Colors: Orange Color

Bohdan Wjunnyk w piątek rozpoczął mecz w wyjściowym składzie. I choć gola nie zdobył, to wyglądał znacznie lepiej niż w pierwszych meczach sezonu. - Dawałem z siebie wszystko z tyłu i z przodu. Dla napastnika to trudne, kiedy nie ma okazji do oddawania strzału. Ja nie oddałem żadnego - mówił po meczu rozczarowany napastnik.

Czytaj więcej: Bohdan Wjunnyk: To niezwykle trudne

Lechia Gdańsk pozostaje nadal bez zwycięstwa w PKO BP Ekstraklasie. Podopieczni Szymona Grabowskiego musieli uznać wyższość rywala przegrywając spotkanie wynikiem 1-2.

Mecz rozpoczął się od mocnego natarcia przyjezdnych, którzy już w 2. minucie stworzyli sobie bardzo dobrą sytuację. Swojej szansy nie wykorzystał Patryk Makuch, który uderzył niecelnie z szesnastego metra na bramkę debiutującego w barwach Biało – Zielonych Szymona Weiraucha.

W kolejnych minutach spotkanie wyrównało się. Obie drużyny czekały na to co zrobi przeciwnik. Piłkarze Rakowa nie wyprowadzali zbyt wielu ataków pozwalając pograć piłką Lechii, jednakże gospodarze nie potrafili zaskoczyć rywala w ofensywie.

Podczas, gdy na boisku wiało nudą… Na trybunach panowała fantastyczna atmosfera stworzona przez zgromadzonych razem fanów obu drużyn. Około 30. minuty kibice na trybunie dopingowej zaprezentowali oprawę (odpalając również race) przez co sędzia Myć przerwał spotkanie na 10 minut. Po wznowieniu mecz wyrównał się, a obie drużyny toczyły walkę głownie w środku pola.

Drugą połowę rozpoczęły liczne ataki piłkarzy Lechii. Najgroźniejsza sytuacja została przeprowadzona w 50. minucie, kiedy to szanse swoim kolegom próbowali wypracować skrzydłowi Chłań oraz Mena. Niestety żaden z zawodników ofensywnych gdańszczan nie zdołał przeciąć groźnych dośrodkowań obu piłkarzy.

Następnie odpowiedział Raków. Swoją szansę miał  dopiero co wprowadzony Brunes, ale jego strzał został zablokowany.

W 58. minucie kibice Lechii wpadli w euforię po przepięknym strzale z dystansu Rifeta Kapicia. Kacper Trelowski próbował jeszcze ratować swój zespół, ale po jego interwencji piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Gol przecudnej urody!

Po wznowieniu gry od środka zaatakował zespół Rakowa. Do sytuacji dochodził Brunes, ale norweski napastnik nie potrafił zaskoczyć defensywy Biało – Zielonych. Dobrych okazji na strzelenie gola nie wykorzystali również Makuch oraz Kochergin.

W 88. Minucie Raków Częstochowa doprowadził do wyrównania. Po świetnym dośrodkowaniu Drachala gola głową zdobył Patryk Makuch. Niestety dla Lechii od razu po zdobytej bramce podopieczni Marka Papszuna poszli za ciosem i już trzy minuty później wyszli na prowadzenie. Szymona Weiraucha pewnym strzałem pokonał aktywny w ofensywie Jonatan Braut Brunes.

W doliczonym czasie Lechia walczyła o wyrównanie. Swoją okazję miał Pllana, ale jego strzał głową przeleciał nad poprzeczką.

 

Lechia Gdańsk - Raków Częstochowa 1-2 (0:0)

Lechia Gdańsk: 1. Szymon Weirauch - 33. Tomasz Wójtowicz (80’ 11. Dominik Piła), 44. Bujar Pllana, 3. Elias Olsson, 20. Conrado (88’ 23. Miłosz Kałahur) - 5. Iwan Żelizko, 8. Rifet Kapić (C), 17. Anton Tsarenko (88' 6. Karl Wendt), 30. Maksym Chłań - 7. Camilo Mena - 9. Bohdan Wjunnyk (80’ 79. Kacper Sezonienko)

Raków Częstochowa: 1. Kacper Trelowski – 7. Fran Tudor, 4. Efstratios Svarnas, 33. Kamil Pestka (23’ 88. Matej Rodin) – 20. Jean Carlos Silva Rocha, 5. Gustav Berggren, 30. Vladyslav Kochergin, 26. Erick Otieno (84’ 21. Dawid Drachal) – 97. Lazaros Lamprou (54’ 18. Jonatan Braut Brunes), 84. Adriano (84’ 10. Ivi Lopez) , 9. Patryk Makuch

źródło: własne