Lechia Gdańsk uległa Cracovii w niedzielnym spotkaniu na Polsat Plus Arenie. Szymon Grabowski na konferencji pomeczowej zwracał uwagę raczej na pozytywy, zwracając uwagę na to, że praca wykonywana na treningach zaczyna przynosić efekty. Skomentował też to, że kibice opuścili Młyn od razu po ostatnim gwizdku, nie czekając na piłkarzy.
Szkoleniowiec komentował mecz, podkreślając jego pechowy przebieg. - Początek tego spotkania był dla nas katastrofalny. Błąd indywidualny po dośrodkowaniu w polu karne - zauważył. - Nie ustrzegliśmy się pomyłki, która skończyła się rzutem karnym. Później, w mojej opinii wyglądało to w miarę przyzwoicie i można powiedzieć, że staraliśmy się przejąć kontrolę nad spotkaniem, jeśli chodzi o posiadanie i kreowanie gry. Popełniliśmy jednak kolejny błąd w bodajże 35. minucie. Byliśmy w ofensywie i wydawało się, że za chwilę staniemy w dogodnej pozycji do wyrównania. Gdyby Conrado dokładniej przyjął i szybciej uruchomił Maksa Chłania. Niemniej jednak skończyło się to drugą żółtą kartką dla niego. W konsekwencji graliśmy w dziesiątkę i widać, że ta końcówka nie była dla nas łatwa - opisywał.
Grabowski zaznaczył jednak, że postawę piłkarzy na przestrzeni 90 minut trzeba ocenić pozytywnie. - W mojej ocenie powinniśmy schodzić na przerwę z jedno bramkową stratą - opisywał. - Kolejny błąd indywidualny, który przerodził się w bramkę, naprawdę postawił nasz zespół w bardzo trudnej sytuacji i w przerwie meczu powiedzieliśmy sobie: Chcemy wrócić do tego spotkania, chcemy zdobyć kontaktową bramkę i przede wszystkim powalczyć i pokazać sobie, że w dziesiątkę w trudnej sytuacji możemy zrobić dużo. Myślę, że to się udało i ta drużyna zasługuje na słowa uznania. Piłkarze sami sobie pokazali, że są w stanie naprawdę zrobić i to nieważne, czy to jest Mena, czy to jest Chlań, czy to jest żelizko, czy to jest Kapić. Jeżeli tak odważnie i z takim zaangażowaniem będziemy podchodzili do każdego pojedynku na boisku, to naprawdę ten rok skończymy dobrze. - chwalił podopiecznych trener.
Zwrócił też uwagę, że udało się doprowadzić do sytuacji, gdzie to nie Lechia drży o wynik do ostatnich sekund. - To co zrobiliśmy po przerwie, to doprowadziliśmy do sytuacji, do której wcześniej nie potrafiliśmy doprowadzić, czyli postawić naszego przeciwnika troszeczkę pod ścianą, troszeczkę zagonić go we własne pole karne - mówił szkoleniowiec. - Chcieliśmy wykorzystywać bardziej wbiegnięcia za linię obrony, bo wiadomo, że grając w dziesiątkę przeciwko tak dobrze grającemu rywalowi, musieliśmy szukać jakiegoś pomysłu. Kolejnym były dośrodkowania z półprzestrzeni. Niestety, w 95 minucie popełniamy błąd, tyle że w ofensywie, bo właśnie jedno z tych dośrodkowań z półprzestrzeni kończy się myślę wyborną sytuacją, która byłaby dla nas bardzo dużą nagrodą. Niestety przegrywamy to spotkanie, ale ja ze swojej strony jestem bardzo zadowolony, szczególnie z postawy moich zawodników w drugiej połowie gry - dodawał.
Trener był zadowolony z tego, że praca na treningach zaczyna przynosić efekty. - Ja naprawdę bardzo się cieszę, że dzisiaj prezentowaliśmy się tak, a nie inaczej. W dziesięciu potrafiliśmy momentami zdominować rywala i fizycznie wyglądaliśmy dobrze albo bardzo dobrze - cieszył się Grabowski. - Pewne rzeczy, jeśli chodzi o trening, zmieniliśmy i od pewnego czasu, jeżeli patrzymy nawet na nasze suche statystyki, idzie to w dobrym kierunku, bo już nawet z Piastem wyglądało to dobrze z naszej strony. Myślę, że krok po kroku też ulepszamy te nasze parametry wydolnościowe, szybkościowe i mam nadzieję, że za tym zaraz też pójdą wyniki - opowiadał.
Padło również pytanie o nastawienie mentalne zawodników przed meczem z Cracovią, a konkretnie o brak wiary, że rywala da się ograć i wpływ tej mentalności na wynik. - Nie wiem czy wiary, czy czegoś innego. Myślę, że tutaj będziemy mądrzejsi i po analizie, i po rozmowach z zawodnikami - tłumaczył Grabowski. - Ja widziałem w pierwszych kilkunastu sekundach dobre zachowanie Maksa przy zebraniu piłki z powietrza. I potem był już błąd indywidualny, który spowodował stratę piłki. No i wtedy Cracovia gdzieś rzeczywiście nas mocniej zepchnęła. W moim odczuciu to my mieliśmy piłkę i to my zbyt łatwo oddaliśmy ją. Czy to wiara? Nie sądzę, każdy z nas musi od pierwszej do ostatniej minuty być skoncentrowany na swoich zadaniach, realizować je i wtedy unikniemy takich sytuacji - puentował szkoleniowiec.
Szymon Grabowski skomentował też występ Conrado, który wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce. Jako usprawiedliwienie dla Brazylijczyka, podał jakość murawy - Tak, to były błędy indywidualne - przyznawał. - To były błędy nawet niewymuszone przez przeciwnika. Szczególnie ten drugi. Ale na murawie, na której dzisiaj musieliśmy rozgrywać to spotkanie to ta piłka momentami sprawiała problem nie tylko jemu, ale też innym zawodnikom, także tutaj też trzeba wziąć to pod uwagę. Na pewno jest to jednak po prostu błąd zawodnika - stwierdził.
Został również zapytany o decyzję dotyczącą powrotu do bramki Bogdana Sarnawskiego. - To miało przede wszystkim związek z urazem, całe szczęście nie groźnym - tłumaczył trener. - Szymek nie trenował z nami normalnie, więc stąd decyzja o powrocie Bogdana do bramki. Co do bramkarza, czy tych zmian, które zaszły, były to decyzje moje, jeśli chodzi o obserwacje tego, co widziałem podczas spotkania - wyjaśnił.
Sporym zainteresowaniem dziennikarzy cieszyła się także relacja na linii Szymon Grabowski - Paolo Urfer. - Prezes był obecny zarówno przed meczem jak i po meczu - opisywał Grabowski. - Tutaj indywidualnie nie rozmawialiśmy. Jego słowa były skierowane do nas wszystkich. Były to słowa mobilizujące, motywujące przed meczem. Myślę, że po meczu też dał dużo wsparcia zawodnikom, bo z tych 45 minut myślę, że nie tylko ja jestem niezadowolony. Kontakt z prezesem mam taki sam cały czas. Dużo rozmawiamy poprzez smsy czy wiadomości tekstowe na Whatsappie z racji, że prezes jest na meczach dostępny, więc w tygodniu nie ma możliwości osobiście. Ale rozmawiamy i tutaj te relacje są cały czas na tym samym poziomie, który pozwala nam pracować w warunkach które dają nam prawo myśleć o tym, że przyszłość będzie lepsza. Rozmawiamy głównie na temat każdego kolejnego spotkania bo dla nas najważniejsze jest teraz jak najszybciej zapunktować mocniej, czyli za trzy punkty. Najlepiej byłoby to powtórzyć Żeby wszystko się poukładało, czy ta otoczka wokół klubu, czy wewnątrz szatni - skomentował.
Padły także pytania o reakcję kibiców po spotkaniu. Fani opuścili Młyn od razu po końcowym gwizdku. - Kibice dla mnie, dla tej drużyny, są najważniejsi - zapewnił Grabowski. - Mają prawo w pewnych momentach się irytować, bo oczekują od nas 100% i oczekują od nas wygrywania. Przyjmujemy tą reakcję, ale też były z tej zielonej trybuny brawa i oklaski, My wiemy, dla kogo gramy i dla kogo chcemy zdobywać kolejne trzy punkty czy kolejne punkty w tej lidze, więc mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości nie tylko my, ale też kibice będą zadowoleni. Nie czuję w żadnym stopniu, byśmy tracili poparcie trybun, bo ja też stawiam siebie w pewnym sensie jako kibica tej drużyny i pewnie będąc dzisiaj na trybunach zachowałbym się podobnie. Zupełnie nie odbieram tego, że ktoś zaczyna być przeciwko nam. Moim zadaniem, naszym zadaniem, jest teraz zrobić wszystko, żeby to był incydentalny przypadek i żebyśmy na kolejnej konferencji uniknęli tych niepotrzebnych pytań - powiedział.
Trener odniósł się też do sytuacji kadrowej drużyny. - Mamy problemy, nie unikniemy ich i moim teraz też zadaniem jest przygotować tę drużynę najlepiej, jak tylko się da, spośród ludzi, którzy są dostępni - wyjaśnił. - Dzisiaj chociażby Miłosz Kałachur pokazał że cały czas można na niego liczyć. Po nienajgorszym spotkaniu w Mielcu, dzisiaj też dał dobrą zmianę i myślę, że tutaj też sam siebie zbudował przed końcówką rundy. Mamy zawodników, jakby chociażby Tomek Wójtowicz, który nie łapał dotychczas pewnie wystarczająco dużo minut, głównie też z przyczyn zdrowotnych. Mam nadzieję, że im więcej tych minut, to też ta odwaga jego będzie widocznie większa. Zdajemy sobie sprawę że gdyby wszystko było dobrze, to taki Conrado, taki Żelizko, Mena, Bobcek byliby wiodącymi postaciami albo jednymi z kluczowych postaci w naszym zespole. Mamy sytuację taką, a nie inną i teraz to jest też szczęście tych zawodników, którzy są do dyspozycji. Będą mieli okazję się pokazać, powalczyć o punkty dla Lechii i to jest dla nich teraz najważniejsze. Moim zadaniem jest również to, żeby ich przygotować do tych meczów jak najlepiej - zakończył.
źródło: własne