×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 2770.

lechia

Piłkarze Lechii chcą w najbliższą sobotę odnieść piąte ligowe zwycięstwo z rzędu. I nie ma znaczenia, że zmierzą się na wyjeździe z wicemistrzem Polski, bo Wisła Kraków ma serię odwrotną: nie wygrała od pięciu spotkań.

Gdyby patrzeć tylko na nazwiska piłkarzy obu zespołów, biało-zieloni powinni obawiać się o wynik. Wiślacy Paweł i Piotr Brożkowie, Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Maciej Żurawski czy Łukasz Garguła - to wszystko potencjalne gwiazdy polskiej ligi. Ale w tej chwili są oni w cieniu Huberta Wołąkiewicza, Łukasza Surmy, Pawła Nowaka czy Abdou Traore. - Przyszedł taki moment, że jedziemy do Krakowa na Wisłę z jasnym przesłaniem: chcemy tam wygrać - mówi obrońca Lechii Krzysztof Bąk. - Zresztą kompleksów w stosunku do tego zespołu pozbyliśmy się już w poprzednim sezonie. Co prawda w lidze przegraliśmy na wyjeździe 0:3, ale przez 70 minut toczyliśmy wyrównany bój i gdybyśmy wykorzystali w pierwszej połowie jedną z idealnych okazji, wynik mógł być zupełnie inny. Kilka dni później w Pucharze Polski byliśmy już skuteczniejsi i wygraliśmy po dobrym meczu 3:1. To miłe wspomnienie, ale teraz piszemy nową historię - podkreśla Bąk.

Nowa historia Lechii to pięć zwycięstw z rzędu (cztery w lidze, jedna w Pucharze Polski, stosunek bramek 12:1!) i trzecie miejsce w tabeli. Wszyscy obserwatorzy podkreślają walory ofensywne gdańszczan, ich efektowną i ładną dla oka grę, a mało kto zwraca uwagę na świetną defensywę całego zespołu. Na palcach jednej ręki policzyć można dogodne sytuacje do zdobycia gola stworzone przez rywali w czterech ostatnich meczach ligowych. - Rzeczywiście straciliśmy w nich tylko jedną bramkę [z Górnikiem - red.], ale została ona zdobyta po ewidentnym zagraniu ręką - podkreśla Bąk. - Poza tym tylko Legia potrafiła stworzyć może ze dwie sytuacje, w tym jedną po moim dużym błędzie. Nasza praca nad grą obronną całego zespołu powoli zaczyna przynosić efekty, ale jest jeszcze dużo do poprawienia i mówię to bez kokieterii. W trakcie przerwy na reprezentację, wykonaliśmy kawał naprawdę ciężkiej roboty i myślę, że znów zrobiliśmy te kilka kroczków do przodu, co mam nadzieję będzie widoczne już w Krakowie i do końca rundy jesiennej - dodaje obrońca Lechii.

On i jego koledzy z obrony będą musieli powstrzymać nieco zardzewiałą machinę ofensywną Wisły. - Ale to ciągle groźny zespół z wieloma dobrymi piłkarzami - podkreśla bramkarz biało-zielonych Paweł Kapsa. - Taki Paweł Brożek, dwukrotny król strzelców ekstraklasy, nie zapomniał nagle jak strzela się bramki. Po prostu mu nie idzie. Potencjał drzemie w nim jednak ogromny i oby nie obudził się w sobotę. Ja w każdym razie czuję przed nim respekt i wiem, że nie będzie łatwo go powstrzymać - zaznacza Kapsa, który w tym sezonie puścił zaledwie pięć bramek.

Spotkania w Krakowie nie może doczekać się francuski napastnik Lechii Bedi Buval. - Przed nami kolejny wielki test. Wisła to jeden z nielicznych zespołów, który znałem z nazwy jeszcze przed przyjazdem do Polski. Wiem, że to wielka firma i bez względu na formę jaką prezentują obecnie, na pewno nie będzie nam łatwo o zwycięstwo. Z tamtejszych piłkarzy znam tylko Dragana Paljicia, który kilka miesięcy temu był na testach w Panioniosie [poprzedni klub Buvala - red.]. O ich obrońcach nie wiem nic, ale mam nadzieję, że nie kopią po nogach tak mocno jak ci z Arki - śmieje się Francuz.

Piłkarze Lechii ruszają do Krakowa w piątek rano. Po sobotnim meczu (początek godz. 18.15, transmisja Canal+Sport) udadzą się na minizgrupowanie do Gutowa, gdzie przygotowywać się będą do wtorkowego meczu Pucharu Polski z ŁKS Łódź. - Zabrałem tylko 18 zawodników, to powinno wystarczyć - mówi trener Tomasz Kafarski. - W razie jakiejś nieprzewidzianej historii przed meczem w Łodzi, jest możliwość dojazdu innych zawodników - dodaje szkoleniowiec. W porównaniu z szeroką kadrą na mecz z Arką, ze składu wypadli Marko Bajić (kontuzja, patrz ramka) oraz Marek Zieńczuk. - Zanim wystawię go w meczu ligowym, najpierw musi się ograć w rezerwach. Póki co nie jest jeszcze gotowy na ekstraklasę - tłumaczy Kafarski.

Bajić nie zagra do końca roku

Serbski pomocnik to drugi piłkarz Lechii, po Litwinie Vytautasie Andriuskeviciusie, którego kontuzja eliminuje z gry do końca roku. Bajić urazu nogi nabawił się w trakcie pierwszej połowy meczu z Arką. - To kontuzja stawu kolanowego, niestety na tyle poważna, że Marko na boisko wróci dopiero w przyszłym roku - podkreśla trener odnowy biologicznej Robert Dominiak.

Podczas spotkań z Wisłą i ŁKS Serba zastąpi w meczowej "18" Jakub Popielarz. Za to do pierwszej jedenastki prawdopodobnie wskoczy w jego miejsce bohater derbów Piotr Wiśniewski.

Długo czekali na taką serię

Piłkarze Lechii wygrali cztery ostatnie mecze ligowe (1:0 z Cracovią, 5:1 z Górnikiem Zabrze, 3:0 z Legią Warszawa i 1:0 z Arką Gdynia). Po raz ostatni taka passa zdarzyła im się jeszcze w II lidze, w sezonie 2007/08. Na przełomie marca i kwietnia 2008 roku podopieczni wówczas Dariusza Kubickiego wygrali nawet pięć kolejnych spotkań: 1:0 z Wisłą Płock (gol Piotr Cetnarowicz), 1:0 z GKS Jastrzębie (Cetnarowicz), 2:1 z Polonią Warszawa (Paweł Buzała, Andrzej Rybski), 3:2 z Odrą Opole (Buzała, Maciej Rogalski, Robert Speichler) oraz 2:0 z Motorem Lublin (Cetnarowicz, Buzała). Zwycięski marsz zastopował dopiero zespół ŁKS Łomża, ale to i tak nie zatrzymało Lechii w drodze do ekstraklasy.

Tu ciężko jej o podobne wyczyny. Od momentu powrotu do ekstraklasy Lechia miała do tej pory tylko dwie serie zwycięstw! Jedną trzymeczową (na przełomie sezonów 2008/09 i 2009/10 - 2:0 z Piastem Gliwice, 2:1 z Arką i 6:2 z Cracovią) i jedną dwumeczową (w sezonie 2008/09 - 1:0 z Arką i 1:0 z Górnikiem).

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto/sport.pl