Wszyscy zastanawiamy się co się dzieje z naszym kochanym klubem, którego dobro leży na sercu wszystkim z nas. Czy to co dzisiaj dzieje się z Lechią, to kwestia przypadku, słabej formy, czy znakomicie grubymi nićmi uszyty plan na którym ktoś ma skorzystać? Czy zarząd stara się wyprowadzić drużynę na prostą, czy to tylko pozorowane działania mające kibicom zamydlić oczy?
Tytuł swojego felietonu zapożyczyłem z filmu Richarda Donnera z Melem Gibsonem i Julią Roberts - „Conspiracy Theory”, ponieważ tak jak główny bohater fabuły połączyłem fakty i informacje pojawiające się w mediach - czasami nie zauważone przez większość z nas - a których analiza może prowadzić do pewnych wniosków.
Poniżej przedstawię nie poparte żadnymi dowodami własne, subiektywne przemyślenia. Zapraszam do lektury.
Jakiś czas tamu media podawały informacje dotyczące chęci pozbycia się pakietu większościowego akcji naszego Klubu przez jego właściciela Pana Andrzeja Kuchara. Równolegle donosiły, iż zainteresowany ich nabyciem jest obecny właściciel warszawskiej Polonii Pan Józef Wojciechowski. Kilkakrotnie o tym czytaliśmy w przedziałach kilkumiesięcznych, aż sprawa ucichła. Oczywiście obaj panowie wszystko dementowali, Pan Andrzej Kuchar wydał oficjalne oświadczenie, itd., itp. Generalnie powyższa sprawa została sprowadzona do tego, iż były to tylko spekulacje mające na celu zwiększyść czytelność niektórych mediów w sezonie ogórkowym...
Jednak ja nie dając za wygraną, nie do końca wierząc i jednym, i drugim podążyłem własną drogą dedukcji, gdyż uważam że prawda leży zawsze gdzieś pośrodku.
Hipotetycznie przyjmijmy, że Lechia Gdańsk w poprzednim sezonie zakwalifikowała się do europejskich pucharów. Pan Kuchar będący bardziej zainteresowany prowadzeniem drużyny koszykarskiej, czego nigdy nie ukrywał, chciałby pozbyć się akcji naszego Klubu a jedyną osobą zainteresowaną ich kupnem jest właściciel JW Construction. Posiadając dwa kluby sportowe mógłby dokonać ich fuzji, przez co będzie miał zarówno drużynę, jak i trenera z którym pracował wcześniej, na najpiękniejszym stadionie w Polsce, na którym najbardziej mu zależy – tak!... nie na Lechii, ale na PGE Arenie właśnie. W Warszawie miasto już nie prędko zainwestuje pieniądze w kolejny stadion, bo w dwa już wpompowano grube miliony Euro, a ten w Gdańsku jest do wzięcia za darmo jedynie pod warunkiem kupienia drużyny.
Sytuacja jednak komplikuje się, ponieważ dumni i honorowi kibice Lechii, posiadają swoich przedstawicieli wśród akcjonariuszy - Strażników Pieczęci. Dobro Klubu leży im głęboko na sercu, więc nigdy nie poparliby takiego rozwiązania, zaś aby transakcja zakończyła się powodzeniem potrzeba 100% głosów wszystkich akcjonariuszy przy 100% frekwencji. Jak widać: dla obu panów sytuacja bardzo nie na rękę. W takim wypadku oczywiście nie dochodzi do sprzedaży akcji i fuzji, Pan Andrzej nie spienięży swoich udziałów, Pan Józef nie będzie miał drużyny grającej na pięknym obiekcie, a Lechiści nadal z podniesionym czołem będą mogli nazywać mecze Lecha Poznań z warszawską Polonią „balem przebierańców”.
Posiadając taką wiedzę, o czym napisałem powyżej, każdy zdeterminowany do pozbycia się swoich udziałów biznesmen, mając w perspektywie szybką ich sprzedaż z może nieco mniejszym zyskiem nie będzie chciał osiągać większych sukcesów w dziedzinie która go nie interesuje. Wiąże się to z nowymi wydatkami (zakładamy, że ów biznesmen ma już plan inwestycji bardziej dochodowej i jedyne, czego potrzebuje to zamienić akcje Lechii na gotówkę). Pomimo tego, że cena akcji wzrośnie - czas zwrotu zainwestowanych środków będzie na tyle długi, iż stanie się nieopłacalne sprzedawanie udziałów, a właściciel - trzymając się wcześniejszego założenia - chce je spieniężyć i zainwestować gdzie indziej.
Co więc trzeba zrobić?
Z pozoru może wydawać się to dziwne, ale... doprowadzić drużynę do stanu, w którym akcjonariusze będą musieli podejmować desperackie decyzje...
Załóżmy, że cena sprzedaży udziałów KS Lechia została między Panami Kucharem i Wojciechowskim ustalona z góry, niezależnie od klasyfikacji Lechii w tabeli Ekstraklasy - bo i tak jest niższa niż budowa stadionu w Warszawie, na którą Pan Wojciechowski musiałby wyłożyć 100% z własnej kieszeni. Klub w najwyższej lidze rozgrywkowej Prezes JW Construction już posiada, więc nie zależy mu na tym czy Lechia spadnie czy nie, przecież chodzi mu o stadion – licencję będzie miała Polonia. Jedyną więc przeszkodą są Strażnicy Pieczęci. Należy więc ich zmusić w jakiś sposób do tego by zaczęli brać pod uwagę ewentualność jaką jest fuzja z Polonią...
Trzeba więc sprowadzić Lechię na dno tabeli, zagrozić akcjonariuszom, że albo idziemy na układ z Panem Wojciechowskim i jesteśmy w Ekstraklasie, dalej gramy z Herbem Lechii na piersi na pięknym stadionie, albo spadamy do 1. Ligii z molochem na 45.000 ludzi, którego koszta przewyższą przychody Klubu. Brak dochodów z transmisji, rosnące zadłużenie z tytułu utrzymania PGE Areny, brak dobrze opłacanych zawodników, czyli staczamy się w dół...
Teraz popatrzmy na dzisiejszy stan naszego Klubu: źle zarządzany przez Lechię Operatora stadion (jednak to wciąż Lechia), pozycja drużyny w tabeli bardzo blisko strefy spadkowej. Prawie ten sam zespół, który odnosił sukcesy jesienią poprzedniego sezonu teraz nie potrafi strzelać bramek. Trzech trenerów w trakcie jednego sezonu a już mówi się o czwartym (Bakero), pozorowane odwołanie ze stanowiska Prezesa Lechii Gdańsk Pana Turnowieckiego (jeszcze rządzi do końca sezonu) i zapewnienie tej osobie cieplej i przyjemnej posady w Radzie Nadzorczej. Jak to będzie wyglądało na koniec sezonu? Nie potrzeba dużo dedukować aby zauważyć że sytuacja może być – i to bardzo prawdopodobne - taka jak opisana powyżej...
W ten oto sposób na szali zostanie postawione: byt bez honoru lub niebyt. Strażnicy Pieczęci będą musieli wybrać więc pomiędzy bytem i niebytem Lechii nie tylko w Ekstraklasie, lecz w ogóle. Mając przed sobą wizję powtórki „Od A-klasy do Ekstraklasy” jak myślicie, drodzy Bracia po szalu, co wybiorą? Tym bardziej że wszyscy dookoła będą lobbować za fuzją...
Będziemy zaczynać ponownie od A-klasy? A może strażnicy pieczęci zgodzą się na fuzję z Polonią Warszawa przez co do naszego Klubu wpłyną miliony z kieszeni Pana Wojciechowskiego? Zakładam że wpłyną, bo jeśli Prezes JW Construction wyłożył 50 milionów złotych na Polonię, to i na Lechię "coś dorzuci".
Tak – ja też chcę wierzyć że nie pójdą na ten układ – ale znowu stracimy ponad pół dekady na budowanie wszystkiego od początku i jaką będzeimy mieli gwarancję że nie będzie to błędne koło? Skąd pewność, że Lechia nie stanie się takim futbolowym Syzyfem, który gdy już ledwo muśnie czołówkę tabeli w Ekstraklasie, już kibicom zaczną marzyć się wyjazdy po Europie za swoją ukochaną Drużyną, to spada ona do najniższej klasy rozgrywkowej i toczy swój głaz ponownie pod górę?...
Zapewne wielu z was napisze w komentarzach że nie odkryłem tutaj nic nowego, ponieważ każdemu logicznie rozumującemu przemknęło to przez myśl nie raz. Czas jednak powiedzieć o swoich obawach na głos. Tym zaś, którzy nie powiązali tak jak ja informacji podawanych mediach z tym co dzieje się z naszą drużyną - otworzyć oczy.
Niektórym osobom może się nie spodobać to, iż kibic pisze takie rzeczy na temat swojego Klubu tylko i wyłącznie na podstawie swych „wyssanych z palca” mrzonek i domysłów, nie mając żadnych informacji z KS Lechia Gdańsk, ani dowodów na poparcie tego co napisał. Dlatego jeszcze raz przypominam, że powyższy felieton jest tylko zbitkiem moich subiektywnych przemyśleń, domysłów i spekulacji nie popartych żadnymi dowodami. Dlatego tytuł tego felietonu brzmi: „Teoria spisku” a nie inaczej.
Pisząc co powyżej nie miałem zamiaru nikogo urazić, a popchnęła mnie do tego tylko i wyłącznie troska o dobro mojego kochanego Klubu. Wszystkim nam zależy na budowaniu Wielkiej Lechii.
A MY SWOJE!!!!
Źródło: własne / foto: A. Kuchar - wp.pl , J. Wojciechowski - rp.pl