Lechia Gdańsk coraz bardziej liczy się w walce o spadek. Biało-Zieloni przegrali w Poznaniu 0:5 z miejscowym Lechem i umocnili się na swojej pozycji w strefie spadkowej.

Trener Marcin Kaczmarek zdecydował się, w opozycji do naszych przewidywań, na kilka zaskoczeń. Na pozycji numer 10 – Bassekou Diabate, z tym też numerem na koszulce. Na skrzydle Dominik Piła, na środku obrony, tym razem zgodnie z naszymi wróżbami, Joel Abu Hanna.

Mógł się ten mecz rozpocząć dla Lechistów tragicznie. Alfonso Sousa urwał się skrzydłem i dograł piłkę do niepilnowanego w polu karnym Karlstroma. Uderzenie Szweda zablokowane zostało jednak przez jednego z obrońców. Kilka minut później kolejne groźne dogranie z prawej strony, ale żaden z piłkarzy Lecha nie dopadł do piłki. Pierwsze minuty zapowiadały trudny wieczór przy Bułgarskiej.

W kolejnych minutach nieźle wyglądali Lechiści. W oczy rzucał się Bassekou Diabate, przeplatający, jak zwykle, bardzo udane dryblingi z irytującymi stratami. W 25. minucie jednak stracili Biało-Zieloni bramkę. Dobre dośrodkowanie Rebocho, piłka odbija się od pleców Milica i wpada do bramki.

W 38. minucie kolejne groźne dogranie z boku Rebocho. Po raz kolejny poślizgnął się w polu karnym Maloca, dzięki czemu do piłki dopadł Ba Loua, ale jego uderzenie zostało, na szczęście, zablokowane. Po chwili groźna kontra Lechistów - Ilkay Durmus, wydawało się, niegroźnie dośrodkował, ale piłka odbiła się od nogi Pereiry i Bednarek cudem wybił ją poza boisko z nieomal linii bramkowej! W 44. minucie natomiast Dusan Kuciak strzelił gola Michałem Skórasiem, nabijając go, kiedy chciał wybić piłkę.

Dobrze weszli w drugą połowę Biało-Zieloni (choć dzisiaj ubrani na czerwono). Po rzucie rożnym dobrze uderzył głową Zwoliński, ale jego strzał obronił Bednarek. W kolejnych minutach niby to Lechia próbowała, a Lech udawał, że nie jest już myślami przy czwartkowym meczu Ligi Konferencji Europy.

W 67. minucie ze strzałem Sousy radzi sobie jeszcze Dusan Kuciak, ale nie broni dobitki z najbliższej odległości Ishaka. 7 minut później bliski szczęścia był były napastnik Lechii, Artur Sobiech. Kolejne minuty to bardzo smutny pokaz efektownej gry Lecha i bezradności gości. W 78. minucie dobra kontra Lechistów, ale strzał Sezonienki broni bez trudu Bednarek.

W 83. minucie z pola karnego, z dość ostrego kąta, strzela Verde, nie broni Kuciak, Norweg zresztą 5 minut później podwyższa prowadzenie. Jest Lechia w coraz gorszej sytuacji. Gra Lechia beznadziejna. Istnieje również duże prawdopodobieństwo, że tą wysoką porażką pożegna się ze swoim stanowiskiem trener Kaczmarek.

Lech Poznań - LECHIA GDAŃSK 5:0 (2:0)

25’ Milić, 44' Skóraś, 67' Ishak, 83', 88' Velde

Lech: 35. Filip Bednarek – 2. Joel Pereira, 25. Filip Dagerstal, 16. Antonio Milić (46' 18. Bartosz Salamon), 5. Pedro Rebocho – 30. Nika Kvekveskiri, 6. Jesper Karlstrom (77' 24. Joao Amaral) – 21. Michał Skóraś (71' 23. Kristoffer Velde), 7. Alfonso Sousa (70' 11. Filip Marchwiński), 50. Adrien Ba Loua – 9. Mikael Ishak (kpt) (70' 90. Artur Sobiech)

Lechia: 12. Dusan Kuciak - 5. Jakub Bartkowski (79' 72. Filip Koperski), 23. Mario Maloca, 97. Joel Abu Hanna, 2. Rafał Pietrzak - 6. Jarosław Kubicki, 7. Maciej Gajos (kpt) (59' 88. Jakub Kałuziński) - 11. Dominik Piła, 10. Bassekou Diabate (59' 30. Kevin Friesenbichler), 99. Ilkay Durmus (59' 79. Kacper Sezonienko) - 9. Łukasz Zwoliński (79' 33. Marco Terrazzino)