To już koniec sezonu 2021/2022. Na jego zakończenie Lechia przegrała w Częstochowie z Rakowem 0:3. To nie był, delikatnie mówiąc, dobry mecz w wykonaniu Biało-Zielonych.
Lechia rozpoczęła to spotkanie bardzo źle. W 10. minucie Ivi Lopez otrzymał piłkę na 10. metrze przed bramką Buchalika i, pomimo obecności kilku obrońców w polu karnym, skierował ją do bramki Lechii, uderzając po krótkim słupku. Dwie minuty później ten sam zawodnik przyjął futbolówkę w polu karnym po stracie piłki przez Biało-Zielonych przy własnym narożniku, strzelił pomiędzy nogami Tobersa i pokonał ponownie Buchalika. Pierwsze 15 minut - zero plusów i dwie stracone bramki. Bardzo widoczny był brak kontuzjowanego Michała Nalepy.
Lechiści niby nie mieli problemów z rozgrywaniem piłki w pomocy, ale, żeby tam piłkę mieć, musieli wyprowadzić ją najpierw spod własnego pola karnego środkowi obrońcy. Tobers i Maloca zupełnie nie radzili sobie z pressingiem Częstochowian. Podobnie Buchalik.
W 22. minucie Lechia pierwszy raz zagroziła Rakowowi. Maciej Gajos uderzył piłkę z rzutu wolnego z odległości 20 metrów, ta uderzyła o poprzeczkę i wyszła poza boisko, ale tor jej lotu kontrolował, zdaje się, Kovacevic. W 33. minucie groźnie dośrodkował Terrazzino, ale golkiper nie dał się zaskoczyć. To nie tak jednak, że Lechia przeważała - gra może i była wyrównana, ale Raków wyglądał jak zespół bardzo zadowolony z wypracowanej przewagi. W 37. minucie, po rzucie rożnym, strzałem z półwoleja z kilku metrów bliski pokonania Buchalika był Tudor, ale bramkarz Biało-Zielonych popisał się świetnym refleksem na linii, a 3 minuty później ponownie w niezłym stylu obronił groźne uderzenie Patryka Kuna z rogu pola karnego. Pierwsza połowa, słaba w wykonaniu Lechistów, zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem Rakowa.
Początek drugiej połowy nie obfitował w sytuacje podbramkowe. Gra toczyła się w tempie wskazującym wyraźnie na to, że zbliżają się wakacje. W 67. minucie niepilnowany przez nikogo Gutkovskis przebiegł z piłką kilka metrów i uderzył ją sprzed pola karnego. Ta odbiła się rykoszetem od Malocy i wpadła do bramki. Lechiści przegrywali już trzema bramkami i grali chyba jeszcze słabiej niż w pierwszej połowie.
Dopiero w 74. minucie Lechia w końcu zagroziła bramce Rakowa. Sezonienko dobrze znalazł sobie miejsce na boku boiska, dograł piłkę do Koperskiego, a ten groźnie uderzył po długim rogu, ale jego strzał obronił Kovacevic. W 78. minucie bardzo dobrze zachował się sinusoidalny dzisiaj Buchalik, broniąc uderzenie Iviego Lopeza z najbliższej odległości po perfekcyjnym dośrodkowaniu Długosza. Do końca spotkania Raków zagroził jeszcze kilka razy bramce Lechii, w tym Lopez groźnie uderzał z rzutu wolnego polując na hat-tricka, ale wynik nie uległ zmianie.
Szkoda, że na koniec naprawdę dobrego w wykonaniu Lechii sezonu zagrała ona tak słaby mecz wyjazdowy w Częstochowie. Wydaje się, że trener Kaczmarek nie uzyskał dzisiaj zbyt wielu odpowiedzi na nurtujące go pytania, a jeśli - to zazwyczaj była to negatywna weryfikacja niektórych zawodników, czy też pozycji, na których zostali wystawieni. Słabo zaprezentowali się zwłaszcza Kryeziu na pozycji prawego środkowego pomocnika, czy Tobers na środku obrony. Lechia zajmuje 4. miejsce w Ekstraklasie i już za niecałe dwa miesiące zagra w kwalifikacjach Ligi Konferencji UEFA. Jeśli rozegra wtedy spotkania takie, jak to w Częstochowie, to Biało-Zielona europejska przygoda nie będzie trwać zbyt długo.
Raków Częstochowa - LECHIA GDAŃSK 3:0 (2:0)
10., 12. Ivi Lopez, 67. Gutkovskis
Raków: Kovacevic - Rundić, Petrasek (kpt), Arsenić (63. Długosz) - Tudor, Papanikolaou (85. Sapała, Lederman (80. Gagnidze), Kun - Ivi, Wdowiak (80. Gwilia) - Musiolik (46. Gutkowskis)
LECHIA: Buchalik - Ceesay, Maloca (kpt), Tobers, Conrado - Gajos, Kałuziński (72. Koperski), Kryeziu (46. Biegański) - Terrazzino (61. Clemens) - Zwoliński (61. Flavio), Durmus (46. Sezonienko)