Środa godzina 14:00, to nie najlepszy czas na oglądanie meczu na żywo. Większość z nas w tym czasie zaplanowane ma inne, ważniejsze, aktywności. Po spotkaniu dostaliśmy 5-minutowy skrót, który nie obrazuje wszystkiego, co mogliśmy zobaczyć na boisku. Jak wyglądała Lechia? Co ten mecz wniesie do naszej gry w lidze? Czas odpowiedzieć sobie na te pytania.

Przebieg meczu

Mecz rozpoczął się w kiepski sposób dla Lechii. Wszystko zaczęło się od próby rozegrania akcji od bramki. Radunia doskoczyła do naszych piłkarzy wysokim pressingiem, co spowodowało panikę u naszych obrońców (w szczególności duetu Pietrzak - Abu Hanna). Ostatecznie akcja skończyła się rzutem rożnym, po którym Radunia wyszła na prowadzenie. To rozbudziło Lechię, która atakowała raz za razem, używając do tego głównie prawej strony, na której grał Kacper Sezonienko. Prawdopodobnie ta flanka została upatrzona przez piłkarzy Lechii głównie ze względu, że na tym boku grał 17-letni Wojciech Jakubik, który nie radził sobie w grze defensywnej. Tak było do momentu zdobycia drugiej bramki, potem gra się wyrównała, a Radunia zaczęła dochodzić do głosu. Co ciekawe robiła to również naszą prawą stroną, gdzie robiły się często ogromne przestrzenie, z czego korzystał wspomniany wcześniej Jakubik. W drugiej części meczu Lechia zaskoczyła Radunię, bo od razu po rozpoczęciu gry przykręciła śrubę i wykreowała kilka bardzo fajnych akcji, z czego dwie zakończyły się bramką. Następnie mecz się ustabilizował, obie ekipy przyhamowały i zaczęliśmy oglądać klasyczny mecz środka boiska. Aż do 80 minuty, gdy gospodarze stwierdzili, że nie mają nic do stracenia i przyatakowali Lechię, mimo tego to my byliśmy bliżej bramki. Dwie dogodne sytuacje miał Ilkay Durmus, obie zostały wykreowane po wysokim odbiorze Lechii. Niestety obie zostały zmarnowane przez Turka i sędzia zakończył spotkanie.

 

Interpretacja meczu

Co z tego będzie? Ciężko stwierdzić, czy to spotkanie to będzie początek lepszych dni dla Lechii. Jest to o tyle trudne, ponieważ Radunia jest zdecydowanie niżej notowanym rywalem i graliśmy w nieco bardziej ofensywnym zestawieniu, niż zazwyczaj. Te dwie kwestie praktycznie zabierają nam dwa największe atuty ostatniego meczu, czyli Sezonienkę i Kałuzińskiego. W przypadku pierwszego to nie wiadomo, jak będzie spisywać się przeciwko lepszym obrońcom. Za to Kałuziński zagrał z Radunią na “10”, co raczej mu się nie zdarza, gdyż ta pozycja od początku sezonu jest okupowana przez Gajosa. Jeśli Kuba zagra w poniedziałek, to będzie on występować pewnie nieco niżej, co może zdusić jego potencjał. Kolejnym problemem jest to jak łatwo, Radunia dochodziła do sytuacji. Nie wiem jak, ale mam nadzieję, że prawa strona zostanie jakoś załatana, aby nie dochodziło tak często do takich przecieków jak w środę. Wydaje mi się, że ten mecz był potrzebny w ramach sprawdzenia niektórych piłkarzy w trybie meczowym, ale czy da on jakieś wymierne efekty w meczu z Zagłębiem? Osobiście wątpię.