Mamy za sobą już 20. kolejkę Ekstraklasy, co oznacza że 2/3 sezonu za nami. Jesteśmy na 3. miejscu w tabeli, lecz do drugiego tracimy zaledwie 1 punkt. Kibice, działacze, władze klubu, media oraz zapewne sami zawodnicy Biało-Zielonych zgodzą się, iż cel postawiony drużynie, a ściślej trenerowi Kafarskiemu przed rozpoczęciem sezonu - szóste miejsce w lidze - gdyby zostało osiągnięte, uznanoby je za porażkę....
W sezonie 2010/11 jesteśmy niespodzianką rozgrywek. Miło słuchać
superlatyw z ust krytyków, znawców i autorytetów polskiej piłki na
temat naszego klubu. Miło widzieć piłkarzy Lechii wyróżnianych mianem
zawodnika kolejki, a jeszcze milej słuchać o ich występach w narodowych
reprezentacjach. O Biało-Zielonych mówi się dużo - klub zdobył szacunek
mediów, a trener Kafarski przedstawiany jest jako ten, który mimo
swojego młodego wieku jako pierwszy w lidze potrafił z drużyną
wypracować własny styl gry określany mianem "stylu Lechii Gdańsk".
Lechiści po 20 kolejkach plasują się na 3. miejscu w tabeli ligii z
dorobkiem 31
punktów, tracąc zaledwie punkt do wicelidera - Jagiellonii. Dodajmy,
iż w ostatniej kolejce z dużą pomocą chorzowskiego Ruchu
przeskoczyliśmy Legię, która mając tę samą co
Biało-Zieloni liczbę punktów zajmuje 4. miejsce z powodu gorszego
bilansu bramkowego. Czy dorobek i postawa naszego ukochanego klubu w
ostatnich meczach jest wystarczająca do tego, aby zająć miejsce na
podium i w przyszłym sezonie zagrać w eliminacjach do Ligii Europy? Ja
jestem tutaj nieco sceptyczny...
Mamy (zaledwie) 31 punktów, a do końca sezonu zostało już tylko 10 kolejek. Musimy wygrać wszystkie mecze, aby zakończyć go z dorobkiem 61 punktów. Na podstawie wyników z poprzednich sezonów wnioskuję, iż taki dorobek punktowy może dać nam 2. miejsce. W sezonie 2009/10 krakowska Wisła zajęła je mając 62 punkty na koncie, zaś rok wcześniej Legia Warszawa uzbierała 61 oczek plasując się na miejscu wicelidera.
Będąc realistą muszę przyjąć, iż nie wszystkie spotkania zakończą się dla nas przyjemnością dopisania sobie 3 punktów... Jeśli po 20 meczach nasza kolekcja to 31 punktów, to łatwo policzyc, że to nieco ponad 1,5 pkt na mecz... czyli w kolejnych 10 możemy zdobyć zaledwie 15 punktów - z końcem sezonu będziemy mieli na koncie zaledwie 46 oczek. Biorąc pod uwagę wcześniejsze sezony da nam to pozycję 5 lub 6, więc wykonamy jedynie plan minimum. Pamiętajmy też, iż w roku 2011 w pięciu spotkaniach dopisaliśmy sobie 8 punktów, czyli w kolejnych 10 też możemy zdobyć ich zaledwie 16, jeżeli będziemy utrzymywać taki poziom. Moja teoria może więc się sprawdzić i po 30. kolejce 5. miejsce w tabeli uznamy za sukces...
Piszę o tym dlatego, aby uświadomić wszystkim tym, którzy zapaleni swoim hurraoptymizmem nie dostrzegają jak wąskie mamy pole manewru. Już dziś wiemy, że nawet jeżeli wygramy wszystkie spotkania, to niekoniecznie musimy zająć 3. pozycję. Jeżeli Legia będzie też wszystko wygrywać - i to wygrywać wysoko - wtedy mamy problem. Z drugiej strony mogę dodać, iż możliwe jest, że to Jagiellonia i Wisła stracą odpowiednią ilość oczek, która pozwoli Lechii zająć pierwszy stopień na podium. Trudno jednak liczyć na to, iż wszyscy będą się potykać, a my nie... I tak jak jestem skłonny uwierzyć, że Jagiellonia spadnie niżej, to nie sądzę aby Wisła oddała komukolwiek Mistrzostwo Polski, które już prawie ma w garści.
Kolejnym zjawiskiem tegorocznych rozgrywek jest fakt, iż poza liderem - Wisłą, która uzyskała nad wice - Jagiellonią różnicę 8 oczek, pozostałe drużyny mają do siebie bardzo małe straty punktowe. Pomiędzy trzecią w tabeli Lechią, a ósmym bełchatowskim GKS'em jest różnica zaledwie 3 punktów. Jedenaste w tabeli Zagłębie ma do Bełchatowa tylko 2 punkty straty. Stawka jest więc bardzo wyrównana i jeszcze wszystko może się wydarzyć.
Mając więc na uwadze, iż do końca niedaleko a pozycje w tabeli (może poza krakowską Wisłą) są jeszcze nie rozstrzygnięte, nie należy kalkulować i oszczędzać zawodników, bo - pozwolę sobie użyć terminologii kolarskiej - to ostatni lotny finisz, który musi zakończyć się zdobyczą 30-punktową w 10 meczach. Czy to realne? Sam powyżej pisałem, że jestem sceptykiem - a właściwie realistą, więc moje zdanie jasno wyraziłem, a swoje prognozy oparłem na danych z poprzednich sezonów. Pytanie to kieruję więc do wszystkich hurraoptymistów, aby wszystko jeszcze raz przemyśleli i nie byli rozczarowani pod koniec rozgrywek.
Hmmm... To pytanie kieruję też do siebie, bo nawiązując do kampanii reklamowej pewnej firmy telekomunikacyjnej - w swoich prognozach kierowałem się rozumem, choć serce podpowiada mi szczerze, iż najbliższych 10 meczów wygramy i dopiszemy sobie kolejnych 30 punktów kończąc sezon na fotelu wicelidera tuż za krakowską Wisłą, mając po drugiej stronie podium zaprzyjaźniony klub z Wrocławia... czego i sobie, i wszystkim fanom TKWM życzę...
Źródło: własne