Superpuchar Polski rozgrywany w ubiegłą sobotę w Gliwicach był dla nas kibiców pierwszą możliwością wspierania naszej Lechii na szlaku w tym sezonie. W pociągu odjeżdżającym przed godziną 9 rano jak zawsze spotkać mogliśmy pełno znajomych twarzy, ludzi z różnych stron województwa, Starej Gwardii, ultrasów, pikników, januszy, całe nasze kibicowskie grono bez podziału na zawody, status społeczny czy życiowe perypetie.

Pierwszy wyjazd w sezonie zawsze dostarcza dodatkowej adrenaliny, a pierwszy wyjazd w pogoni za sukcesem i finał na obcej ziemi smakuje jeszcze mocniej niż zwykle.
Na każdym wyjeździe możemy spotkać człowieka, którego wcześniej mogliśmy się nie spodziewać, którego życiowe historie mogą nas pochłonąć na dłużej. Ja również miałem okazję poznać kilku ciekawych ludzi, ale tym razem nie porozmawiałem z jednym ze starszych wyjazdowiczów, lecz z jednym z tych młodszych.

Powiem szczerze, że serce rośnie, kiedy widzi się takie obrazki. Kiedy to kolejne pokolenie łapie naszego bakcyla i ze śpiewem na ustach dopinguje naszych piłkarzy w walce o nasze wspólne marzenia.

Pod spodem krótki „wywiad” z Filipem, z którym miałem przyjemność chwilę pogadać w przedziale jednego z wagonów „Specjala” w drodze do Gliwic.

Maciek Nierzwicki: Dokąd jedziemy?
Filip: Do Gliwic na finał Superpucharu

Ile masz lat, jak masz na imię?
Mam na imię Filip i mam 9 lat

Który to wyjazd dla Ciebie?
Filip: 2 wyjazd, pierwszy był finał Pucharu Polski, w Warszawie.

Jak Ci się podobało na stadionie narodowym?
Filip: Bardzo fajnie, chociaż pół meczu zasłaniała mi oprawa, ale i tak było super.

Tak bardzo Ci się spodobała oprawa i mecz, że dzisiaj jedziemy na Superpuchar?
Filip: Tak, musieliśmy przyjechać razem z Mamą, nie było innej opcji.

Jaki będzie dziś wynik?
Filip: Myślę, że będzie remis, a później rzuty karne, a Lechia po karnych zdobędzie puchar.

A sezon ligowy, kto wygra Ekstraklasę w tym sezonie?
Filip: Nie wiem. Myślę, że Lechia lub Raków.

A jak podoba się w pociągu chłopakowi w twoim wieku?
Filip: Bardzo fajnie. Dużo śpiewania, tylko strasznie dużo czasu zostało do meczu, podróż będzie bardzo długa.

Troszeczkę sobie chuliganisz w wagonie, czy raczej siedzisz w swoim przedziale?
Filip: To pierwsze (śmiech)

A co twoja Mama na to?
Filip: Nie wiem, nie pytałem.

Mama zawsze towarzyszy Ci na wyjazdach, a na mecze w Gdańsku chodzisz często?
Filip: Chyba na wszystkie mecze.

Czyli nawet dużo, dużo starsi ludzie mogą brać z Ciebie przykład?
Filip: Pewnie, że tak!

Kto jest większym kibicem w domu, Mama czy Tata?
Filip: Tata.

Jeździsz na wyjazdy, chodzisz na mecze w Gdańsku, to dzięki Tacie?
Młody: Tata urodził się w Gdańsku i chodził na Lechię, zanim pojawiłem się na świecie.
Tak to dzięki niemu. Mój pierwszy mecz był z Jagiellonią, kiedy wygraliśmy 3:0.

A co Ci się wtedy najbardziej spodobało?
Filip: Doping.

Gdzie wtedy siedzieliście? Na młynie, czy na sektorze rodzinnym?
Filip: Na sektorze rodzinnym.

Czyli sterowałeś dopingiem na rodzinnym?
Filip: Jeszcze nie, ale już przeszliśmy z rodzinnego na żółtą, teraz już siedzimy na zielonej.

20190718wywiad3

Jesteś dumny z bycia Lechistą?
Filip: Tak!

A powiedz mi urodziłeś się w Gdańsku? Mieszkasz w Gdańsku?
Filip: Nie, jesteśmy z Pucka i mieszkamy w Żelistrzewie. Ale kibicujemy Lechii.

Czego się spodziewasz po dzisiejszym meczu?
Filip: Zdartych gardeł

A jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Filip: Hej Hej Hej BKS! I W Wolnym Mieście Gdańsku, gdzie korona w herbie jest…

Czyli jeszcze się na meczu spotkamy się nie raz?
Filip: na pewno!