Piłkarze Lechii cieszą się, że okres przygotowawczy już za nimi. W sobotę wreszcie czeka ich mecz o stawkę przy okazji starcia z Piastem Gliwice o Superpuchar Polski. Początek o godz. 20.30. - Dość tych treningów, zaczynamy walkę o trofea - podkreśla Michał Nalepa.
Biało-zieloni sezon 2018/19 zakończyli 19 maja meczem z Jagiellonią Białystok (wygranym 2-0). Później zawodnicy rozjechali się na urlopy, udali się na zasłużony odpoczynek, a w ostatnim czasie intensywnie trenowali przed startem kolejnego sezonu. - Okres przygotowawczy był bardzo ciężki, byliśmy na dwóch zgrupowaniach, trenowaliśmy intensywnie po dwa razy dziennie. To jednak zaprocentuje. Naładowaliśmy baterie na długi czas. Podczas drugiego obozu stopniowo schodziliśmy z obciążeń, w ostatnich dniach również nie trenowaliśmy już tak mocno. Łapiemy tzw. świeżość i już na mecz z Piastem będziemy w stu procentach gotowi - mówi nam Michał Nalepa.
Do startu nowego sezonu PKO Ekstraklasy jeszcze 8 dni, natomiast już w sobotę o godz. 20.30 Lechia zagra z Piatem Gliwice o Superpuchar. Mistrzowie Polski są świeżo po zremisowaniu z BATE Borysów w eliminacjach Ligi Mistrzów. - Ciężko mi powiedzieć jak Piast jest przygotowany. Nie wiemy czy trener Fornalik postawi na tą samą jedenastkę czy zdecyduje się na jakieś zmiany. Oni mają swój określony styl gry i nawet jeśli nie zagra piłkarz X, to ten Y będzie potrafił godnie go zastąpić - twierdzi obrońca Lechii. - Wystarczy już tych treningów. Nie mogę się doczekać meczów o stawkę i wejścia w ten maraton - dodaje.
Przez wielu ekspertów Superpuchar jest mało prestiżowy i bardzo niedoceniany. A to wciąż okazja, by zdobyć kolejny puchar. - Superpuchar to tylko jeden mecz, a można dopisać sobie kolejny tytuł. O mistrzostwo gra się przez cały rok, a tu po jednym meczu możesz mieć trofeum. Nie po to zasuwaliśmy w poprzednim sezonie, by teraz nie być w pełni skoncentrowanym przed takim meczem. To spotkanie jest dla mnie niezwykle ważne - powiedział Nalepa, który w swojej karierze miał już okazję brać udział w meczu o Superpuchar... Węgier. - Wygraliśmy z Videotonem 3-0, a ja dostałem czerwoną kartkę - zakończył z uśmiechem.
źródło: własne