Czas rozpocząć podsumowania, a jak tu inaczej zacząć, niż od dołu formacji, czyli obrony. Jako całość Lechia w tym sezonie wypadła bardzo dobrze, straciliśmy zaledwie 17 bramek w 1 Lidze, a to oznacza, że wraz z Odrą Opole jesteśmy najszczelniejszą obroną na zapleczu Ekstraklasy. Jednak jak wygląda sytuacja, gdy ocenimy każdego z naszych piłkarzy jako jednostkę?
Bogdan Sarnawski
Ta runda to była sinusoida dla naszego bramkarza. Początkowo wyglądał bardzo solidnie, w szczególności imponował swoją pewnością siebie. Jednakże ta pewność w pewnym momencie go zgubiła i zaczął popełniać bardzo proste błędy, które wpływały później na jego formę bramkarską. Na całe szczęście, mimo głosów niezadowolenia, trener cały czas stawiał na Bogdana, a ten odwdzięczył się odbudowując swoją formę. Tym sposobem doszliśmy do obecnego momentu, gdzie Sarnawski został najlepszym bramkarzem rundy w lidze i już nikt nawet nie wspomina o zmianie bramkarza.
Antoni Mikułko
Żeby ktoś zyskał, ktoś musiał stracić i zdecydowanie na sukcesie Sarnawskiego stracił Mikułko. Początkowo spadek miał być równoznaczny z daniem szansy naszemu wychowankowi i jednocześnie największej perełce Akademii Lechii. Początkowo tak było, ale po pierwszym meczu trener dał jasno do zrozumienia, że potrzebuje innego bramkarza. Nie chodziło o pokornego rezerwowego, tylko kogoś do poważnej rywalizacji. Tą Mikułko przegrał na polu czysto sportowym, dostał trzy szanse i żadnej nie wykorzystał. Może mieć do zarzucenia trenerowi, że nie postawił na niego podczas małego kryzysu Sarnawskiego, ale z drugiej strony chwilę po tym grał w meczu pucharowym przeciwko Wiśle i nie pokazał wybitnie dobrej formy. Antek musi regularnym i mocnym treningiem pokazać, że chce bronić, bo póki, co nasza perełka jest zakopana pod piaskiem bałtyckich plaż.
.
Miłosz Kałahur
Może Miłosz Kałahur stanie się inspiracją dla Mikułki. Przypomnijmy, że nasz lewy obrońca, jest wychowankiem Akademii Lechii, od pierwszej drużyny niestety się odbił, ale walczył i tak przez Olimpię Elbląg, czy Resovię Rzeszów trafił ponownie do Lechii. Wraca, jako bardzo ważny element układanki, bo zagrał aż w 80% meczów. Prezentował się w nich różnie, ale nie schodził poniżej pewnego poziomu. Nie miał też takich zawodów, po których otwieraliśmy szeroko oczy z wrażenia. Po prostu solidny obrońca z DNA Lechii, takich w tej drużynie również potrzebujemy, czyli zawodników gwarantujących pewien poziom.
Conrado
Czas na prawdziwy szok. Conrado zagrał gorszą rundę od Miłosza Kałahura. Tak wskazują noty i rzeczywiście patrząc głębiej, to Conrado na jesień był mocno chimeryczny. Raz grał topowe mecze, jak te z Podbeskidziem, czy GKS-em Katowice, ale potem przychodziły spotkania, jak te z Wisłą Płock, czy Zagłębiem Sosnowiec. U Brazylijczyka brakowało stabilizacji, ale też nie oszukujmy się, 90% kibiców obstawiło, że na pierwszoligowych boiskach będzie brylował. Rzeczywistość okazała się trudna, a wszystkiemu nie sprzyja kontuzja, która wyklucza go z gry do kwietnia.
Elias Olsson
Gdy przychodził wielu miało wątpliwości, czy młody Szwed da radę być kluczowym zawodnikiem zespołu. Przychodził, jako zawodnik rezerwowy, a w Gdańsku stał się defensorem na pełen etat. Ostatecznie cały eksperyment wypalił i trzeba pogratulować działowi scoutingowemu Lechii. Zawodnik w tym wieku, z takimi warunkami fizycznymi i tak grający nogami jest obecnie w cenie. Elias to wszystko posiada i potrafi na boisku pokazać klasę. Szczególnie w pamięć zapadł mecz z Chrobrym, gdzie w charakterystycznej opasce uciskowej, wyłączył wszystkie atuty naszych rywali. Oczywiście zdarzały mu się błędy, bo w tym wieku to naturalne, jednak nie zamazują one dobrej rundy Szweda.
Andrei Chindris
Co różni Olssona od Chindrisa? O Rumunie zdecydowanie mniej się mówi, bo jest starszy i nieco mniej efektowny. Jednakże, Andrei stał się absolutnym liderem naszej obrony i przez całą rundę przeszedł suchą stopą (błąd w derbach padł na konto Olssona). Dowodem tego są oceny, których średnia przekroczyła 6, a to udało się zaledwie jednemu piłkarzowi prócz naszego obrońcy. Dawno nie mieliśmy obrońcy w takiej formie i Chindris to zdecydowanie fajna odmiana od Nalepy czy Malocy.
Dawid Bugaj
Gdy mówimy o transferach pierwsze co przychodzi do głowy to wykup Bugaja ze SPAL. Nasz prawy obrońca ma za sobą bardzo solidną rundę i w kilku meczach pokazał, że jest zawodnikiem z ogromnym potencjałem na grę na wysokim poziomie, do tego dokładającym serducho do walki. Potrafi biegać interwały przy linii przez całe mecze, grając jednocześnie w obronie, jak i w ataku, gdzie wspierał często “bezzębnego” Mene. Trzeba też pamiętać o słabszych meczach, gdzie miewał problemy z upilnowaniem swoich rywali. Niestety, stawiając na młodych piłkarzy trzeba się liczyć z takim zagrożeniem. Bugaj cierpi na brak poważnej rywalizacji, bo na jego pozycję jest dwóch piłkarzy, czyli Dominik Piła (który nie jest w najlepszej formie i nie jest to jego nominalna pozycja) i Bartosz Brzęk, do którego przejdziemy za chwilę. Może na tą pozycję przydałby się zawodnik do rywalizacji?
Bartosz Brzęk
Niestety rywalizacji nie gwarantuje Bartosz Brzęk, który póki co grał tylko na początku sezonu, gdy w naszej kadrze nie było wielu piłkarzy. Nie ujmuje nic Bartkowi, ale gdy grał to był mocno niepewnym punktem naszej drużyny. Może po prostu to jeszcze nie ten czas…