Dziś, tj. 5. lutego o godz. 20, odbędzie się spotkanie 24. kolejki Ekstraklasy - gdańska Lechia podejmie na własnym stadionie Wisłę Kraków. Zespół, prowadzony od 14. lutego przez byłego trenera zarówno reprezentacji Polski, jak i Gdańszczan, Jerzego Brzęczka, odpadł w środę z Pucharu Polski z 3-ligową Olimpią Grudziądz, a w tabeli polskiej najwyższej klasy rozgrywkowej zajmuje 16. miejsce.

Adrian Gula miał być trenerem na lata. Stawiającym na ofensywny i efektowny futbol, dającym szansę młodym zawodnikom, wprowadzającym krakowską Wisłę do czołówki Ekstraklasy, po latach posuchy. Misja Słowaka zakończyła się jednak relatywnie szybko, bo po 21 kolejkach Ekstraklasy, w których Wisła zdobyła 21 punktów, przegrywając aż 12 spotkań, wygrywając zaś zaledwie 6.

Nowy szkoleniowiec, Jerzy Brzęczek, staje przed bardzo trudnym zadaniem - w szatni czeka na niego Wieża Babel. Kibice Wisły śmieli się z ojkofobicznych praktyk stosowanych przez szkoleniowca zza miedzy, Michała Probierza, do czasu, gdy Adrian Gula zaczął wystawiać w podstawowym składzie maksymalnie 3 polskich zawodników. Początek Brzęczka nie jest dobry - nie udało się nawet strzelić (choć udało się nie stracić) gola Górnikowi z Łęcznej, mecz w Warszawie został, po bardzo słabej grze obu zespołów, zakończony porażką po bramce straconej do tego w doliczonym czasie gry, a na dodatek Wisła odpadła z Pucharu Polski, po rzutach karnych, z drużyną grającą zaledwie szczebel wyżej od rezerw Lechii.

Brzęczek przekonuje, że Wisła się utrzyma, ale jednocześnie podkreśla, że zespół potrzebuje wzmocnień we wszystkich formacjach, a okno transferowe jest już przecież zamknięte. Tak słabe wyniki osiągnięte przez drużynę z Krakowa w pierwszych spotkaniach pod jego wodzą powodują, że przewidzenie w jakim składzie Wisła wyjdzie na spotkanie przeciwko Lechii jest bardzo trudne i przypomina wróżenie z fusów.

Zdaje się, że najsilniejszym punktem zespołu z Krakowa jest młody utalentowany polski bramkarz, Mikołaj Biegański, ale trudno znaleźć innych piłkarzy, którzy się w Wiśle wyróżniają pozytywnie. Nie udało się znaleźć godnych zastępców dla Yawa Yeboaha i Aschrafa El Mahdiouiego, którzy odeszli zimą, a jesienią stanowili o sile drużyny, choć udało się na nich dobrze zarobić. Słabszy niż jesienią wydaje się być kapitan zespołu, Michal Frydrych, który jesienią w pojedynkę w zasadzie zremisował z Lechią w Krakowie. Środek pola, nieważne czy w jego skład wchodzi Enis Fazlagić i Nikola Kuvejlic, czy Gheorgij Żukow i Michal Skwarka, nie wygląda wiosną dobrze, zwłaszcza ten ostatni jest wśród opinii kibiców Wisły na cenzurowanym.

Na kogo zawodnicy Lechii powinni jednak uważać? Całkiem pozytywnie, zarówno w Warszawie, jak i w Grudziądzu, zaprezentował się wypożyczony ze Stuttgartu 19-letni Francuz, skrzydłowy Momo Cisse, który w zeszłym sezonie zagrał nawet w 5 spotkaniach Bundesligi. Piłkarzem o nietuzinkowych umiejętnościach (które jednak prezentuje rzadko) jest Austriak, Stevan Savic (nie mylić z obrońcą Atletico Madryt). W kadrze Wisły znaleźć można również młodych, utalentowanych Polaków grających na pozycji innej niż bramkarz, na których stawiają szkoleniowcy, bo i Gula, i Brzęczek - Konrad Gruszkowski strzelił bramkę Legii, a Piotrem Starzyńskim interesują się już podobno zagraniczne kluby.

Wisła Kraków jest obecnie w kryzysie, ale Lechia nie może swoich dzisiejszych rywali zlekceważyć. Jerzy Brzęczek, choć krytykowany za okres swojej pracy w reprezentacji, to, jak na warunki Ekstraklasy, wciąż bardzo dobry trener. Miejmy jednak nadzieję, że jeśli w tym sezonie Wiśle przydarzy się jeszcze jakaś dobra passa, to nie rozpocznie się ona w Gdańsku, dzisiaj, wieczorem.