Lechia Gdańsk zremisowała 1:1 z Górnikiem Łęczna. Przez znakomitą część spotkania Lechia prowadziła grę, ale nie potrafiła stworzyć sobie dogodnych okazji do strzelenia gola. Goście byli pragmatyczni, konkretni i skuteczni. Punkt uratował dopiero fantastyczny strzał Neugebauera w doliczonym czasie gry.
Po niezadowalającym weekendzie na północy i nadrabiającym marketingowe błędy poprzedników środku tygodnia, Biało-Zieloni przystąpili do spotkania z wiceliderem 1. ligi, Górnikiem Łęczną. Czy takim niespodziewanym? W świetnej formie w poprzednich spotkaniach byli, jak dotąd, znany i lubiany w Gdańsku Egzon Kryeziu, czy też doświadczony golkiper, Maciej Gostomski. W podstawowym składzie Lechii dwie zmiany względem poprzedniego spotkania - Miłosz Kałahur ma w najbliższych tygodniach zastąpić na lewej stronie defensywy kontuzjowanego Conrado, a Tomas Bobcek powinien zastąpić na środku ataku Łukasza Zjawińskiego.
Pierwsze minuty to Lechia próbująca ataku pozycyjnego i bardzo głęboko cofnięci goście. Pierwszą groźną akcję stworzyli sobie jednak piłkarze z Łęcznej, z prawej strony dośrodkowywał Zbozień, a strzał zupełnie niepilnowanego Żyry obronił z trudem Sarnawski.
Niby gospodarze prowadzili grę, ale nic, zupełnie nic z tego nie wynikało. Dopiero w 22. minucie świetne, otwierające podanie Chindrisa do wychodzącego na czystą sytuację Meny, ale w pojedynku 1 na 1 górą Gostomski. Po chwili jednak znów Łęczna na naszej połowie i znów groźnie - mało odpowiedzialnie Mena, okazję do uderzenia ma Deja, ale uderza wprost w Sarnawskiego z 15 metra.
W 30. minucie Bobcek, do tego momentu pracujący głównie w rozegraniu i zastawianiu się, znalazł się w polu karnym gości trzykrotnie z piłką, choć tylko za pierwszym razem zdołał oddać strzał, pozostałe próby spacyfikowane przez broniących praktycznie 5 we własnym polu karnym gości. 3 minuty później jednak znów groźnie pod bramką Lechii, Sarnawski jednak ponownie na posterunku. Potem jednak bardzo złe zachowanie Sarnawskiego, piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego spada pod nogi Karola Podlińskiego, a ten umieszcza piłkę w bramce... Do końca połowy, szczerze mówiąc, nic ciekawego się już nie wydarzyło, zwłaszcza z tego powodu, że Górnik po strzeleniu bramki przestał już choćby udawać, że zależy mu na atakowaniu.
Drugą połowę mogli zacząć Lechiści od mocnego uderzenia. W 49. minucie po indywidualnej, choć nieco nieporadnej, akcji Bobcka rzut wolny z 20 metrów, uderza Fernandez, ale piłka mija bramkę strzeżoną przez Gostomskiego. Następne minuty to powtórka z rozrywki z pierwszej połowy - Lechia prowadzi grę, ale nie stwarza sobie sytuacji, nie stwarza sobie przewagi, a bardzo ciężko znaleźć wolną przestrzeń przy tak głęboko broniącym rywalu.
W 65. minucie z letargu budzi strzał z wolnego Zhelizki, choć prosto w koszyczek bramkarza gości. W następnych próbach szukają szczęścia Kapić, Fernandez, ale coraz głębiej broni Górnik, momentami wręcz 8 w polu karnym!
Zatrważające, że w 80. minucie trudno było przypomnieć sobie choćby dobrą sytuację Lechistów. Niech to będzie dobrym podsumowaniem tego spotkania. Doliczony czas gry i, nagle, niespodziewanie, po świetnej kontrze, znakomite uderzenie Neugebauera sprzed pola karnego! Sędzia nie wznawia już gry, a Lechiści zdobywają punkt.
Lechia Gdańsk - Górnik Łęczna 1:1 (1:1)
90+4' Neugebauer - 34' Podliński
Lechia: 29. Bogdan Sarnawski - 27. Dawid Bugaj, 4. Andriei Chindris, 3. Elias Olsson, 23. Miłosz Kałahur - 7. Camilo Mena (70' 21. Jakup Sypek), 8. Rifet Kapić (83' 99. Tomasz Neugebauer), 5. Iwan Żelizko, 10. Luis Fernandez (C) (70' 16. Louis D'Arrigo), 30. Maksym Chłań - 89. Tomas Bobcek (70' 9. Łukasz Zjawiński)
Górnik: 33. Maciej Gostomski (kpt) - 25. Damian Zbozień, 4. Lukas Klemenz, 6. Jonathan de Amo, 30. Souleymane Cisse, 3. Marcin Grabowski (83' 29. Daniel Dziwniel) - 8. Egzon Kryeziu, 16. Paweł Żyra (79' 7. Ilkay Durmus), 10. Adam Deja (83' 5. Michał Pawlik) - 17. Damian Łukasiak (71' 11. Fryderyk Janaszek), 9. Karol Podliński (71' 77. Damian Gąska)
żółte kartki: Bugaj - Podliński, Janaszek, Durmus