Lechia Gdańsk ani nie wspięła się na szczyt po Białym Stoku, ale również uniknęliśmy poturlania się w dół.

Z Jagiellonią w tym sezonie nie przegraliśmy i pomimo, iż drużyna ze wschodu kraju zajmuje wyższe miejsce w Ekstraklasie, to chyba każdy z nas ostrzył sobie zęby na ten mecz. Osobiście miałem nadzieję że zespół w końcu odpali. Przegrana 1:2 daje nadzieję na awans po rewanżu w Gdańsku. Oby tylko demony PGE Areny nie powróciły.

Poniżej przedstawiamy oceny graczy Lechii Gdańsk w meczu z Jagiellonią (używamy skali ocen szkolnych czyli od 1 do 6). Zaznaczając iż są to oceny subiektywne, zachęcamy Was do podzielenia się z nami waszymi opiniami.

Makuszewski (4,5) - Po ostatnim meczu w Kielcach, krytykowaliśmy tego zawodnika. Tym razem widać było, że powrót na Podlasie zmotywował go, widać było zaangażowanie. Stwarzał przewagę, szczególnie w pierwszej połowie widać było iż więcej zagrożenia stwarzamy grając właśnie jego stroną. Jedynym mankamentem jest mała i niewiele znaczącą przypadłość mianowicie za każdym razem gdy tylko poczuje iż przeciwnik musnął go w okolice głowy lub twarzy, pada na murawę niczym pewien (mało) popularny bokser, po ciosach innego (bardziej) popularnego strongmana. Oby tylko nie skończyło się to kartką która może utrudnić prace trenerowi.

Wiśniewski (4,5) - W pierwszej połowie nic ciekawego nie pokazał, ocena wystawiona w oparciu o grę w drugiej połowie gdzie wrócił Wiśnia z meczu z Koroną. Wprowadzał zamęt w szyki obronne Białostoczan, wpierw koronkowo nawinął bocznego obrońcę i wjechał w pole karne jak w masło. W tej sytuacji oddał nawet strzał niestety niecelny. Chwilę później odmienił nasze nastroje przed rewanżem gdy po faulu na nim podyktowano rzut karny, który na bardzo cenną bramkę zamienił Tuszyński.

Sadajew (4 z minusem) - Ocena wystawiona za nadzieje które we mnie pobudził. Nareszcie mogliśmy oglądać go w dłuższym wymiarze czasowym. Dochodził do piłki w i pod polem karnym przeciwników. Problem polegał na tym, że gdy w pierwszej swojej sytuacji fantastycznie przełożył sobie obrońcę Jagiellonii, potem zamiast oddawać strzał cudował. Dodatkowym minusem była sytuacja z pierwszej połowy, gdzie wystarczyło jakąkolwiek częścią ciała pchnąć piłkę w światło pustej bramki, Brodaty Rosjanin postanowił jednak urwać siatkę, co zakończyło się strzałem niecelnym. Tutaj jeszcze pochwale pomysł trenera Probierza na podwieszenie pod Sadajewem, Tuszyńskiego, niestety nie mieli okazji na współpracę, gdyż po 10 minutach został zmieniony przez Grzelczaka.

Tuszyński (4) - Swoje zrobił, wszedł, trafił z karnego i uratował nadzieje przed rewanżem.

Leković (4 z dużym! plusem) - W porównaniu do Adama Pazio który dotychczas występował na lewej obronie, ten zawodnik pozyskany w zimowym okienku transferowym, wystąpił wręcz znakomicie.  I ofensywnie i defensywnie zagrał co najmniej poprawnie, a to dużo lepiej niż jego zmiennik.

Pietrowski (3,5 plus) - Starał się, rozgrywał, oddał kąśliwy strzał w pierwszej połowie, zamiast niego osobiście ściągnąłbym z boiska Vranjesa.

Dawidowicz (3,5) - Spoił obronę z pomocą, dzięki swoim warunkom fizycznym, jako rygiel defensywy sprawdza się bardzo dobrze, dodatkowo dobrze asekurował bocznych obrońców gdy ci podłączali się do akcji ofensywnych.

Janicki i Madera (3) - Gdy zespół traci dwie bramki w krótkim odstępie czasu ciężko wystawić dobrą ocenę. Poza fatalnymi dwoma minutami występ raczej pozytywny. Czyścili co mieli czyścic, jedyne co mnie zastanawia to kogo ściągniemy na ich pozycje po zakończeniu kariery przez Jarka Bieniuka. Na Krzysztofa Bąka nie ma co liczyć chyba, gdyż kontuzje które łapie dość często eliminują go w walce o pierwszy skład.

Bąk (3,5) - Przy drugiej bramce miał piłkę na rękach więc na pewno będzie sobie pluł w brodę. Pierwsza go nie obciąża. Poza tym dobrze grał na przedpolu.

Vranjes (2,5) - To on grał? Takie pytanie w stosunku do gracza środka pola, odpowiedzialnego za konstruowanie akcji ofensywnych, świadczy iż nie mógł to być najlepszy występ.

Deleu (3 z plusem) - Plus wystawiam za drugą połowę, gdzie mogliśmy oglądać Brazylijczyka którego znamy. Niestety pierwsza bramka obciąża go, gdzie przy dośrodkowaniu przeciwnika, zatrzymał się zamiast próbować doskoczyć do rywala nawet ryzykując faul.