Była godzina osiemnasta gdy dźwięk gwizdka rozpoczął szturm „Lechii Cudzoziemskiej” na twierdzę w Bełchatowie.

Zadanie to nie było łatwe, gdyż wytrzymałość Bełchatowskich murów sprawdzały niedawno armie z Kielc, Wrocławia oraz Gliwic - nieskutecznie. Do boju Gdańską Lechię Cudzoziemską prowadził portugalski generał.

Sztab generalny nie wierzy jednak w zdolności przywódcze Portugalczyka i zastanawia się nad zmianą dowództwa na pierwszej linii frontu. Była więc to szarża o być albo nie być generała Machado. Przygotowywał się więc do niej długo na manewrach w Gniewinie. Początek szturmu przebiegał spokojnie, Lechia Cudzoziemska pewna lepszego wyszkolenia i uzbrojenia, powoli próbowała skruszyć Bełchatowskie mury. Przeciwnik jednak nie dawał za wygraną, ba nawet przeprowadzał desant poza mury i starał się zadać bobu szturmującym, co udało mu się skutecznie w 37 minucie szturmu. Od tego momentu Gdańska armia składająca się w większości z najemników, biła głowa w mur.

Kolejne akcje zaczepne nie dawały powodzenia. Ani wyważanie bramy ani ostrzał z dystansu nie dawał skutku. Noc zapadała, a czas się kończył, w akcie desperacji i rozpaczy generał rzuca do boju rezerwistów. W momencie gdy już miał zostać dany sygnał do odwrotu to właśnie jeden z rezerwistów porzucił swoją najgroźniejszą broń, armatę zwaną „lewym wolejem” i precyzyjnym strzałem z zapasowej broni zdołał przełamać Bełchatowską obronę. Gdyby do nocy zostało więcej czasu być może udałoby się zdobyć twierdzę Bełchatowską, niestety chwilę później dano sygnał do odwrotu. Bitwy nie wygraliśmy, ale i straty zminimalizowane. Czy taka sytuacja pozwoli generałowi Machado pozostać na linii frontu? Czas pokaże.

Zastanówmy się teraz jak spisywali się „żołnierze” w biało-zielonych mundurach.

(Piłkarze zaczynają mecz z notą neutralną 6.5, oceniamy ich grę na bieżąco in plus oraz in minus. Zachęcamy Was do dyskusji na temat postawy Biało-Zielonych, podkreślając iż oceny są subiektywne.) 

Trela (6.5) Taka ocena wbrew pozorom, dla bramkarza jest bardzo dobra. Oznacza to, że nie miał on po prostu roboty, gdyż obrona i pomoc nie dawała przeciwnikowi okazji by go sprawdzić. Gdyby jego nota oscylowała na poziomie 8, znaczyło by to, że bronił fantastycznie, ale obrona podpaliła mu ognisko pod tyłkiem. Stracona bramka go nie obciąża, zapamiętamy jednak, iż dwa razy wypadała mu piłka z rąk, co na szczęście tym razem nie skończyło się straconą bramką.

Pietrowski (5.4) Tak niskiej oceny chyba nigdy nie wystawiłem przy tym systemie ocen. Nawet jeżeli prawa obrona nie jest jego pozycją, a gra na niej z powodu braku innych zawodników na ta pozycje, to jego występ był fatalny. Młody Mak kręcił i wyprzedzał go jak i kiedy chciał. Podłączał się do akcji ofensywnych, ale zaobserwowaliśmy kilkukrotnie, że po stracie piłki wracał się truchtem. Nawet w momencie kiedy szła kontra jego stroną! Czarę goryczy dopełnia stracona bramka. Dał się przepchnąć przy stałym fragmencie gry licząc na faul, o ile faul był w co wątpimy, to taki na które przymyka się oko, gdyż takich sytuacji jest zbyt wiele. Janicki (6.8) W obronie solidnie, kilka dobrych interwencji. Kulało jedynie tempo wyprowadzania piłki do ataku.

Bougaidis (6.8) Kilkukrotnie zagotowało się po jego błędach, ale ogólnie występ dobry, jak na debiutanta i to młodego. Leković (6.7) Ciężko tu coś sensownego napisać o jego dzisiejszej grze. Niby wszystko poprawnie, niby w obronie ok, do przodu też ciągnął, ale wszyscy czekamy na Leković'a z zeszłego sezonu.

Makuszewski (7.0) W pierwszej połowie było go wszędzie pełno, biegał, skakał, latał, pływał. Zabrakło trochę wiatru na skrzydle, ale przy tak cofniętym Bełchatowie, ciężko było o miejsce.

Vranjes (6.6) Z pierwszej połowy zapamiętałem tylko groźną stratę przy wyprowadzaniu piłki. W Drugiej niby lepiej, ale bez fajerwerków. Dobry strzał z wolnego w końcówce, dobry, ale nie fantastyczny i bramkarz GKS-u sobie z nim poradził.

Łukasik (6.6) Skupił się na defensywie, a grę w ataku zostawił Vranjesowi. Wiemy, że potrafi grać dużo lepiej i na to czekamy.

Friesenbichler (6.8) Walczył, biegał. Kilka odbiorów przy wysokim pressingu parę ciekawych zagrań, dziś zabrakło skuteczności i ostatniego podania.

Malbasić (6.5) Podobno był na boisku.

Colak (6.9) Gola nie strzelił, ale widać, że papiery na grę ma. Przestawiał obrońców lepiej niż pewien Czeczen, który teraz szarga nerwy Poznaniaków. Myślę, że będzie to bardzo dobre wzmocnienie. Wiśniewski (6.9) Wprowadził się w mecz fantastycznie, zabrakło tylko bramki bądź asysty. Dzięki jego grze, siedliśmy w końcu na przeciwnika, co prawda potem trochę to wszystko siadło, ale Wiśnia w tym sezonie gra bardzo dobry futbol.

Nazario (6.5) Zawodnik wprowadzony w końcówce, czasu miał mało. Nie wiemy więc czy nic nie pokazał bo nie miał czasu, czy nic nie pokazał, bo nie miał nic do pokazania.

Grzelczak (7.5) Veni, vidi, iacio. Co przetłumaczone znaczy: Przybyłem, zobaczyłem, strzeliłem. Czy to trafienie uratuje posadę Machado?