Lechia Gdańsk bezbramkowo zremisowała z Wartą Poznań. Było to spotkanie nudne, smutne i, ogólnie rzecz ujmując, stojące na niskim poziomie.
Biało-Zieloni przystąpili do spotkania w składzie, który desygnował do gry tymczasowy menedżer Lechistów, Maciej Kalkowski. Do podstawowej jedenastki wrócił Mario Maloca, ale wrócił do niej przede wszystkim, podobno ostatnio kontuzjowany, Flavio. Kibice Lechii liczyli na przełamanie piłkarzy i zdobycie 3 punktów.
Już od początku spotkania widać było, że Lechiści nie pozbyli się problemów widocznych w ostatnich spotkaniach w mgnieniu oka. W 12. minucie tragiczny błąd, ale nie fatalny w skutkach, w rozegraniu piłki popełnili, do spółki, Kubicki z Kuciakiem, ale Nalepa, poprzez doprawdy heroiczną interwencję, zablokował strzał do pustej bramki Szczepańskiego. Nieporadność w rozgrywaniu futbolówki i brak ruchliwości w środku pola kolejny mecz z rzędu rzucały się w oczy podczas oglądania Lechii i, przede wszystkim, charakteryzowały grę Gdańszczan.
W kolejnych 15 minutach nie zdarzyło się na murawie w zasadzie nic godnego uwagi. Nieudane próby ataków pozycyjnych Lechistów mogły momentami zanudzić zgromadzonych na stadionie kibiców na amen. W 37. minucie, po niezbyt eleganckim, ale całkiem efektywnym podaniu Steca szansę na uderzenie sprzed pola karnego miał Gajos, ale futbolówka wyraźnie przeleciała ponad bramką strzeżoną przez Lisa. Nie dość, że pierwsza połowa była przeraźliwie smutna to była i do tego przeraźliwie... nudna.
Początek drugiej połowy nie zwiastował niczego lepszego. Co gorsza, śmielej w ofensywie zaczęli grać goście z Poznania. Po raz kolejni niebywale irytujący wręcz momentami byli zawodnicy Lechii.
Ożywiła grę Biało-Zielonych potrójna zmiana, wejście Piły, Terrazzino i de Kampsa. Już po chwili bliski szczęścia po uderzeniu lewą nogą był Zwoliński, ale jego strzał obronił Lis. Impuls okazał się jednak krótkotrwały. Nastąpiła bowiem cała seria stałych fragmentów gry w wykonaniu gości, ale żaden realnie nie zagroził bramce Kuciaka. Warta przejęła jednak inicjatywę na boisku, a Lechiści wrócili do swojej gry, tj. drzewa umierają stojąc.
Bliscy byli zdobycia bramki Lechiści (lub też najbliści) w 81. minucie, kiedy Dawid Stec uderzył z kilku metrów na bramkę Warty, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Warto podkreślić, że akcję rozpoczęła indywidualna szarża Conrado, chyba najlepszego dzisiaj zawodnika Lechii. Kilka minut później próbował Terrazzino, ale golkiper Warty złapał piłkę w tzw. koszyczek bez problemów. Do końca spotkania nic konkretnego już się nie wydarzyło, choć trzeba przyznać Lechiści w ostatnich minutach docisnęli pedał gazu, spychając gości do defensywy.
Znów smutek po spotkaniu Lechii pozostaje kibicowi Biało-Zielonych. Zespół z Gdańska wprawdzie dziś nie przegrał, ale po raz kolejny zaprezentował się w spotkaniu ligowym do prawdy nędznie.
LECHIA GDAŃSK - Warta Poznań 0:0
Lechia Gdańsk: 12. Dusan Kuciak (C) - 29. David Stec, 25. Michał Nalepa, 23. Mario Maloca, 2. Rafał Pietrzak - 7. Maciej Gajos (64' 8. Joeri de Kamps), 79. Kacper Sezonienko (64' 11. Dominik Piła), 6. Jarosław Kubicki, 28. Flavio Paixao (64' 33. Marco Terrazzino), 20. Conrado (83' 17. Cristian Clemens) - 9. Łukasz Zwoliński (83' 10. Basseakou Diabate)
Warta Poznań: 1. Mateusz Lis (C) - 4. Robert Ivanov, 44. Dawid Szymonowicz, 54.Dimitrios Stavropoulos - 2. Jan Grzesik, 21. Mateusz Kupczak, 15. Mateusz Żurawski (72' 8. Niila Maenpaa), 22. Konrad Matuszewski (83' 93. Eris Destan) - 30. Miłosz Szczepański (72' 24. Kajetan Szmyt), 16. Miguel Luiz (90' 10. Milan Corryn) - 99. Adam Zrelak