W bardzo złym stylu Lechia Gdańsk przegrała 0:2 w wyjazdowym spotkaniu z Resovią Rzeszów. Było to spotkanie z rodzaju tych do szybkiego zapomnienia...

Względem zwycięskiego przed tygodniem spotkania z pruszkowskim Zniczem, trener Szymon Grabowski zdecydował się na dwie zmiany - Janka Biegańskiego i Kacpra Sezonienkę zastapili: grający po raz pierwszy od początku Mena i powracający do podstawowej jedenastki Łukasz Zjawiński. Sam trener Lechii przywitany został w Rzeszowie brawami, a jego nazwisko było wywoływane przez kibiców gospodarzy - Grabowski jest wychowankiem Resovii, a, co więcej, pod jego wodzą klub ten awansował z 3. ligi do 2. i z 2. na zaplecze Ekstraklasy.

Od początku spotkania widać było, że grę prowadzić będą raczej gdańszczanie. W 8. minucie pierwsza groźna akcji Lechii. Dobrze przyśpieszyli goście po rozegranym krótko rożnym, zagrał Kapic do Piły, ten zbiega na lepszą prawą nogę, uderza z 12 metra, ale ze względnie ostrego kąta, finalnie prosto w ręce doświadczonego Gliwy. W 17. minucie nieodpowiedzialne zagranie Conrado, który wystawia piłkę przed polem karnym na uderzenie dla Mikulca, ale kapitan Resovii, pamiętający jeszcze spotkanie pucharowe przeciwko Lechii z 2018 roku, strzelił wprost w Sarnawskiego.

W 21. minucie Lechię uratował Dominik Piła, wybijając piłkę głową z linii bramkowej. Dośrodkowanie Kanacha, piłkę dogrywa w pole bramkowe Osyra, przeleciał się jeszcze Sarnawski, ale uderzenie jednego z Rzeszowian wybite. Po chwili jednak rzut rożny - wypracowany rzut rożny, piłkę otrzymuje Urynowicz, jego uderzenie jeszcze zablokowane, ale Kanach uderza z kilku metrów nie do obrony. Po chwili tragiczny błąd Sarnawskiego. Po raz kolejny bez sensu wybiega do zagranego podania prostopadłego, bawi się z piłką, nabija Górskiego, a ten z 20 metrów strzela do pustej bramki.

Kolejne minuty to trudna do opisania katorga dla oczu i duszy. Irytował Fernandez, irytował Kapic, przerażały odległości pomiędzy obrońcami a pomocnikami zwłaszcza w fazie przejścia z ataku do obrony. Przegrywali Lechiści w pojedynku na cechy wolincjonalne, bezbronni byli w walce o drugie piłki. Ciężkie były to flashbacki do poprzedniego sezonu.

W drugą połowę niby inny weszli Biało-Zieloni, ale pierwszą groźną okazję stworzył sobie... Górski, radząc sobie z obrońcami Lechii bez problemu. Broni jednak Sarnawski, a po dobrej, zespołowej kontrze mieli nawet szansę Lechiści na gola, ale ostatecznie tylko rzut rożny po uderzeniu Piły.

W 60. minucie groźna akcja z prawej strony Bugaja, świetnie mija obrońcę i zagrywa do Meny. Ten uderza, mocno, z ostrego kąta, piłka odbija się jeszcze od jednego z defensorów i opuszcza boisko. 6 minut później tylko nieskuteczność Mikulca, który po zagraniu za linię obrony Lechii uderzał z woleja, uchroniła Lechię przed utratą bramki.

W kolejnych minutach wciąż Lechia bezzębna. Dopiero w 80. minucie groźna kontra Conrado, wzdłuż pola karnego biegł Sypek, dograł w pole karne, ale obronione przez Gliwę uderzenie Sezonienki. Po chwili uderzał głową Chindris, ale obok bramki. W kolejnych minutach próbowali jeszcze Biało-Zieloni, ale nie potrafili zdobyć nawet bramki honorowej.

Resovia Rzeszów - LECHIA GDAŃSK 2:0 (2:0)

22' Kanach, 26' Górski

Resovia: 88. Michał Gliwa - 90. Volodymyr Zastavnyi, 38. Glib Bukhal, 28. Kornel Osyra, 21. Dylan Lempeurer - 99. Radosław Kanach, 20. Radosław Bąk (70' 23. Jerzy Tomal) - 11. Kamil Mazek (70' 10. Adrian Łyszczarz), 14. Marcin Urynowicz (82' 94. Bartłomiej Eizenchart), 4. Rafał Mikulec (kpt) - 9. Maciej Górski (82' 82. Bartłomiej Ciepiela)

Lechia: 29. Bogdan Sarnavskyi - 27. Dawid Bugaj, 99. Tomasz Neugebauer (70' 4. Andrei Chindris), 3. Elias Olsson, 20. Conrado - 5. Ivan Zhelizko, 8. Rifet Kapic (46' Jan Biegański) - 7. Camillo Mena, 10. Luis Fernandez (kpt), 11. Dominik Piła (65' 79. Kacper Sezonienko) - 9. Łukasz Zjawiński (70' 21. Jakub Sypek)

żółte kartki: Kanach, Mikulec - Neugebauer, Conrado