W kryzysie wszystkim łatwo krytykować po kolei: trenera, piłkarzy, zarząd.

Trzeba jednak znaleźć rozwiązanie, które uratuje Lechię przed kompletną degrengoladą.

Rada 1: Nazwiska nie grają

Jednym z największych rozczarować jest postawa graczy z tak zwanymi ”wielkimi nazwiskami”: Ariel Borysiuk zawodzi, Daniel Łukasik zawodzi, Stojan Vranjes gra poniżej swoich możliwości. Czas na to, by w składzie znajdowali się najlepiej dysponowani gracze.

Rada 2: Dać szansę graczom z rezerw

Ten kto interesuje się wynikami drugiej drużyny, zdaje sobie sprawę, że „kisi się tam” paru całkiem niezłych piłkarzy z umiejętnościami i „jajami”. Niepokorny Aleksić mógłby, gdyby dać mu szansę strzelić parę razy na bramkę, poturbować paru rywali i pokazać zęba. Paweł Czychowski mógłby wejść na zmianę- ile on ma jeszcze bramek strzelić słabeuszom, by go dostrzec – w Gdańsku zmarnują kolejny talent? W środku pola można spróbować Tsubasę Nishiego - facet pokazuje, że umie podać piłkę do przodu, a nie do tyłu. Po co w klubie druga drużyna jeśli nie można z niej ściągnąć posiłków?

Rada 3: Nie kombinować z ustawieniem

Trener Unton z Maćkiem Kalkowskim kombinują, by pomieścić w składzie wszystkie „gwiazdeczki”. Borysiuk, Łukasik i Możdżeń mają raczej defensywne nastawienie, jeśli grają razem i to na własnym boisku ofensywa środkowej linii to „mission impossible”. Rzucanie graczy po kilku pozycjach to też nie jest zbyt dobrą sprawą, a w każdym meczu „wszystko praktycznie ulega zmianie”.

Rada 4: Wypruwać flaki

Kto nie daje z siebie wszystkiego niech nie wychodzi na boisko.

Rada 5: Przewietrzyć szatnię w zimie

Parę pozycji w Lechii wymaga wzmocnień, niektórzy piłkarze znajdujący się w kadrze nie zagrali ani minuty lub tylko zaliczyli epizody. Trzeba im podziękować, przede wszystkim „wiecznie niespełnionym, perspektywicznym piłkarzom, którzy próbują się odbudować.”

Rada 6: Odzyskać szacunek kibiców

To co, pokazują „kopacze” oraz brak wyników sprawiają, że fanów na stadion przychodzi coraz mniej. Mimo obniżek cen biletów, dużej promocji nawet Janusz Biesiada nie pomoże jeśli nie będzie wyników. Sfrustrowani kibice niedługo w jeszcze większej liczbie „wypną się” na takie rezultaty. Biało-zieloni przypominają obecnie drużynę osiedlową.

Jeśli tych rad nikt nie posłucha być może konieczne będzie nakręcenie kolejnych części poniższego filmu.