Lechia Gdańsk tylko zremisowała z przedostatnią w tabeli Wisłą Kraków 1:1. O wszystkim przesądziła fatalna gra w drugiej połowie. Wisła spokojnie mogła nawet wygrać.
Lechia miała wiele meczów, w których udawało się jej przepchnąć zwycięstwa, natomiast limit szczęścia chyba się już wyczerpał. Biało-zieloni tylko zremisowali z beznadziejną w tym sezonie Wisłą Kraków, dając sobie strzelić gola w ostatnich minutach.
I jest to zasłużenie wywalczony punkt przez drużynę gości. Na drugą połowę Lechia po prostu nie wyszła. Biało-zieloni łatwo tracili piłkę i poniekąd sami napędzali Wisłę. Do 89. minuty udawało się utrzymywać korzystny wynik, głównie ze względu na kapitalne interwencje Dusana Kuciaka, ale przy uderzeniu Luisa Fernandeza i Słowak nie miał nic do powiedzenia.
To był kolejny fatalny mecz Lechii w tym roku. Mimo iż na papierze było to bardzo ofensywne ustawienie, to z boiska absolutnie nie było tego widać. W pierwszej połowie Lechia miała to spotkanie pod jako taką kontrolą, ale po przerwie? To był po prostu dramat. Przy wyniku 1:0 kapitalną okazję na zamknięcie spotkania miał Flavio Paixao, jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem za daleko wypuścił sobie piłkę.
Pozytyw? Przełamanie Łukasza Zwolińskiego. Ale to tyle.
Lechia z meczu na mecz gra coraz gorzej.
Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 1:1 (1:0)
Bramki: Zwoliński (36.) - Luis Fernandez (89.)
Lechia: Kuciak - Ceesay Ż, Nalepa, Maloca Ż, Pietrzak - Ilkay Durmus, Kubicki Ż (90. Kryeziu), Kałuziński (60. Neugebauer), Terrazzino (60. Gajos), Conrado (60. Clemens) - Zwoliński (76. Flavio Paixao).
Wisła: Biegański - Szot (60. Manu), Colley Ż, Frydrych, Hanousek - Gruszkowski, Poletanović, Fazlagić (78. Kuveljić), Savić (78. Starzyński), Hugi (46. Luis Fernandez) - Ondrasek (90. Sadlok).
źródło: własne