×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 7227.

'Lechia powinna być promowana nie tyle jako klub piłkarski, co jako zjawisko społeczne. My to zjawisko chcemy bardzo rozszerzać na terenie Trójmiasta i okolic', opowiada Grzegorz Brudnik, świeżo upieczony szef działu PR’u i promocji w Lechii Gdańsk.

Grzegorzu, masz niepowtarzalną okazję, by przywitać się z kibicami. Możesz powiedzieć kilka słów o sobie – kim jesteś, kim byłeś i czym do tej pory się zajmowałeś.

Wyszedłem od reklamy, przez wiele lat pracowałem po agencjach przechodząc przez wszystkie szczeble, od juniora po dyrektora kreatywnego. Co prawda, nie jest to raczej nic, o czym byłoby warto mówić, ale jakoś ta kariera się przetoczyła i powolutku zdobywałem doświadczenie. Co najważniejsze, ostatni rok spędziłem w Rakowie Częstochowa jako dyrektor marketingu i komunikacji, gdzie przetestowałem sobie trochę swoich pomysłów. Uważam, że wypaliły i mam nadzieję, że uda się kontynuować ten proces w Lechii.

Masz już jakiś pomysł na to, by kibice z Gdańska zaczęli przychodzić na stadion i oglądać mecze na żywo, a nie w telewizji?

Pomysły oczywiście są – zaprezentowałem je podczas szeregu spotkań rekrutacyjnych. Generalnie, uważam że Lechia powinna być promowana nie tyle jako klub piłkarski, co jako zjawisko społeczne. My to zjawisko chcemy bardzo rozszerzać na terenie Trójmiasta i okolic. Na pewno nie będzie to tak, że wszystko nagle zacznie działać, jak za użyciem czarodziejskiej różdżki. Za pomocą narzędzi komunikacyjnych będziemy sobie na spokojnie budować taki przekaz, który sprawi, że jego odbiorcy zdadzą sobie sprawę, że są lechistami, mimo że jeszcze nigdy o tym nie pomyśleli.

Jeśli dobrze rozumiem, chodzi o budowanie takiej świadomości przynależności do grona kibicowskiegoCzy według Ciebie, jest to coś, czego w ostatnim czasie brakowało w działaniach Lechii?

Działania tożsamościowe to główny aspekt tego, czym będę się zajmować. Oczywiście, te wszystkie pomniejsze narzędzia i kampanie też będziemy wdrażać, ale moim zdaniem najistotniejsza jest tutaj kampania tożsamościowa. Trzeba pamiętać, że Lechia to jest tak naprawdę prototyp. To klub z wieloletnią tradycją, ale czasy się zmieniły i w tej chwili trzeba to budować od nowa. Ta tożsamość oczywiście jest, tylko trzeba ją odpowiednio wypromować, by ona wyszła ze stadionu i poszła w miasto. Prawdopodobnie z takim komunikatem i nastawieniem będziemy chcieli podejmować wszystkie działania. Chcemy nauczyć ludzi, co to znaczy być lechistą.

Czyli trzeba skierować przekaz do tych, którzy pojawiają się na stadionie od święta.

Tak, taka stadionowa klasa średnia jest nam potrzebna. Nie musimy sprowadzać na stadion tych, którzy już tam przychodzą. Musimy dotrzeć do tych, którzy przychodzą czasami, albo nie przychodzą w ogóle.

Czy nie uważasz, że Stadion Energa Gdańsk jest za duży? Da się go na stałe zapełnić, a nie tylko od święta? Jak oceniasz potencjał kibicowski Lechii i innych polskich klubów?

Nie wiem dlaczego stadion miałby być za duży. Im większy, tym lepiej. To nie jest kwestia tego, czy stadion jest za duży, czy za mały. To jest kwestia tego, że w Polsce robi się mało dobrego marketingu piłkarskiego. Jeżeli Legia nie jest w stanie zapełnić swojego stadionu, a mówimy o dwumilionowym mieście, to znaczy, że nie rozmiar stadionu jest problemem. To nie jest tak, że te stadiony się mogą wypełnić w jednej chwili. To jest proces, w którym istotne jest nie tylko promowanie samych klubów, ale całej ligi i polskiej piłki. Chodzi o pokazywanie, że jest to produkt coraz bardziej atrakcyjny, coraz lepszy. Mam nadzieję, że kluby piłkarskie, zwłaszcza największe, zaczną rzetelnie pracować na ten sukces. Będą przygotowywać komunikację i traktować ten klub jak przedsiębiorstwo, które trzeba odpowiednio rozreklamować. Bez tego będzie ciężko. Natomiast, nie uważam, że stadion jest za duży. Mamy piękny stadion i jeśli od święta na jeden, drugi, trzeci mecz potrafi przyjść komplet, to jest potencjał, by tę frekwencję sobie zwiększać.

A propos Twojego doświadczenia w różnych branżach, czy to nie jest tak, że ten potencjał marketingowy polskiej piłki jest bardzo niewykorzystany? Wiele lat nic się nie robiło w tym kierunku, dopiero teraz się zaczyna i stosunkowo łatwo osiągnąć jakiś efekt. Jeden wpis na Twitterze potrafi wywołać komentarze, że “umio w internety”.

Tak, tylko to jest tak trochę na pokaz, bo to na nic się nie przekłada. Marketing to bardzo szeroka dziedzina. Ja tutaj powinienem bardziej mówić o PR’rze, który jest bardzo istotny, o komunikacji, czyli o tym, w jaki sposób się o klubie mówi. W pełni się zgadzam, piłka nożna w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych to był samograj. Nie było żadnej oferty rozrywkowej, ludzie przychodzili na stadiony żeby się spotkać i spędzić czas. Teraz jest inaczej. Klub piłkarski rywalizuje z całą masą przedsiębiorstw rozrywkowych, z kinami, z teatrami, z pubami, również z telewizją, z grami. Jest tego mnóstwo i polska piłka na pewno przespała ten moment, kiedy tę promocję należało zacząć uskuteczniać. Nie ma za bardzo na to pieniędzy w klubach. Kluby traktują to trochę po macoszemu. Dział sprzedaży jest ważny, bo sprzedaje, ale posiadanie działu marketingu jest taką smutną koniecznością. Spotkałem się z całą masą rzeczy, wiem jakich ludzi kluby zatrudniają do marketingu, co oni potrafią, czego nie potrafią. Długo można o tym gadać, ale wydaje mi się, że dobry specjalista jest w stanie w sposób zauważalny podnieść, tak zwaną w marketingowym bełkocie, świadomość marki. Poopowiadać trochę o tym klubie, pokazać ten klub i sprawić, że znikąd pojawia się w przestrzeni. Wydaje mi się, że z Rakowem trochę nam się to udało. Taki klub, który był trochę nigdzie i nagle zaczął być wszędzie. Oczywiście wiadomo, że pomogło wyeliminowanie Lecha, pomogło wyeliminowanie Legii, no ale też po prostu skonsumowaliśmy sobie ten sukces w odpowiedni sposób. Zrobiliśmy odpowiednią promocję przed, po i nagle okazuje się, że Raków postrzegany jest jako klub, który “umie w internety”. Nie policzę, ile setek tego typu wiadomości dostaliśmy w ostatnich miesiącach. No i co najistotniejsze, przełożyło się to na liczby, bo sprzedaż karnetów wzrosła o 500 procent i to jest naprawdę dużo.

źródło: hejBKS.pl