Po bardzo słabym meczu Lechia Gdańsk przegrała na wyjeździe z Lechem Poznań 0:2. Biało-zieloni byli zdecydowanie gorsi od rywali i zasłużenie przegrali.
Gdańszczanie mogą być wdzięczni Lechowi, że ten był nieskuteczny, bo wynik spokojnie mógł być wyższy.
Nie wiemy jaki pomysł miał na ten mecz trener Piotr Stokowiec, ale z całą stanowczością możemy stwierdzić, że nie wypalił. Można się ustawić defensywie i próbować kontratakować, ale w Poznaniu nie widzieliśmy nawet tego. Od pierwszych minut Lech dominował, stwarzał kolejne sytuacje. Lechia natomiast wyłącznie się przyglądała. Dość powiedzieć, że przez 90 minut biało-zieloni nie oddali ani jednego celnego strzału. Nie było absolutnie żadnego zagrożenia ze strony gdańskiej ofensywy, a jedyną godną odnotowania sytuacją był niecelny strzał z dystansu w wykonaniu Ilkaya Durmusa.
Gospodarze zakładali wysoki pressing i nie pozwalali Lechii wychodzić z własnej połowy. Jeśli miał to być hit kolejki, to ciężar spotkania udźwignęli wyłącznie piłkarze Lecha. Lechia niestety oblała jeden z najważniejszych testów w tym sezonie.
Ani przez moment nie można było odnieść wrażenia, że gol dla Lechii wisi w powietrzu. Lech kontrolował spotkanie, a po podwyższeniu prowadzenia było już jasne, że trzy punkty zostaną w Poznaniu. To nie tylko najgorszy mecz Lechii w tym sezonie, ale jeden z najgorszych od momentu, gdy trener Stokowiec jest w Gdańsku.
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0 (1:0)
Bramki: Ishak (17.), Kwekweskiri (63.)
Lech: van der Hart - Satka, Salamon, Milić, Douglas - Skóraś (73. Sykora), Kalstrom (82. Murawski), Kwekweskiri (73. Pedro Tiba Ż), Joao Amaral (82. Dani Ramirez), Kamiński - Ishak (86. Sobiech).
Lechia: Kuciak Ż - Żukowski Ż, Kopacz, Maloca Ż, Conrado (57. Pietrzak) - Ceesay (71. Sezonienko), Makowski, Kubicki (86. Biegański), Gajos (57. Diabate), Ilkay Durmus - Flavio Paixao (57. Zwoliński).
źródło: własne