Takiej inauguracji rundy wiosennej oczekiwaliśmy. Piłkarze Lechii odnieśli pewne zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław, a swojego pierwszego gola w Ekstraklasie strzelił Jakub Kałuziński.
Biało-zieloni wyglądali korzystnie od samego początku. Szybko uzyskali optyczną przewagę, długimi fragmentami nie schodzili z połowy Śląska. Brakowało jednak klarownych sytuacji, ale czasem tak jest, że gdy nie idzie z gry, to z pomocą przychodzi stały fragment. Tak też było tym razem. Dośrodkowanie Ilkaya Durmusa, strącił piłkę Mario Maloca, a swojego pierwszego gola w Ekstraklasie strzelił Jakub Kałuziński. Śląsk w pierwszej połowie praktycznie nie istniał. No, poza jedną sytuacją Fabiana Piaseckiego, gdy interweniować musiał Dusan Kuciak.
W końcówce pierwszej połowy Lechia delikatnie straciła panowanie nad meczem, ale bardzo szybko odzyskała równowagę. Po przerwie oglądaliśmy ten sam zespół, który tak bardzo zdominował Śląsk w pierwszych minutach. Po raz kolejny z pomocą przyszedł stały fragment. Wrzutka Durmusa, Michał Nalepa zgubił Verdascę i podwyższył wynik.
Lechia zagrała bardzo dobre spotkanie i w zasadzie w żadnym fragmencie nie można było odczuć, że Śląsk może cokolwiek zrobić ekipie Tomasza Kaczmarka. Co prawda Caye Quintana strzelił w słupek, a stuprocentową okazję zmarnował jeszcze Dennis Jastrzembski, jednak i gospodarze mieli kolejne szanse. To był całkiem przyjemny wieczór na Polsat Plus Arenie Gdańsk.
Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: Kałuziński (22.), Nalepa (57.)
Lechia: Kuciak - Stec, Nalepa, Maloca, Conrado - Ceesay (81. Koperski), Kubicki, Gajos (76. Terrazzino Ż), Kałuziński (76. Biegański), Ilkay Durmus (87. Pietrzak) - Flavio Paixao (87. Zwoliński).
Śląsk: Szromnik - Bejger, Golla, Verdasca - Janasik (82. Iskra), Lewkot Ż (64. Mączyński Ż), Schwarz, Pich (64. Quintana), Jastrzembski, Stiglec (64. Zylla) - Piasecki (82. Łyszczarz).
źródło: własne