Na inaugurację rozgrywek IV ligi rezerwy Lechii przegrały na własnym boisku z rezerwami Arki 0:2.
To nie było wielkie widowisko. Oj, nie. Lechia zagrało słabo? Tak, ale trzeba obiektywnie przyznać, że obie drużyny zaprezentowały się kiepsko. Można by rzec, ot, czwartoligowe realia, choć z drugiej strony w obu zespołach grali zawodnicy z doświadczeniem w ekstraklasie.
Po niespełna kwadransie to Arka objęła prowadzenie, wykorzystując gapiostwo gospodarzy przy rzucie wolnym. Szybkie rozegranie, płaska wrzutka, nikt nie przeciął, 0:1. Gdańszczanie starali się odpowiedzieć, aktywny był m.in. Mateusz Żukowski, ale brakowało mu skuteczności. A skoro mowa o brakach, to zdecydowanie nie miał swojego dnia Żarko Udovicić. Staraliśmy się liczyć udane dośrodkowania z jego strony i prawdopodobnie starczyłyby palce u jednej ręki.
Na drugą połowę Udovicić już nie wyszedł, podobnie jak m.in. Zlatan Alomerović czy Adam Chrzanowski. Mieliśmy natomiast okazję oglądać Egy Maulanę Vikriego. Zapamiętamy go jednak tylko z bardzo niecelnego uderzenia, po którym piłka poszybowała gdzieś w kierunku Sopotu. Więcej zagrożenia stwarzał wspomniany wcześniej Żukowski.
Po przerwie gra wyglądała trochę inaczej. Arka skupiła się na obronie wyniku, długo utrzymywała się przy piłce. Lechia miała problemy, by odzyskać futbolówkę. Po jednym z nielicznych ataków gdynianie podwyższyli prowadzenie za sprawą płaskiego strzału z dystansu Aleksandyra Kolewa. Czas uciekał, pojawiło się więcej nerwowości. Może i biało-zieloni chcieli odrobić straty, lecz byli bardzo nieprecyzyjni i nieskuteczni. W końcówce gdynianie wykorzystywali już sporą przestrzeń na połowie Lechii i groźnie kontrowali. Byli blisko kolejnych bramek, ale te ostatecznie nie padły.
Lechia II Gdańsk - Arka II Gdynia 0:2 (0:1)
Bramki: Wilczyński (14.), Kolew (64.)
Lechia: Alomerović (46. Prange) - Kapuściński (46. Kobryń), Cegiełka, Chrzanowski (46. Sopoćko), Żuk - Lizakowski, Petk, Mikołajewski, Gryszkiewicz, Udovicić (46. Egy Maulana Vikri) - Żukowski Ż.
źródło: własne