Już za chwilę Lechia rozegra Super Mecz z FC Barcelona- przeciętny kibic tego meczu nie zobaczy, bo go na to nie stać. Nie o wynik i o doping jednak w tym meczu chodzi. Mecz jest niepowtarzalną szansą na przyciągnięcie nowego sponsora, nowych graczy to szansa dla klubu, który ma możliwość zarobić zarówno pieniądze, jak i się w pewien sposób wypromować na arenie międzynarodowej – mieć swoje 5 minut.
Spotkanie, którego rezultat jest w zasadzie znany przed jego rozpoczęciem (kwestia ile Barca będzie miała ochotę nastrzelać) jest kompletnie sprawą bez znaczenia. Niektórzy fani kupli na niego bilety, bo ani nie byli na Euro, ani w życiu nie widzieli europejskiej drużyny klubowej na takim poziomie przeciwko swojej drużynie. Będąc młodym człowiekiem, mając te 30 wiosen i szanując osiągnięcia ludzi którzy zdobyli dla biało-zielonych Puchar Polski trochę mnie przeraża, że cały czas jest to jedyne osiągnięcie klubu z takimi tradycjami (tak pamiętam też o Superpucharze). Bardzo fajnie, że wydaje się książki o dwumeczu z Juventusem, z chlubą mówi się o dokonaniach- sami popieramy takie inicjatywy. Pytanie brzmi tylko przez ile czasu można żyć wspomnieniami? Co roku przed spotkaniem ligowym słyszę, że jest dziś n-ta rocznica zdobycia Pucharu itd. Oczywiście z dumą patrzę na tych ludzi, którzy dostają rocznicowe koszulki i robią sobie pamiątkowe zdjęcie. Tak bowiem powinno się postępować. Pytanie tylko kiedy nasz klub znajdzie się "znów" w europejskiej piłce? Czy poważnie można przyjąć cel jakim jest zdobycie przez drużynę piątego miejsca w lidze? Dla mnie jest to totalny strzał w stopę i robienie z ludzi balona (to może subiektywne). Przypomnijmy, że w eliminacjach Ligi Mistrzów startuje Mistrz Polski, w Lidze Europy grają drużyny z 2 i 3 miejsca + zdobywca Pucharu Polski – w pewnym jednak wypadku do dawnego Pucharu UEFA może zakwalifikować się 4 drużyna w lidze. Już wyobrażam sobie minę po końcu sezonu i zdobyciu 5 lokaty. Hipotetycznie: Zrealizowaliśmy cel, szkoda, że zabrakło nam punktu do 4 miejsca dającego prawo gry w Europie. Co wtedy sobie kibice pomyślą? W tej naszej kochanej Ekstraklasie każde rozstrzygnięcie jest możliwe, do roboty. Chcemy wreszcie Pucharów i napastnika, który umie strzelać bramki – w pierwszych dwóch meczach sezonu gole strzelił pomocnik i obrońca. Czekamy na ruchy Komitetu Transferowego jeśli ten jeszcze działa. Może po meczu z Barceloną ktoś kto umie strzelać bramki chciałby zagrać w klubie posiadającym taki stadion? Jakiś niezły bezrobotny napadzior zza granicy może sam wykona telefon do Gdańska? Oby jakiś milioner zakochał się w tym stadionie i tej drużynie widząc ją w TV. Tego Wam i sobie życzę. Ja tam wolałbym pójść na mecz w eliminacjach LE z Karabachem, tam mecz byłby o jakąś stawkę...
Źródło: własne