12 sierpnia 2015. Stadion miejski w Niepołomicach...
Tego dnia, grając na pełnym luzie, mocniejszy sparing jak to opisywali niektórzy kibice Lechia Gdańsk w składzie: Budziłek - Wojtkowiak, Wawrzyniak, Rudinilson, Janicki, Dźwigała, Borysiuk, Wiśniewski, Mak, Makuszewski, Pawłowski pokonała niżej notowanego rywala 1-5 po 2 golach Wiśni, 2 Pawłowskiego i 1 Makuszewskiego.
Raport meczowy [2015-08-12 Puszcza Niepołomice - Lechia Gdańsk 1:5]
Dlaczego o tym wspominam?
Niebawem, za 3 tygodnie miną 2 lata od ostatniego zwycięstwa w regulaminowym czasie w Pucharze Polski.
Od tego momentu nasz bilans w rozgrywkach Pucharu Polski wygląda następująco:
24.09.2015 Legia – Lechia 4:1 [zobacz raport meczowy]
24.08.2016 Piast – Lechia 0:0 (3:5) w karnych [zobacz raport meczowy]
21.09.2016 Puszcza – Lechia 1:1 (5:3) w karnych [zobacz raport meczowy]
Tragedia? Tragikomedia? Tylko komedia?
Gdziekolwiek w Gdańsku nie zapytać o najważniejszy mecz w historii Lechii, pada odpowiedź.
Juventus!
Zapytaj studenta AWF. Juventus!
Zapytaj pani pod Halą Targową. Juventus!
Zapytaj stoczniowca w tramwaju. Juventus!
Wszyscy słyszeli, wszyscy wiedzą, wielu opowiada tą samą historię od lat. Starszym kibicom kręci się łezka w oku, młodzi żałują, że ich jeszcze nie było wtedy na świecie.
Pytanie zasadnicze jak doszło do tego sławnego meczu z wielkim Juventusem? Odpowiedź jest prosta, i niektórym znana: Po zdobyciu Pucharu Polski!
Nigdy później nie udało się niestety zdobyć tego trofeum ponownie. A historia najnowsza mówi, że nawet sąsiadka zza Sopotu po Puchar poszła jak po swoje.
Tym bardziej smutne jest to, że Puchar Polski, jest po prostu od lat olewany!
Najkrótsza droga do Europy, do sławy, do pieniędzy, do okna wystawowego na świat, dumy kibiców prowadzi właśnie przez notorycznie olewany Puchar Polski.
Rozumiem, że sezon jest długi, liga startuje szybko, że jest ciepło, że słońce, że trzeba robić rotacje, że to, że tamto.
Ale 2 lata, DWA LATA!!! Bez przekonującego zwycięstwa w pucharze. Ostatnim „wielkim” trenerem, który wygrał przekonująco mecz był Jurek Brzęczek! Ani Von Hessen, ani Banaczek (Von Hessen zdążył już przegrać) ani Piotr Nowak, nie poprowadzili jeszcze meczu Lechii, która wygrała w sposób przekonujący!
Nie wiem czym jest spowodowane odpuszczanie tych meczów. Z pewnością pan Prezes, pan Trener, czy Pan Piłkarz oburzyliby się na samą insynuację odpuszczania. Przykro mi, tak to wygląda!
Z obecnej kadry tylko kilku piłkarzy może przywołać młodego piłkarza. Posadzić go przed sobą i zacząć opowiadać historie od słów… „Kiedyś był taki dzień, kiedy wygraliśmy mecz w Pucharze…” Z tamtej 11-tki w obecnej kadrze są już tylko Wawrzyniak i Wojtkowiak. Na ławce siedzieli również Kuświk, Łukasik, Haraslin, Stolarski.
Może trochę kpię, ale tu naprawdę sytuacja, nie wygląda zbyt wesoło.
Od tego czasu wszyscy wiemy jak bardo zmieniła się kadra, jakie są oczekiwania względem tych chłopaków, jak duży został poczyniony postęp, jak bardzo boli wygrana Pucharu, i gra w eliminacjach Ligi Europy, Arki Gdynia. Wszyscy marzymy, żeby taki, np. Villareal przyjechał do Gdańska, nie tylko jako cyrk obwoźny, jak przed kilkoma laty na T29 ale z pełnym zaangażowaniem walczyć o punkty.
Kilkanaście dni temu zadzwonił do mnie kolega, wieloletni sympatyk Widzewa, podzielić się sucharem.
„Wiesz dlaczego wszyscy w Gdańsku piją z kubków? Bo wszystkie puchary są w Gdyni” Smutne, ale prawdziwe. (pozdro Arek)
Po tamtym, pierwszym wspomnianym przeze mnie meczu wygranym 5:1 z Puszczą, który wydawał się zarówno dla tych chłopaków z Niepołomic, jak również dla sędziego tamtego spotkania Sebastiana Jarzębiaka wielkim osiągnięciem. Tak osiągnięciem, bo zarówno Puszcza, jak i Jarzębiak nie uczestniczyli w meczu z tak wysoko sklasyfikowanym przeciwnikiem, aż do kolejnego roku, w którym to Puszcza pojechała z Lechią po karnych, a Jarzębiak sędziował ich następny mecz z Pogonią.
Lechia w tym czasie co prawda rozkręciła się, ale niestety nie w pucharach. Znów notując bezbarwny występ w Gliwicach. A musimy stać na baczności bo puszcza wyeliminowała już Stilon w tej edycji Pucharu Polski, i nie wiadomo czy los nie skojarzy po raz kolejny zawodników z Niepołomic z naszpikowaną gwiazdami drużyną z Gdańska.
Tak więc przechodząc do meritum, co się dzieje z Lechią, że jak przychodzi do meczu w Pucharze Polski, to chłopakom się odechciewa gryźć tej murawy?
Absolutnie nie wiem.
Nie jestem specjalistą, trenerem, czy psychologiem. Jestem tylko zatroskanym kibicem. Bo tak jak nie mogę się pogodzić z brakiem wychowanków, tak samo nie potrafię sobie uzmysłowić, co dzieje się z chęcią wygrania Pucharu Polski.
We wspomnianym blamażu z Puszczą przegranym po karnych w składzie byli niemal sami wyjadacze: Podleśny, Stolarski, Vitoria, Janicki, Wawrzyniak, Gamakov, Kovacevic, Wiśniewski, Haraslin, Paixao x2. Z ławki na plac weszli Krasić, Wolski, Wojtkowiak.
Tak więc nie widzę tu rezerw. Wyszedł silny skład, wyszliśmy na prowadzenie, jednak Puszcza doprowadziła do wyrównania i po karnych dostaliśmy w cymbał. Więc co takiego zaważyło na rezultacie końcowym?
Na pewno, nie gwiazdy Puszczy. Moim zdaniem Pycha.
Mamy w szeregach Lechistów piłkarzy, którzy poznali smak wygranej w pucharze, i to nie tylko w Pucharze Polski, Są to między innymi Dusan (4 puchary), Krasić (5 pucharów krajowych), Mila (3 puchary), Wawrzyniak (4 puchary), Peszko (2 puchary), czy nowy nabytek Nalepa (3 puchary).
Trenera mamy mądrego, ponoć potrafiącego uderzyć w stół. Po pierwszym sezonie wie kogo musi połaskotać, komu przypierdolić, żeby maszyna działała.
Już niebawem (25 lipca 2017, 12:00 - PGE Narodowy) zostaną rozlosowane pary 1/16 Finału Pucharu Polski.
Tak więc jest paczka, która wie jak smakuje fetowanie Pucharów, jest trener który wie jak wygrywać i mimo zeszłorocznego falstartu, mam nadzieję, że w końcu coś wygramy. A Puchar Polski jest naprawdę w naszym zasięgu.