To już jutro! Coraz mniej czasu pozostało do rozpoczęcia spotkania rewanżowego II rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Europy. Dowiedzmy się zatem, co słychać u naszych... zielono-białych rywali.

W zeszły czwartek Allianz Arena żyła. Fani Rapidu i Lechii stworzyli na wiedeńskim stadionie świetną, godną europejskich pucharów, atmosferę. Cóż można jednak powiedzieć o randze tego spotkania z punktu widzenia Austriaków, skoro na niedzielnym, inaugurującym tamtejszą Bundesligę, spotkaniu z SV Ried, zasiadło o tysiąc więcej widzów niż podczas rozgrywki z Lechią?

Po pierwszym spotkaniu dowiedzieliśmy się o ekipie Rapidu kilku rzeczy. Trener Kaczmarek pół żartem, pół serio, mówił na pomeczowej konferencji, że w grze Austriaków zaskoczyło go tylko to, że przez ostatnie 20 minut grali z czwórką ponad 2-metrowych zawodników w linii ataku. Nastroje wśród kibiców Rapidu były już w trakcie meczu znacznie pesymistyczne - fani reagowali gwizdami na długie rozgrywanie piłki przez zawodników defensywnych. Na facebook'owym profilu wiedeńczyków w komentarzach można było znaleźć litanię do bezowocnych dośrodkowań - pretensje, że klub jest słabo zarządzany, trener Feldhofer nie ma pomysłu na grę zespołu, a piłkarze nie wkładają w grę wystarczająco wiele serca.

W zeszły czwartek okazało się bowiem, że wiedeńczycy są zespołem z problemami. Ach, te wyceny z transfermarkt.com - David Stec schował do kieszeni Grulla, który opuścił boisko już po 15 minutach drugiej połowy. Środek pola naszych rywali nie funkcjonował tak, jak teoretycznie powinien. Najgroźniejsi byli w szeregach Rapidu dwaj rośli napastnicy - Zimmermann i Burgstaller, na których z pewnością Biało-Zieloni będą musieli ponownie uważać, ale poza tym Austriacy nie zaprezentowali spodziewanej jakości.

Pierwszy z napastników dał Rapidowi zwycięstwo we wcześniej wspomnianym wygranym spotkaniu z SV Ried. Bramkę strzelił dopiero w 77. minucie, ale trzeba powiedzieć sobie dość istotną rzecz - Rapid nie stracił jeszcze w tym sezonie gola, choć dwa razy bramkę, której strzegł Hedl, uratował słupek. W podstawowym składzie znalazło się 6 zawodników, którzy wyszli na boisko od pierwszej minuty w spotkaniu z Lechią. Piłkarze Rapidu w pierwszej połowie zagrali słabo, ale w drugiej zaprezentowali się znacznie lepiej, co ostatecznie przyniosło im 3 punkty. 

Czego możemy spodziewać się jutro? Trudno uwierzyć, że styl gry Austriaków zmieni się względem zeszłego czwartku diametralnie. Piłkarze z Wiednia będą starali się zagrozić Lechistom dużą ilością dośrodkowań i podaniami za plecy obrońców. Charakterystyczne są dla ich gry górne zagrania na wolne pole oraz prostopadłe podania po ziemi kierowane z bocznych sektorów boiska w kierunku światła bramki. Rapid jest jednak, nie ma co do tego wątpliwości, do pokonania, co udowodniło czwartkowe spotkanie, które miało miejsce w stolicy Austrii.