- Wiele rozegranych przez nas akcji świadczy, że w drużynie drzemie spory potencjał. Brakuje nam jednak regularności - ocenił kapitan gdańskiego zespołu Łukasz Surma.

Co kapitan biało-zielonych sądzi o niedzielnym spotkaniu?

- Oczywistą kwestią jest, że chcemy wygrać każdy mecz i przełamać nie najlepszą ostatnio passę. Ja jednak przed spotkaniem nigdy nie składam deklaracji, że na pewno je wygramy. Najważniejsze, aby zaprezentować odpowiednią dyspozycję, dać z siebie wszystko i cały czas dążyć do zwycięstwa. Przy takiej postawie wyniki przyjdą same. Dla kapitana gdańskiego zespołu takim wzorcem są piłkarze Borussii Dortmund. - W meczu Ligi Mistrzów z Malagą wywarli na mnie niesamowite wrażenie. W końcówce gospodarze znaleźli się w niemalże beznadziejnej sytuacji, ale nie złożyli broni. W ich grze widać było niesamowitą determinację, pasję i wiarę w sukces. W wielu zespołach zawodnicy schowaliby głowy w piasek i baliby się wziąć odpowiedzialność na siebie. Tymczasem piłkarze Borussii rzucili się na rywali jak wygłodniałe lwy, każdy wychodził do piłki i biegał po boisku jak do pożaru. Ktoś może powiedzieć, że gospodarze mieli w końcówce sporego farta, ale oni swoją postawą tylko pomogli szczęściu - stwierdził.

Według 36-letniego defensywnego pomocnika gra Lechii jest jednak lepsza niż wyniki osiągane ostatnio przez jego zespół. - Brakuje nam głównie regularności. Wiele rozegranych przez nas akcji, jak chociażby w meczach z Polonią Warszawa i Koroną, kiedy strzelaliśmy gole po koronkowej wymianie wielu podań, świadczy, że w drużynie drzemie spory potencjał. Takich zagrań jest jednak za mało. Z dobrej strony zaprezentowaliśmy się zwłaszcza w zremisowanym 0:0 meczu u siebie z Wisłą Kraków. Miałem nadzieję, że po tym spotkaniu złapiemy odpowiedni rytm, ale mecz z Lechem w Poznaniu przekreślił te oczekiwania. Do końca sezonu zostało dziewięć kolejek i czas najwyższy ustabilizować formę na dobrym poziomie - zauważył.

Lechia zajmuje w tabeli T-Mobile Ekstraklasy siódmą pozycję, Jagiellonia jest ósma. Obie drużyny zgromadziły po 29 punktów. Ostatnio zdecydowanie lepiej spisują się jednak zawodnicy z Białegostoku. W trzech kolejnych meczach, w których do siatki trafiał Tomasz Frankowski, niedzielni rywale Lechii wywalczyli siedem punktów. - Kiedy ktoś pyta mnie, czy Jaga znajduje się w zasięgu naszych możliwości, odpowiadam oczywiście, że tak. Od razu jednak zaznaczam, że na podobnie postawione pytanie, w Białymstoku również odpowiadają twierdząco. W tym zespole także każdy stwierdzi, że są w stanie pokonać Lechię. Przecież tak klasowym piłkarzom jak Frankowski, Grzyb, Plizga, Smolarek, Bandrowski czy Kupisz nie wypada powiedzieć nic innego. To są jednak tylko słowa, a wszystko i tak rozstrzygnie boisko

- podsumował Łukasz Surma.

źródło : PAP