Zaledwie jedno zwycięstwo i jeden remis to bilans biało-zielonych na Traugutta po czterech domowych meczach.
Ten wynik jest zdecydowanie niezadowalający - o ile bowiem przegrana z Wisłą nie była zaskoczeniem, to straty punktów ze słabo spisującym się Śląskiem i Odrą Wodzisław wprawiły w szok gdańskich kibiców. Dobrą okazja na podreperowanie złego bilansu będzie zatem piątkowy pojedynek z beniaminkiem Ekstraklasy Zagłębiem Lubin. Początek w piątek o godzinie 20:00.
Andrzej Rybski - ulubieniec fanów z Traugutta po awansie do Ekstrlaklasy stracił szybko miejsce w składzie, nie prezentując odpowiedniej formy. W zeszłym sezonie wystapił w 17 meczach ligowych, ale grywał głównie ogony. Strzelił zaledwie jedną brmkę (pięknej urody w meczu z Ruchem w Chorzowie). Teraz po kiepskiej postawie drugiej linii w Warszawie jest bardzo blisko pierwszego składu w piątkowym meczu. Warto dać mu szansę, bo zdaje się że zawodnik jest już lekko sfrustrowany ciągłym grzaniem ławy. Świadczyć może o tym fakt, że chciał on opuścić Gdańsk w letnim okienku transferowym. Co do meczu przeciwko Zagłębiu wydaje się on „najlepszym rozwiązaniem” dla trenera Tomasza Kafarskiego. Powody dla których występ Ryby jest pożądany to ucieczka od schematu i tych samysch nazwisk oraz „opcji”. Nawet postronny obserwator zauważył ostatnimi czasy, ze Tomasz Kafarski stawiał na tych samych zawodników, mimo że Ci popełniali błędy lub nie zdobywali kolejnych oczek. Ten sam schemat ze zmianą Pawła Nowaka w drugiej połowie, pokazuje że trzeba w końcu czymś zaskoczyć przeciwnika. Franciszek Smuda z pewnością obejrzał i przeanalizował to jak grają gdańszczanie i mógł bez problemu spostrzec „identyczna taktykę” w kolejnych meczach. Powrót Rybskiego, może mu to taktyczne przygotowanie popsuć, a jego gra razem z Ivansem Lukjanovsem zszokować miedziowych.
Temat Mateusza Bąka jako golkipera numer jeden od A-klasy budzi kontrowersje. Biało-zielone serce, „Mati jest z nami od zawsze” – trudno się z tym nie zgodzić. Niestety Bączek w ostatnich konfrontacjach spisuje się gorzej niż zdążył nas do tego przyzwyczaić. Słabsza forma zdarza się każdemu i nie ma co patrzeć na sentymenty, bo w lidze ważne są przede wszystkim punkty. Niecelne i dalekie wybicia z nogi i gra na przedpolu, kilka niepewnych interwencji oraz zawalonych goli. Bączek chyba powinien trochę odpocząć i popracować na treningach, bo „efektowne parady” to jedynie fajny dodatek do „czystego konta”. Spójrzmy na to z drugiej strony, jeśli Mateusz będzie cały czas czuł się niezagrożony nie będzie się rozwijał. W meczu z Zagłębiem przyjdzie więc chyba czas na zmianę w gdańskiej bramce.
Trener Lechii uparcie stawia na taktykę 4-5-1 i ma do tego całkowite prawo. Trudno mi, jak z resztą wileu zrozumieć taki stan rzeczy. Jeśli gra się tak na wyjazdach czy u siebie z silniejszą drużyną nikt się tego raczej nie czepia. Taki podział ról, który wybrał szkoleniowiec, chyba się jednak przestał sprawdzać, tudzież został rozszyfrowany przez przeciwników. Może czas na przejście na system z dwoma napastnikami? Oglądając ostatnie spotkania, czy to z Wisłą, czy Legią odniosłem wrażenie, że Lechia gra bez napastnika. Oczywiście rywale byli z wyższej półki, ale Ivans - nominalny napadzior więcej kreuje grę, podaje i biega niż strzela. Wydaje się, że partner w linii ataku oraz lepsze podania z głębi pola pozwolą mu zdobyć pierwsza bramkę w tym sezonie.
Franz - trener, który czeka na reprezentację zrobił z Zagłebia Lubin zespół. Gdyby Lechia grała z miedziowymi w pierwszych kolejkach, być może padłby wynik podobny do tego z Cracovią. Lali ich wszyscy włącznie z kiepsko grającą Arką. Teraz to jest już jednak zupełnie inna ekipa - poukładana, zdeterminowana… Z kilkoma ciekawymi postaciami jak Micanski, Pawłowski, Świerczewski…. Warto też wspomnieć o bardzo interesującym Senegalczyku Traore, który ma niesamowity potencjał. Minusami miedziowych są z pewnością skuteczność (zaledwie 4 trafienia) oraz słaba gra na wyjazdach (bilans bramkowy 2-8).
Ryba wraca? - przeciwnicy nie będą wiedzieli o co chodzi…
Andrzej Rybski - ulubieniec fanów z Traugutta po awansie do Ekstrlaklasy stracił szybko miejsce w składzie, nie prezentując odpowiedniej formy. W zeszłym sezonie wystapił w 17 meczach ligowych, ale grywał głównie ogony. Strzelił zaledwie jedną brmkę (pięknej urody w meczu z Ruchem w Chorzowie). Teraz po kiepskiej postawie drugiej linii w Warszawie jest bardzo blisko pierwszego składu w piątkowym meczu. Warto dać mu szansę, bo zdaje się że zawodnik jest już lekko sfrustrowany ciągłym grzaniem ławy. Świadczyć może o tym fakt, że chciał on opuścić Gdańsk w letnim okienku transferowym. Co do meczu przeciwko Zagłębiu wydaje się on „najlepszym rozwiązaniem” dla trenera Tomasza Kafarskiego. Powody dla których występ Ryby jest pożądany to ucieczka od schematu i tych samysch nazwisk oraz „opcji”. Nawet postronny obserwator zauważył ostatnimi czasy, ze Tomasz Kafarski stawiał na tych samych zawodników, mimo że Ci popełniali błędy lub nie zdobywali kolejnych oczek. Ten sam schemat ze zmianą Pawła Nowaka w drugiej połowie, pokazuje że trzeba w końcu czymś zaskoczyć przeciwnika. Franciszek Smuda z pewnością obejrzał i przeanalizował to jak grają gdańszczanie i mógł bez problemu spostrzec „identyczna taktykę” w kolejnych meczach. Powrót Rybskiego, może mu to taktyczne przygotowanie popsuć, a jego gra razem z Ivansem Lukjanovsem zszokować miedziowych.
Czas na odpoczynek dla Bączka?
Temat Mateusza Bąka jako golkipera numer jeden od A-klasy budzi kontrowersje. Biało-zielone serce, „Mati jest z nami od zawsze” – trudno się z tym nie zgodzić. Niestety Bączek w ostatnich konfrontacjach spisuje się gorzej niż zdążył nas do tego przyzwyczaić. Słabsza forma zdarza się każdemu i nie ma co patrzeć na sentymenty, bo w lidze ważne są przede wszystkim punkty. Niecelne i dalekie wybicia z nogi i gra na przedpolu, kilka niepewnych interwencji oraz zawalonych goli. Bączek chyba powinien trochę odpocząć i popracować na treningach, bo „efektowne parady” to jedynie fajny dodatek do „czystego konta”. Spójrzmy na to z drugiej strony, jeśli Mateusz będzie cały czas czuł się niezagrożony nie będzie się rozwijał. W meczu z Zagłębiem przyjdzie więc chyba czas na zmianę w gdańskiej bramce.
4-4-2
Trener Lechii uparcie stawia na taktykę 4-5-1 i ma do tego całkowite prawo. Trudno mi, jak z resztą wileu zrozumieć taki stan rzeczy. Jeśli gra się tak na wyjazdach czy u siebie z silniejszą drużyną nikt się tego raczej nie czepia. Taki podział ról, który wybrał szkoleniowiec, chyba się jednak przestał sprawdzać, tudzież został rozszyfrowany przez przeciwników. Może czas na przejście na system z dwoma napastnikami? Oglądając ostatnie spotkania, czy to z Wisłą, czy Legią odniosłem wrażenie, że Lechia gra bez napastnika. Oczywiście rywale byli z wyższej półki, ale Ivans - nominalny napadzior więcej kreuje grę, podaje i biega niż strzela. Wydaje się, że partner w linii ataku oraz lepsze podania z głębi pola pozwolą mu zdobyć pierwsza bramkę w tym sezonie.
Smuda = Zagłębie „Lepsza Jakość” Lubin
Franz - trener, który czeka na reprezentację zrobił z Zagłebia Lubin zespół. Gdyby Lechia grała z miedziowymi w pierwszych kolejkach, być może padłby wynik podobny do tego z Cracovią. Lali ich wszyscy włącznie z kiepsko grającą Arką. Teraz to jest już jednak zupełnie inna ekipa - poukładana, zdeterminowana… Z kilkoma ciekawymi postaciami jak Micanski, Pawłowski, Świerczewski…. Warto też wspomnieć o bardzo interesującym Senegalczyku Traore, który ma niesamowity potencjał. Minusami miedziowych są z pewnością skuteczność (zaledwie 4 trafienia) oraz słaba gra na wyjazdach (bilans bramkowy 2-8).