Do roboty! Tylko co ja mam wam napisać? Kiedy nie chcę się pisać nic.

Zacznę może w sposób niespodziewany jak na ten tekst, który będzie smutny jak noc listopadowa w Kielcach. Porównajmy się z najlepszymi (!) i to nie tylko w tej lidze (!), z  najlepszymi na świecie! Już dawno doszedłem do wniosku i nie będzie to żadna nowina, że do mistrzostwa nie dochodzi się efektownymi wygranymi po trzy do zera. Do mistrzostwa dochodzi się wygrywając gdy gra się słabo. Do mistrzostwa dochodzi się gdy nie ma się dnia. Do mistrzostwa dochodzi się gdy nic nie wychodzi, a pomimo tego dowozi się wynik. Ile razy słyszeliśmy pochwały słane ligowym przeciętniakom, za to, że stawiali opór mistrzom do osiemdziesiątej minuty. Niestety polegli, ale stawiali opór, a (Real, Barcelona, Atletico, Juventus, City, Chelsea, Bayern (niepotrzebne skreślić/kolejność przypadkowa)) męczyli się z nimi niemiłosiernie. Tak właśnie zdobywa się mistrzostwa! Nie tylko na świecie ale i w naszej ekstraklasie. Dodatkowo mistrzowskie drużyny, nawet grając słabo, jak już wymęczą prowadzenie to je powiększają, lub dowożą w sposób nie dający złudzeń.

Nie rozpędzam się i zachowam skalę. Lechia gra teraz o swoje własne mistrzostwo, ósme miejsce w tabeli po trzydziestu kolejkach. Grając słabo, nawet czołgając się, ale musimy doczołgać się do naszego mistrzostwa. Taki nasz własny gdański Everest. Nie robimy tego. Na papierze wszystko wygląda dobrze i nie jak ten sztucznie pompowany balonik z rundy jesiennej. Jednak brakuje tego pierwiastka mistrzostwa, tych punktów zdobywanych po słabych meczach. Tych punktów zdobywanych po beznadziejnej grze.

System oceniania

  • Oceniamy w skali 1-10
  • Oceniamy na bieżąco podczas meczu, dzięki czemu zawodnicy odwalający „czarną robotę”, też swoje zarobią
  • Każdy startuje z neutralną oceną 6.5
  • Dobre zagranie skutkuje podniesieniem oceny, złe obniżeniem
  • Najlepszym układem są wysokie oceny ofensywy i neutralne (bądź bliskie neutralnym) obrony. Oznaczać to będzie, że nasi piłkarze siedli na przeciwniku i zdominowali spotkanie.
  • OCENY SĄ SUBIEKTYWNE I ZACHĘCAMY DO DOSKUSJI
  • Gracie bądź graliście w Football Managera to wiecie o co kaman.

Poniżej znajdziecie oceny meczowe naszych piłkarzy. Jako, że oceny wystawiam subiektywne, to przyjąłem sobie w miarę obiektywny system oceniania. Z tego powodu  pochylę się nad ogólną analizą naszych poczynań.

Bougaidis ewidentnie zawalił przy karnym, ale czy tylko jego błąd zaważył o wyniku meczu? Cofnijmy się trzy sekundy wcześniej, Łukasik fauluje na żółtą kartkę, jednak akcji nie przerywa. Równie dobrze mógłby nie faulować i nie zbierać kartki, która może go wykluczyć w ważnym meczu. Gdybajmy dalej. Kevin? Sytuacji miał co najmniej kilka. Gdyby wykorzystał choć jedną i gdyby kilkukrotnie strzelał zamiast podawać. Grzelczak oddał kilka strzałów. Gdyby choć jeden był w światło. Mila? Gdyby choć chwilę był tym Sebastianem, którego tyle wyczekiwaliśmy. Można tak długo, a do naszego małego mistrzostwa mamy dalej niż bliżej.

Raport meczowy [Ruch-Lechia 1:1]

Mateusz Bąk 6.6 Ocena byłaby dużo wyższa, niestety Bączek, jak to Bączek. Dynamit na linii, wyciągnął główkę z kilku metrów. Do obrony karnego, też wiele nie zabrakło. Niestety znów kulała gra nogami i nie zawsze pewne wyjścia na przedpole.

Grzegorz Wojtkowiak 6.8 Jego i Wawrzyniaka powinienem znów oceniać razem. Fajnie ciągnęli do przodu, każdy na swój sposób. W defensywie całkiem solidnie. Pomimo kolejnego słabego wyniku, chyba należy się cieszyć, że choć na chwilę mamy spokój z bocznymi obrońcami. Módlmy się o brak kartek i kontuzji. (Przypomnijcie sobie „prawego obrońcę” Pietrowskiego (!) lub „lewego obrońcę” Pazio (!!)) Grzegorzowi zapisałem dodatkowo jedną sytuację gdy źle zgrywał głową piłkę do Bączka. Nie obniżam jednak za to oceny, gdyż sam tę pomyłkę naprawił.

Rafał Janicki 6.8 Nie ustrzegł się pomniejszych błędów. Obniżyłem za to ocenę oczywiście, tylko jakoś nie potrafię go za to winić. Wszyscy mówią, że nasza defensywa to dobra mieszanka doświadczenia i młodości. Jest to jednak drink w którym ktoś zamienił proporcje wódki i soku. Kazek jest dobrym obrońcą, ale brakuje mu Madery, Bieniuka czy nawet Bąka. Spójrzcie w jego metrykę, gdyby w tym wieku mógłby być głównodowodzącym obrony to już w tym oknie transferowym pakowałby walizki na zachód.

Mavroudis Bougaidis 5.9 Najsłabszy dziś. Sprowokowany karny obniżył mu ocenę, ale i bez tego rywalizowałby o miano najgorszego dziś na boisku (z Kevinem, którego ocenę podciągnął strzelony karny). Pozbyliśmy się Valente, uważam to za słuszny ruch, gdyż Portugalczyk jeżeli już coś kopał, to własne czoło. Szczerze myślałem, że Grek też pożegna się z Gdańskiem. Tym większe było moje zdziwienie, gdy wyszedł on w pierwszym składzie na pierwsze dwa mecze. Tajemnicą nie jest, że zwrotnością dorównuje tankowcowi, a przyspieszenie ma takie, że nie potrafię znaleźć porównania, gdyż chyba wszystko na tym świecie przyśpiesza szybciej od Bougaidisa (po napisaniu tego tekstu wasz autor znalazł jedną rzecz przyśpieszająca gorzej, jest to wzrost kwoty wolnej od podatku, który nie przyśpiesza wcale). Jednak w pierwszych meczach większych baboli nie popełnił(!), co mnie pozytywnie zaskoczyło. Okazało się jednak, że to tylko bomba z opóźnionym zapłonem i jak już pierd***ło to na całego. Pytanie brzmi, w jak niskiej formie jest Gerson, skoro przegrywa walkę o „plac” z Grekiem.

Jakub Wawrzyniak 6.8 Przy Grzegorzu Wojtkowiaku napisałem, już prawie wszystko. Notę miałby większą od Grzegorza, ale w drugim kolejnym meczu sprowokował rzut wolny na wysokości pola karnego, co wcześniej czy później może się zemścić. Do przodu jednak grał trochę więcej niż jego kolega po drugiej stronie, więc koniec końców kończą z tą samą oceną.

Maciej Makuszewski 6.9 Przez pierwsze chwile spotkania, można było odnieść wrażenie, że to on jest naszym pomysłem na grę. Kiedy środkowi pomocnicy, bądź Wojtkowiak, rzucali mu  piłki za obrońców a Maki wyprzedzał ich wszystkich, ciągnął do linii końcowej i dośrodkowywał. Niestety po jakimś czasie wyglądało, że pomysł został porzucony. Co gorsza te akcje przywiodły na myśl pewien sezon Bundesligi (poprawcie mnie jeśli się mylę!), kiedy to Kosowski przewodził w lidze w ilości dośrodkowań. Problem z tym, że z żadnego z tych dośrodkowań nie padła bramka.

Daniel Łukasik 6,7 Z przodu miał grać Mila, więc tak on jak i Borysiuk przede wszystkim ryglowali środek. Sytuacje z faulem przy akcji na karnego już opisałem, dużo więcej nie da się napisać. Chyba tylko, że to on a nie Możdżeń jest prawdziwym zwycięzcą okresu przygotowawczego, pomimo słabych meczów całej drużyny Miłek poniżej  pewnego poziomu, na razie, nie zszedł.

Ariel Borysiuk 6.8 Ta niewdzięczna rola defensywnego pomocnika. Kilka fajnych odbiorów i tyle, więcej nie zanotowałem

Piotr Grzelczak 6.8 Pomysł na grę długą piłką za obrońców sprawdzał się naturalnie po drugiej stronie. Co nie znaczy, że Grzelu zagrał, jakoś dramatycznie gorzej od Makiego. Piotrek miał po swojej stronie Wawrzyniaka, który zamiast rzucać długie piłki do których Grzelczak by pewnie nie zdążył, podłączał się i grał z nim kombinacyjnie. Tak więc i lewe i  prawe skrzydło wypadły podobnie, pomimo zupełnie innego stylu gry. Dodatkowo na plus to, że jest świadomy pseudonimu, który zobowiązuje. Mister Wolej strzelał często co po pierwsze w drugiej połowie ożywiło mecz, a po drugie, wierzę, że w końcu trafi się ten jeden na dziesięć strzałów i zaobserwujemy bramkę kolejki/miesiąca/sezonu (niepotrzebne skreślić).

Sebastian Mila 6.7 Gorszy mecz z Zawiszą tłumaczyliśmy sobie stanem murawy. Dziś murawa nie przeszkadzała, a jednak  Sebastian miał wyraźne problemy z przyjęciem piłki i dokładnym zagraniem. Po głębszym zastanowieniu nawet sytuacja po której przyznano Lechii karnego, powinna obniżyć jego notę. Gdyż z punktu widzenia Mili była to druga z rzędu zmarnowana „setka”, a karnego dała nam jakaś przypadkowo nabita ręka. Z całym szacunkiem dla wkładu Mili dla „narodowej” i czy Śląska. Chyba już czas skończyć z rozdawaniem pączków, sesjami  zdjęciowymi i serialami. Czas zacząć grać w piłkę. Wiśnia tylko czeka, wygrał rywalizację z Vranjesem wygra i z Sebastianem jeżeli nic się nie zmieni.

Kevin Friesenbichler 6.6 Ocena fatalna. System przyznawania przyznawania ocen kieruje się pewnymi regułami. Strzelenie bramki z akcji podnosi ocenę od 0,5 do 1 (czasem nawet więcej, jeżeli ktoś zabawi się w „Zlatana”) do góry, tak samo asysta. Czasami nawet zawodnik asystujący dostaje większego plusa niż strzelający, jeżeli to jego zagranie było tym bardzo wybitnym, a strzelający tylko dostawił nogę. W tymże systemie strzelenie karnego to zawsze (!) 0.3 oceny do góry. Pomimo wytrzymania ciśnienia i strzelenia karnego, Austriak zgarnia bardzo słabą ocenę. W okresie przygotowawczym walił do siatki  jak głupi. Koniec końców wyjdzie to nam na gorsze i to podwójnie. Kevin zyskał status, który o ile mu się może należeć w co coraz bardziej wątpię, to nie jest statusem, który powinien posiadać zawodnik taki jak on. Kevin powinien na każde spotkanie wychodzić i udowadniać swoją wartość, a teraz mam wrażenie, że wychodzi bo już swoje nastrzelał. Jednocześnie cala ta sytuacja przygasiła wyraźnie Tonego Colaka. Rozmawiałem z nim kilkukrotnie, Tony jest gościem który w każdym możliwym momencie zarażał wszystkich swoim pozytywnym podejściem. Podejściem do gry, podejściem do treningu, podejściem do mediów, podejściem do wszystkich. Każdy od trenera po chłopca od piłek od Colaka otrzymywał uśmiech i ładunek pozytywnej energii. Teraz z rundy jesiennej nie mamy ani Kevina ani Tonego jakich znamy i co gorsza potrzebujemy(!).

Śledź autora na Twitterze

Mateusz Możdżeń 6.5 Powinienem napisać, że zagrał zbyt krótko aby móc coś o nim napisać. Jednak oceniany niżej Nazario dziś trochę rozpier....lił, mój system oceniania. Ale o tym już niżej.

Bruno Nazario 6.9 Powiedzcie mi jak to jest? Bruno ma chyba najbardziej pod górkę, ze wszystkich zawodników meczowej 18. Mówi tylko (!) po portugalsku, przez co oczywiście ma utrudniony kontakt z drużyną i trenerami. Jednak wchodzi taki gostek na boisko i w kilkanaście minut zbiera wyższą ocenę niż większość zawodników którzy na swoje „6.6” męczyli się 90minut? Pytanie brzmi czy to tak wielki talent, czy może (oby jeszcze!) niespełniony joker na końcówki.

Piotr Wiśniewski 6.6 Jego gry dzisiaj chyba nie mam co oceniać. Czasu miał mało, pomimo tego dostał ocenę na plus, czyli zrobił więcej dobrego niż złego. Napiszę jednak kilka zdań o jego sytuacji. Wiśnia chyba najbardziej ucierpiał na transferze Mili. Zagrał (chyba) najlepszą rundę w swoim życiu. Kiedyś zarzucano mu bardzo sinusoidalną formę, świetne mecze przeplatał tymi bardzo słabymi. W rundzie jesiennej zmniejszył amplitudę tego wykresu i poniżej pewnego poziomu nie schodził. Teraz wchodzi tylko na ogony, z tym że te ogony gra nie gorzej niż Mila. Więc jeśli Wiśnia będzie zasuwał na treningach tak jak zawsze i dalej prezentował formę z jesieni, to może wyjść Lechii tylko na dobre. Na dobre gdyż jeśli nie wróci do pierwszego składu to przynajmniej będzie wywierał presję na Sebastiana, a zdrowa rywalizacja o pozycję nigdy nie wyszła klubowi na złe, piłkarzom zresztą też.

autor: Marcin Meissner