4 porażki, 2 remisy i zaledwie 1 zwycięstwo. To bilans Lechii Gdańsk po 7 kolejkach sezonu 2024/2025. Biało-Zieloni zajmują 16. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Zapowiada się, że będą musieli mocno walczyć o utrzymanie, żeby nie opuścić szeregów elity od razu po powrocie.
Optymizm po awansie
Przed sezonem wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Pojawiły się transfery, a kibice świeżo upieczonego beniaminka mieli pełne prawo oczekiwać, że klub nie będzie stanowił wyłącznie ligowego tła. Jeszcze więcej optymizmu biło z listu Paolo Urfera, wystosowanego przed rozpoczęciem rozgrywek. - Naszym celem na ten sezon jest nie tylko utrzymanie się, ale także rywalizacja o czołowe lokaty - zapowiadał Szwajcar. Nastroje poprawiły dodatkowo informacje o przyznaniu Lechii pieniędzy przez Miasto Gdańsk.
Oczywiście, sytuacja finansowa wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Jednak w obliczu doniesień o powolnym regulowaniu zaległości i zdjęciu zakazu FIFA na rejestrowanie nowych graczy, nikt nie brał pod uwagę, że coś może pójść nie tak. - Pracujemy nad zgromadzeniem różnych źródeł przychodów - mówił Urfer w jednym z wywiadów. I faktycznie, sytuacja finansowa nie jest obecnie największym ze zmartwień w Gdańsku. To wyniki sportowe rozczarowują. Nie oznacza to, że należy porzucić wszelką nadzieję na ich poprawę.
Nowe nabytki jak kolejka górska
Letnie wzmocnienia wypadają do tej pory bardzo różnie. Najlepiej z nowych nabytków Lechii spisuje się niewątpliwie Rifet Kapić, ale on grał dla klubu już w zeszłym sezonie, więc trudno zakwalifikować go jako kompletnie nową postać w drużynie. Tym bardziej, że obecnie pełni rolę kapitana. Pewnie prezentują się także Anton Tsarenko i Szymon Weirauch. Ukrainiec wpisał się na listę strzelców w ostatnim starciu z Górnikiem, a były goalkeeper Zagłębia Lubin wskoczył ostatnio do pierwszego składu i był solidnym punktem zespołu. Nieźle radzi sobie też Tomasz Wójtowicz, sprowadzony z Ruchu Chorzów.
Sporo problemów miał Bohdan Wjunnyk, który długo nie mógł dopiąć formalności z Szachtarem Donieck i chociaż został sprowadzony w marcu, debiutował w Lechii latem. Błysnął formą dopiero w Zabrzu, gdzie udało mu się strzelić gola. Ciężkie wejście do Ekstraklasy notuje również Bujar Pllana, notujący niepewne występy na środku obrony. Po ciężkim początku rozgrywek niewiele szans otrzymują także Serhij Bułeca i Karl Wendt. Wciąż jednak pozostaje wiele czasów i istnieje szansa, że po udanej aklimatyzacji również i oni będą stanowili dużą wartość dodaną.
Styl nie odstrasza
Co może cieszyć, to styl gry podopiecznych Szymona Grabowskiego. Zwłaszcza w ofensywie wygląda to nadspodziewanie dobrze. W każdym z dotychczasowych spotkań Lechistom udawało się kreować dobre szanse. Posiadanie w zespole Camilo Meny, Maksa Chłania czy wspomnianego Kapicia, narzuca z automatu kreatywne konstruowanie akcji. Pod tym względem trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, bo tylko w konfrontacji z Motorem Lublin Biało-Zieloni nie znaleźli drogi do bramki rywali. Gorzej jest z tyłu, gdzie niektóre popisy Lechii mogą przyprawiać o palpitacje serca. Dość powiedzieć, że w starciach ze Śląskiem, Zagłębiem i Rakowem prowadzenie wymykało się z rąk w końcowych minutach.
Owszem, Elias Olsson i Bujar Pllana potrzebują czasu na dotarcie wzajemnej współpracy. Mimo tego trudno chwalić formację defensywną. Gdańszczanie tracą najwięcej bramek w całej Ekstraklasie i nie potrafią zachować czystego konta. Przeciwnicy nie mają problemu z rozmontowaniem obrony zespołu z Trójmiasta, co przekłada się na wiele okazji bramkowych. To chroniczny syndrom większości ekip, które awansują z 1. Ligi. W ostatecznym rozrachunku to i tak punkty są najważniejsze, ale trudno wygrywać, gdy traci się mnóstwo goli. Mimo wszystko na grę Lechii patrzy się całkiem przyjemnie, więc jest nadzieja na poprawę wyników.
Co dalej w kalendarzu?
Po przerwie reprezentacyjnej Lechię czeka od razu mecz warty 6 punktów. Na Polsat Plus Arenę zawita Radomiak Radom, a więc bezpośredni konkurent w batalii o utrzymanie. Biorąc pod uwagę, że oba zespoły mają podobne problemy, można oczekiwać emocjonującego spotkania. Później Biało-Zieloni udadzą się do Białegostoku, by sprawdzić formę Jagiellonii, a następnie czeka ich pucharowy bój z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Te 3 starcia powinny pokazać, w jakim miejscu znajduje się drużyna Szymona Grabowskiego. - Najważniejszy dla nas jest cel, jakim jest rozwój tego zespołu - mówił trener na ostatniej konferencji prasowej.
Przed kolejną pauzą na kadrę Lechiści zmierzą się jeszcze z Widzewem i Stalą. Jeśli drużyna faktycznie zanotuje progres, powinna do tego czasu znajdować się już nad strefą spadkową. Celem na koniec rundy powinno być zdobycie komfortowej zaliczki przed wiosennymi zmaganiami. Kiedy Gdańszczanie spadali z Ekstraklasy, przygotowania zimowe były naznaczone presją uniknięcia spadku. Aby uniknąć powtórki, trzeba zacząć dobrze punktować. Aby to się udało, konieczne będzie opanowanie sytuacji w defensywie i utrzymanie rytmu ofensywnego. Pierwsza próba już w sobotę, 14 września, o 14:45.
źródło: własne