Ostatnie wydarzenia, oraz spekulacje związane z Naszym klubie, krótko mówiąc – przerażają.
Każdy z Nas przed świętami oczekiwał na wiadomość, w czyje ręce zostanie powierzona misja uratowania bytu Lechii w ekstraklasie. Padały różne nazwiska, padały propozycje dziennikarzy, którzy chcieli przeforsować trenerów w przeszłości związanych z Lechią, jak Bogusław Kaczmarek, Jacek Grembocki – czy też nawet Dariusz Kubicki, który właśnie został asystentem trenera w zespole rosyjskiej ekstraklasy – Sybiru Nowosybirsk.
Dziennikarz swoje, kibice swoje. Kibice domagali się tak rozchwytywanych nazwisk na rynku jak Waldemar Fornalik, czy Michał Probierz. No właśnie…
Michał Probierz
Jeden z przedstawicieli młodego pokolenia trenerskiego w Polsce, do którego przyległa łatka najzdolniejszego w tym gronie oraz następcy Franciszka Smudy jako trenera narodowej reprezentacji. Ostatnimi laty Probierz prowadził z dobrym skutkiem Jagiellonie, z którą nawet wystąpił w europejskich pucharach. Jak się później okazało, to właśnie porażka i kompromitacja w eliminacjach do europejskich pucharów z kazachskim Irtyszem Pawłodar okazały się przysłowiowym gwoździem do trumny Probierza w Jagiellonii. Kolejnym etapem trenerskiej pracy okazał się niespodziewanie kroczący od porażki do porażki Łódzki KS. I stał się cud.. Pod wodzą nowego trenera, łodzianie w 7 spotkaniach wygrali czterokrotnie, notując też remis oraz odnosząc dwie porażki. Nadzieja w Łodzi na utrzymanie ożyła, gdy gruchnęła wiadomość, że Michał Probierz odchodzi do greckiego ARIS’u. Jak wiele trener ten znaczył dla zawodników ŁKS, można wnioskować po porażce 0:4 pod wodzą nowego już trenera Wieszczyckiego, który objął zespół na dzień przed owym spotkaniem. Trener Probierz wyjechał do Grecji, gdzie w Arisie Saloniki w 8 spotkaniach, odniósł 4 zwycięstwa (m.in. z Panathinaikosem Ateny), jeden mecz remisując oraz odnosząc 3 porażki.
Właśnie zapowiedział zakończenie współpracy z greckim klubem, gdyż jak się okazuje, Aris od 7 miesięcy nie płaci zawodnikom pensji.
Ale co to ma wspólnego z Lechią?
Ano ma bardzo dużo. Probierz to odpowiedni trener na stanowisko ratownika w Lechii. Znając charakter oraz umiejętności trenerskie można wręcz powiedzieć, że był On kandydatem idealnym.
Popularny portal weszlo.com powiadomił, że Michał Probierz zaproponował swoje usługi sternikom gdańskiej Lechii, gdy ta zwolniła ze stanowiska Rafała Ulatowskiego.
Jak wiadomo, Nasi sternicy nie zdecydowali się na taki krok, zatrudniając na stanowisku trenera bardzo doświadczonego, ale równie bardzo wypalonego w tym fachu – Pawła Janasa.
Na usta ciśnie się więc nieustanne pytanie, DOKĄD ZMIERZASZ LECHIO???
Mamy w klubie wypalonego właściciela, który nie ma odwagi prosto powiedzieć:
„Tak, było błędem wchodzenie w Lechię – chcę pozbyć się teraz Jej udziałów”, chociaż wiedzą o tym w Polsce wszyscy. Mamy wypalonego w swoim zawodzie człowieka na stanowisku trenera, który zapewne nie będzie zbyt długo trenerem gdańskiej Lechii.
Mamy też zarząd, który przyspawał się do swoich stołków, a któremu najwyraźniej kończą się pomysły na wyjście klubu z marazmu, mamy też amatorskich piłkarzy w składzie – lub też tych prawdziwych, którym zaświeciły się eurozłotówki innych klubów w oczach.
Dokąd to Nas zaprowadzi?
Przykładu nie trzeba szukać zbyt daleko, chociaż akurat do tego klubu nikt w Gdańsku porównywany nie chciałby być. Arka Gdynia, w podobnej sytuacji oraz z podobnie amatorskim zarządem zeszłego sezonu opuściła szeregi ekstraklasy, niejednokrotnie wręcz upokarzając się wynikami osiąganymi przez swoich zawodników.
Czy coś Wam to przypomina? Czy nie przypomina to Naszej sytuacji obecnie?
Czy My też MUSIMY tak skończyć??? Co trzeba zrobić?
W tym wszystkim jeszcze bardziej przerażają nazwiska zawodników, którzy przymierzani są do składu Naszego klubu. Wspomnę tylko o plotce wymiany Lukjanovsa, na Bartosza Ślusarskiego. Czy to jakaś kpina? Żart? Tylko z kogo? Z Nas? Z kibiców?
Co musi się zmienić?
Przede wszystkim wypadałoby, aby Lechia przestała być solą w oku właściciela - a jeśli nie miałoby się to zmienić, to aby Nasz klub wpadł w ręce takiego „szaleńca” jak Józef Wojciechowski. Jeszcze rok temu sam uznałbym to za absurdalny pomysł i nazwał sabotażem – teraz niestety sytuacja jest diametralnie inna. Jeśli chcemy oglądać na PGE Arenie graczy pokroju Pawła Brożka, czy też Edgara Caniego, potrzebujemy właśnie tak rozrzutnego właściciela, który co okienko transferowe wzmocni - a nie tylko uzupełni skład.
Bardzo bym chciał w najbliższym czasie napisać „Idzie nowe!”, czego na ten nowy rok życzę sobie, oraz Wam wszystkim!