Wydaje się, iż nazwisko Pawła Stolarskiego nie jest dziś obce żadnemu kibicowi piłkarskiemu w Polsce.

Być może obiło się także o uszy ludziom, którzy z futbolem nad Wisłą nie mają nic wspólnego. Dlaczego? Dlatego, że media sportowe odmieniały ostatnio jego nazwisko przez wszystkie możliwe przypadki. Warto tutaj przypomnieć, iż to zaledwie 18-letni (od niedawna) chłopak. Piłkarskie CV? 14 meczów na poziomie Ekstraklasy, w tym część z ławki rezerwowych. Obecny klub? Lechia Gdańsk. Cena za wykupienie pół roku przed końcem kontraktu? Rzekomo 600 tys. zł, więc raczej drożej, niż taniej. Przybliżmy sobie nieco historię Pawła, aby móc rzetelnie ocenić jego piłkarski potencjał oraz ewentualną rolę w zespole Biało-zielonych.

Stolarski urodził się w Krakowie i przez całą dotychczasową karierę bronił barw tamtejszej Wisły. Przebojem przeskakiwał kolejne poziomy juniorskie, będąc jednocześnie młodzieżowym reprezentantem Polski. Do kadry pierwszej drużyny spod grodu Kraka trafił przed sezonem 2012/2013, nie odegrał w nim jednak praktycznie żadnej roli. Podobnie było w szatni, gdzie ustępował pola bardziej doświadczonym i towarzyskim kolegom. Kto wówczas spodziewał się, iż o jego podpis pod kontraktem bić będzie się połowa piłkarskiej Polski oraz Europy? Jak wiele mogło zmienić się przez ostatnie pół roku? Owszem, występował regularnie w juniorskiej kadrze, pokazał swą uniwersalność, gdy okazało się że równie dobrze jak na prawej obronie, radzi sobie na pozycji defensywnego pomocnika. Wydaje się jednak, że ogromną rolę w ugruntowaniu pozycji Stolarskiego na rynku transferowym odegrali jego menedżerowie, na czele z Mariuszem Piekarskim. Niestety, zła prasa tychże każe nam zastanowić się, czy działali dla jego, czy własnego dobra. Wiadomo bowiem, iż w takim Juventusie Turyn Paweł nie powąchałby murawy przez ładnych jeszcze parę lat. Ewentualnie tę na stadionie rezerw. Włoska drużyna posłużyła chyba za jeden z argumentów w negocjacjach z polskimi klubami, w tym głównie Wisłą oraz Legią.

Same rozmowy, jak się okazało prowadzone także poprzez Piekarskiego z Lechią, nie były wcale tak burzliwe, jak rysowały to media. Dość powiedzieć, iż sam Stolarski do ostatniej chwili nie myślał o niczym innym, jak przedłużeniu umowy z Wisłą. Niby Legia rozpościerała przed nim lepsze perspektywy rozwoju, podobnie jak miało to miejsce z Bereszyńskim, lecz wspomniany piłkarz raz, że został potem wyklęty w Poznaniu, to dwa, został przekwalifikowany z gracza ofensywnego na bocznego obrońcę. Na dodatek prawego, niczym Stolarski. Czy więc młody ex-Wiślak przebiłby się do podstawowej jedenastki? Wątpliwe. Raczej grałby ogony i to częściej w środku pola. Zresztą, zmiana trenera w Legii stawiała duży znak zapytania nad składem drużyny, a Stolarski mógłby Bergowi do koncepcji nie pasować tak, jak rzekomo Urbanowi. Co zresztą potwierdza się w tym, iż Norweg odsyła młodzież Legii do rezerw. Stolarski chciał więc Wisłę, Wisła chciała jego. Z tym, że apetyt Pawła został rozbudzony, a ambicja trochę go przerosła. Chciał zostać ważną postacią drużyny. Nic w tym zdrożnego, lecz warto powalczyć o to na boisku, nie zaś poprzez media. A właśnie w ten sposób Stolarski, paradoksalnie, skreślił Smudę, gdy ten wypomniał mu braki. A jako 18-latek musi mieć ich wciąż wiele, czego powinien być świadomy.

Tak czy inaczej, obrotny pan Piekarski szybko umieścił podopiecznego w Gdańsku. Opcja bezpieczna o tyle, że Wisła i Lechia to kluby zaprzyjaźnione, może więc Paweł do Krakowa wracać na święta bez obaw. Lecz czy o grę będzie mu łatwiej? W Lechii na prawej stronie defensywy dzieli i rządzi Deleu. W Wiśle rywalizował z Burligą, typowym wyrobnikiem, dość topornym piłkarsko. Na pewno Brazylijczyk konkurentem jest bardziej wymagającym. Owszem, można się przez to lepiej rozwinąć, ale i pozostać na dłużej w rezerwie. Zwłaszcza, że na PGE Arenie biega jeszcze jeden niezły prawy obrońca, z konieczności ustawiany po przeciwległej stronie murawy. Oualembo, bo o nim mowa, to także przebojowy i dynamiczny gracz, który w przypadku transferu lewego obrońcy może także stanąć na drodze Stolarskiego do wyjściowej jedenastki. Wtedy przebić się będzie jeszcze trudniej. Oczywiście, życzymy Pawłowi jak najlepiej.

Osobiście mam tylko nadzieję, iż jego transfer nie jest także w inny sposób związany z Brazylijczykiem Deleu. Ten bowiem wciąż nie przedłużył wygasającej w czerwcu umowy, a zwiększenie konkurencji może być sposobem na wywarcie na nim dodatkowej presji. A rzadsza gra w pierwszym składzie solidnym argumentem ku obniżeniu jego żądań, na które jak dotąd Lechia przystać nie chce. Sam Deleu chce podwyżki i umowy na 3 lata, gdyż pokochał Gdańsk i mieszkających w Trójmieście ludzi. Ci także kochają jego. Jeśli jednak ich serca podbije Stolarski, o renegocjację umowy może być trudniej. Jako kibic Lechii wolałbym jednak mieć w składzie obu. Stolarski to wciąż bowiem melodia przyszłości. A i zawodnik odrobinę przereklamowany, bynajmniej na razie. Gdy udowodni wartość na murawie, być może Juventus Turyn przestanie być jedynie medialną plotką.

Zobacz całą galerię