Lechia Gdańsk przegrała 0:3 z Pogonią Szczecin w spotkaniu 16. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Po meczu Dominik Piła wypowiedział się na temat postawy zespołu i atmosfery, jaka panuje wokół drużyny. Porównał także obecne rozgrywki z ostatnim sezonem Biało-Zielonych w elicie, który zakończył się spadkiem. 

Obrońca przyznał, że bardzo słaby początek przesądził o losach meczu. - Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to chyba nie ma nic na nasze usprawiedliwienie, bo zagraliśmy fatalnie i przegrywaliśmy 0:2 - opowiadał zawodnik. - Później chcieliśmy zrobić to, co z Cracovią, czyli wyjść na drugą połowę, odmienić losy. Nie udało się strzelić szybko gola, potem było ciężko. Zaryzykowaliśmy, wchodząc większą liczbą piłkarzy w pole karne. Pogoń nas raz skontrowała i skończyło się 0:3. Ciężka sytuacja, ale co mogę powiedzieć poza tym, że będziemy dalej walczyć. Kto jak nie my? - dodawał.

Piła zwrócił też uwagę na to, że irytacja kibiców jest zrozumiała. - Ja myślę, że oni i tak są wobec nas litościwi i dają nam dużo tych szans, których my nie wykorzystujemy - zaznaczył. - Pora się obudzić. Zostały 2 mecze. Wiem, że nasi kibice pojadą do Katowic. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wsiadł do autobusu, nie mając w głowie 3 punktów - podkreślał. Dominik odniósł się także do przyśpiewek, które niosły się z trybun po golach strzelanych przez Pogoń. - Słyszeliśmy je, ale nie miało to wpływu za bardzo na moją grę - tłumaczył. - Skupiałem się na tym, żeby robić wszystko i strzelić tego kontaktowego gola, ale nie udało się - wyjaśnił.

Dziennikarze pytali także o słabą postawę Lechii w meczach domowych. - Jesteśmy dość gościnni u siebie i czuć aurę przeciwną do tego, co działo się w ubiegłym sezonie - przyznał obrońca. - W tym momencie mogę powiedzieć tyle, że zobaczymy, kto pokaże charakter, bo to on jest najważniejszy. Zostały dwa mecze, tak jak powiedziałem wcześniej. Musimy być w jak najbliższym kontakcie z bezpieczną pozycją. Najlepiej, żebyśmy skończyli na bezpiecznym miejscu. I to mamy w głowach. Nie tylko ja - zadeklarował.

Piła wypowiedział się także na temat pojedynków z Kamilem Grosickim. - Pokazał na pewno dużą jakość i tego się spodziewałem - opisywał. - Byłem na to gotowy, ale nie we wszystkich sytuacjach potrafiłem go zastopować. Kamil stwarzał szanse. Nie wiem jeszcze, jak dużo, muszę zobaczyć statystyki i powtórkę tego meczu. Wiadomo, jaką ma klasę, chociaż nie można powiedzieć, że to był jego najlepszy mecz w karierze. Przeładowywali tą stronę. Szukali tam przewagi. Plan był taki, żeby być blisko niego w momencie, gdy nie ma jeszcze piłki przy nodze, a kiedy ucieka na wolne pole, żeby asekurować przestrzeń za plecami. Momentami to wychodziło fajnie - stwierdził.

Zawodnik odniósł się również do tego, że w ostatnich meczach domowych Biało-Zieloni słabo wchodzili w spotkania. - Szczerze powiem, że nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego tak wchodzimy w mecz - przyznał. - Martwi mnie to, bo jak będziemy tak zaczynać, to nie będziemy wygrywać. W przerwie trener mocno do nas przemówił i zmotywował nas na drugą połowę i myślę, że to podziałało, podobnie jak z Cracovią. To są podobne przykłady. Ja myślę, że jak się straci bramkę, to ma się w głowie, że trzeba odwrócić ten wynik. Wtedy się bardziej motywuje i jest się bardziej odważnym. Uważam, że jesteśmy tego przykładem. Po prostu gdy tracimy gole, mamy mniej do stracenia. Jak jest wynik 0:0, to mamy dużo do stracenia i przez to może na boisku zachowujemy się tak, jak się zachowujemy i przegrywamy - zauważył.

Dominik opowiedział także o podobieństwach pomiędzy obecnym sezonem, a rozgrywkami 2022/2023, gdy Lechia spadała z Ekstraklasy. - Byłem w trudniejszej sytuacji, gdy spadaliśmy w moim pierwszym sezonie tutaj - opowiadał. - Widzę podobieństwa, ale mam nadzieję, że te lekcje, które wyciągnąłem wtedy, będę w stanie wykorzystać teraz, by nie skończyło się to tym samym - wyraził nadzieję.

Obrońca został też zapytany o postawę w drugiej połowie, zwłaszcza pod względem współpracy z Tomaszem Wójtowiczem, który wszedł wtedy na boisko. - Tomek dał dobrą zmianę - zwrócił uwagę. - Mieliśmy miejsce przez to, że zagraliśmy odważniej i mocniej do przodu. Pogoń się lekko wycofała i te przestrzenie się robiły. Dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce. Mieliśmy problem ze znalezieniem wolnego zawodnika w polu karnym i nie kończyło się to bramkami - opisywał.

Dziennikarze byli ciekawi, czy Piła był brany pod uwagę przy wyborze alternatywnej opcji na pozycji napastnika ze względu na przeszłość w formacjach ofensywnych. - Wiem, że Mateusz Żukowski z prawej obrony grał na ataku, ale ja nie byłem brany pod uwagę na tej pozycji - wyjaśnił. - Byli brani pod uwagę Sezon i Kalle - tłumaczył.

źródło: własne