Kariera Olivera Zeleniki zapowiadała się bardzo dobrze. Regularnie grał w kadrach młodzieżowych od U14 do U21, pojechał na Mistrzostwa Świata z kadrą seniorską i bronił w Dinamie Zagrzeb.
W końcu zdecydował się na swój pierwszy transfer za granicę i w marcu 2017 r. trafił do Lechii. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że o miejsce w składzie będzie musiał rywalizować z Dusanem Kuciakiem, a to będzie wiązać się z dużym ryzykiem. Podjął je i przez ponad rok musiał zadowolić się rolą rezerwowego.
Ciężka praca
Natychmiast po podpisaniu kontraktu w Gdańsku rozpoczął naukę polskiego, w celu szybszej aklimatyzacji. Nie odliczał dni, kiedy ostatnio grał w pierwszym składzie, ani nie żądał zgody na odejście. Skupił się na ciężkiej pracy, by przekonać do siebie trenerów.
Wykorzystana szansa
Kiedy Dusan Kuciak otrzymał czwartą żółtą kartkę, wiadome było, że w następnym meczu to on stanie między słupkami. Pomimo tego, że ponad rok nie grał w oficjalnych meczach, w swoim debiutanckim meczu z Cracovią zachował czyste konto, czym zaimponował kibicom.
Chłodna głowa
Jak sam powtarza, na boisku czuł się dobrze i udało mu się wyłączyć emocje związane z debiutem. Chodź swój debiut ocenia pozytywnie, pamięta o tym by cierpliwie pracować i że to trener podejmuje decyzję, kto zagra w bramce ze Śląskiem. Lechia niewątpliwie docenia fakt, że jest to solidny rezerwowy bramkarz, który zachowuje się profesjonalnie i zawsze będzie gotów godnie reprezentować klub na zewnątrz oraz na boisku.
Kontrakt Zeleniki wygasa 30 czerwca i istnieje duże prawdopodobieństwo, że niedługo go przedłuży.