Nie znalazł uznania u Piotra Nowaka, został całkowicie odrzucony przez Adama Owena, od ponad roku czeka na zdobycie bramki.

Grzegorz Kuświk po odsunięciu Marco Paixao staje przed szansą spłacenia zaufania nowemu trenerowi.

Niedoszły transfer

Jeszcze do niedawna wydawało się, że dni Kuświka w Lechii są policzone.
Napastnik nie pojechał z drużyną na obóz w Turcji i musiał trenować z juniorami. Zarząd chciał pozbyć się piłkarza i czekał na dogodne oferty z innych klubów. Udało mu się wzbudzić zainteresowanie Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, jednak jego zbyt wysokie oczekiwania finansowe, uniemożliwiły mu transfer do "Słoni".
Nieoczekiwanie zawodnik pozostał w Gdańsku, zaczął trenować z zespołem i był ponownie wprowadzany do zespołu jako zmiennik.

Chwila przełomowa

23 stycznia ponownie dostał szansę pokazania się z dobrej strony byłemu szkoleniowcowi, kiedy wszedł na murawę w meczu z Jagiellonią i rozegrał na boisku 27 minut. Cztery dni później w meczu z Termaliką zanotował o minutę więcej i był to sygnał, że zespołowi potrzebna jest zmiana na pozycji napastnika.
W debiutanckim meczu na ławce trenerskiej Piotra Stokowca, kiedy Biało-Zieloni podejmowali u siebie Legię Warszawa, wszedł na 35 minut i asystował przy bramce Slavcheva. 16 marca, w meczu z Lechem Poznań, pierwszy raz w tym sezonie rozegrał pełnowymiarowe spotkanie.

Szansa na pewne miejsce w składzie

Teraz może zapewnić sobie pewne miejsce w wyjściowej jedenastce, jako że Przemysław Macierzyński i Mateusz Żukowski nie są jeszcze gotowi na regularne występy w pierwszym zespole. Odsuwając od zespołu Marco Paixao, Piotr Stokowiec dał zawodnikowi jasno do zrozumienia, że mu ufa i zamierza na niego stawiać. Teraz tylko od niego zależy, czy zapracuje sobie na nowy kontrakt (obecny wygasa 30 czerwca).

A czy wy uważacie, że Grzegorz Kuświk sprosta wyzwaniu?