Transfer Pawła Buzały do naszego Klubu wywołał lawinę niezwykle zróżnicowanych komentarzy na temat umiejętności Buziego.
Wszyscy pamiętamy strzelane przez niego bramki w meczach derbowych i chwalimy go za walkę o każdą piłkę. Nie sposób jednak wymazać z pamięci marnowanych na potęgę stuprocentowych sytuacji strzeleckich. Moją „ulubioną” jest zdecydowanie ta z meczu z Cracovią w rundzie jesiennej sezonu 2010/2011, gdy Paweł po dograniu Bediego Buvala próbuje strzelać piętą, nie trafia w piłkę, wykonuje piruet niczym baletnica i upadając na murawę strzela w boczną siatkę. „Buzała! O rany…” – reakcja komentatora mówi wszystko. O Pawle wiemy bardzo dużo, bo spędził u nas kilka ładnych sezonów. Czy jesteśmy jednak w stanie przewidzieć, czy ten transfer będzie należał do udanych?
Zacznijmy od pozytywnych stron Buziego
Najlepszy okres gry zanotował tuż przed swoim odejściem do Bełchatowa. Częstym nawykiem Pawła było schodzenie do skrzydeł, gdzie znakomicie spisywał się w grze kombinacyjnej. Jego akcje w trójkątach przeprowadzane wraz z Deleu i Lukjanovsem niejednokrotnie były ozdobą meczów Lechii, a obserwatorzy zachwycali się „Lechią Kafarskiego”, której Paweł był bardzo ważnym ogniwem. W tamtej rundzie strzelił 4 bramki, co było całkiem przyzwoitym wynikiem. Nie ustrzegł się jednak kilku wpadek i zmarnowanych setek. Mimo tego, zapewne większość z was chciałaby mieć „tamtego” Buzałę w obecnej drużynie. Mówimy jednak o jego życiowej formie, której może już w swojej karierze nie osiągnąć. Jednak niezależnie od dyspozycji, Pawłowi nigdy nie można było zarzucić braku ambicji. Oglądając jego grę, odnosi się wrażenie, że stara się być wszędzie. Tam, gdzie jest gra, tam zawsze jest Buzała. To wielki plus dla nas, kibiców, ponieważ kilku darmozjadów i leni w ostatnim czasie przewinęło się przez naszą drużynę, a od każdego zawodnika występującego z herbem Lechii na piersi należy wymagać pełnego zaangażowania od pierwszej do ostatniej minuty gry. Wystawiając Buzałę w pierwszym składzie mamy pewność, że tak właśnie będzie.
Zobacz profil Pawła Buzały w Lechia.net
Czas na kilka gorzkich słów
Nawet najwięksi zwolennicy Pawła wiedzą, że jest on zawodnikiem piekielnie nieskutecznym i potrafi zmarnować najłatwiejszą okazję do zdobycia bramki. Początki w Gdańsku miał przez to bardzo trudne. Wszyscy pamiętamy legendarny wywiad, w którym Paweł mówił, że niezależnie od wyników, w opinii kibiców, zawsze winnymi są on i Rogalski. Może nie zawsze była to sprawiedliwa krytyka, ale to oczywiste, że jeśli drużyna nie strzela bramek, to wini się napastników. Buzi z pewnością zdaje sobie sprawę ze swojej nieskuteczności, lecz musi mieć mocną psychikę i niezależnie od niepowodzeń, trzymać fason i starać się grać jak najlepiej. Uważam, że to właśnie umiejętność radzenia sobie z presją będzie determinantem jego formy w tej rundzie. Krytyka z pewnością na niego spadnie. Jeśli nie po pierwszym meczu, to po drugim, trzecim, czy czwartym. Tylko od niego zależy, jak na to zareaguje i czy będzie potrafił wyjść z dołka.
Jak jest obecnie?
Pierwsze wrażenia po transferze Pawła są jak najbardziej pozytywne. Kto oglądał sparing z Polonią Warszawa, ten wie, o czym mówię. Nie chodzi tylko o niemal stuprocentową skuteczność i 2 gole na koncie. Nie można mu było nic zarzucić w rozegraniu piłki, ustawianiu się na boisku i współpracy z kolegami.
Ci, którzy kilka dni wcześniej śmiali się, że oto Lechia sprowadziła „wielkiego następcę Razacka”, z pewnością mieli chwilę zawahania – a może on jednak odpali? No ale pozostaje pytanie, czy byłoby tak samo w przypadku meczu o punkty? Czy to może właśnie brak presji odegrał tutaj kluczową rolę? Ze sparingami bywa różnie – to wiemy wszyscy. Nie warto opierać oceny formy drużyny o mecze testowe i tak samo jest z dyspozycją poszczególnych piłkarzy.
Na poparcie tej tezy, przypomnę sparing w przerwie zimowej sezonu 2010/2011, gdy Lechia pokonała Pogoń Szczecin 6:1. 4 bramki strzelił Buval, a 2 Dawidowski. Jak później było z ich formą, wszyscy pamiętamy. Tak więc, niezależnie od tego, ile bramek Paweł jeszcze strzeli w grach kontrolnych, nie będziemy mogli być pewni, czy „odpali” w lidze. Wszystko rozstrzygnie się w meczach o punkty.
Jeśli miałbym ocenić sam transfer, to niestety byłaby to ocena negatywna. Owszem, może się okazać, że Buzała będzie wzmocnieniem Lechii, ale może się też okazać całkowitym niewypałem. Uważam, że poważny klub powinien robić poważne transfery, a nie kierować się zasadą „byle taniej”. Zresztą, nie przypominam sobie na chwilę obecną przeprowadzenia przez Lechię rozsądnego transferu, który zakładałby zatrudnienie sprawdzonego, skutecznego i będącego w formie zawodnika. Mam jednak nadzieję, że Buzała pokaże wszystkim, że bramki strzelać potrafi, a nawet najwięksi jego przeciwnicy będą mieli okazję z radością zaśpiewać: Paweł Buzała! To nasza duma i chwała!
Czas pokaże, czy po meczach Lechii będziemy śpiewać tak jak na powyższym filmie czy zupełnie inaczej
autor: Stanisław Kaczorowski