Zapraszamy do przeczytania wypowiedzi pomeczowych piłkarzy Lechii Gdańsk i Lecha Poznań.
Ariel Borysiuk po przegranym spotkaniu z Lechem był wyraźnie zawiedziony.
- Uważam, że w pierwszej połowie to my dyktowaliśmy warunki i nikt z licznie przybyłych na stadion widzów nie miał prawa być zawiedziony.
- Niestety, kartka Zaura Sadajewa pokrzyżowała nasze plany, bardzo szkoda tej sytuacji. W drugiej połowie dzielnie się trzymaliśmy, ale dwa momenty nieuwagi kosztowały nas punkty. Chociaż trzeba przyznać, że nawet w drugiej połowie mieliśmy swoje okazje – chociażby Makuszewski czy Vranjes. Lech pokazał nam bardzo brutalnie, że skuteczność jest na wagę złota. Wróciliśmy na ziemię po bardzo dobrej pierwszej połowie – podsumował pomocnik Biało-Zielonych.
Dla Mateusza Możdżenia mecz Lechii Gdańsk z Lechem Poznań był wyjątkowy. Spotkały się w końcu jego była i obecna drużyna.
- Trudno mi oceniać byłych kolegów, ale widać było że w pierwszej połowie nie szła im gra. Byli wyraźnie wybici z rytmu przez odpadnięcie z Ligi Europy. Mogliśmy ich dobić, ale zabrakło skuteczności.
- Od momentu czerwonej kartki role zupełnie się odwróciły, nie mieliśmy argumentów w ofensywie. Lech miał mnóstwo dośrodkowań, niestety dwa znalazły drogę do siatki.
W doliczonym czasie gry Mateusz Możdzeń miał okazję wyrównać z rzutu wolnego. Trener Mariusz Rumak na pomeczowej konferencji komplementował Możdżenia i jego sposób wykonywania rzutów wolnych.
- No cóż, miło ze trener tak powiedział i że o mnie pamięta, ale po przegranym meczu takie komplementy nie cieszą – zakończył prawy obrońca Lechii.
Mimo, że Łukasz Teodorczyk wszedł na boisko dopiero w 67. minucie zdążył dwa razy trafić do siatki i zapewnić zwycięstwo
- Wiadomo, że to był dla nas bardzo ciężki mecz, po odpadnięciu z Ligi Europy z drużyną islandzką. Od początku spotkania w Gdańsku mieliśmy pod górkę. Najpierw kontrowersyjny rzut karny, potem nieuznana bramka dla nas. Jednak w życiu jest tak, że nie może być cały czas pod górkę. Wreszcie nastąpiło przełamanie. Teraz musimy wygrywać wszystkie mecze, żeby odzyskać wiarę w siebie.
Teodorczyka również ucieszyło, że to Tomasz Kędziora asystował przy jego bramkach.
- Spędzamy dużo czasu razem, również poza boiskiem i cieszy mnie, że po jego podaniach strzeliłem gole. Ale koniec końców to nie jest ważne, kto strzela i kto asystuje - ważne że wywozimy trzy punkty i wracamy do gry o mistrzostwo. I o odzyskanie zaufania kibiców – zakończył napastnik Lecha.
Źródło: lechia.pl