Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk, na łamach Dziennika Bałtyckiego mówi o kwestiach sportowych, finansowych i licencyjnych.
Jak zareagował Pan na transparent wywieszony przez kibiców podczas ostatniego meczu z Sandecją?
Zauważyłem dwa błędy. A odnosząc się do samej sytuacji - jakby się pan czuł mając przy swoim boku rodzinę, małe dzieci i stadion, na którym nie brakowało również kibiców Lechii z rodzinami i ich dziećmi? Rozumiem niektóre formy protestu, wyrażanie niezadowolenia. Nie rozumiem jednak takiej formy. Jest to powtórka sytuacji z Andrzejem Kucharem, byłym właścicielem klubu, gdzie opozycja naciskała na zmianę jego właściciela.
Jak to się dzieje, że Pan jako organizator meczu, dopuszcza do tego, że kibice wywieszają napis na banerze obrażający Pana?
Walczymy dokładnie z tym samym problemem, co inne kluby. A jak można wnieść na Stadion Narodowy wyrzutnię rac i prawie spalić obiekt czy jak w przypadku Lecha Poznań - jak może dojść do takich scen? To nie ja zajmuję się bezpośrednim kontrolowaniem, nie weryfikuję przy bramkach tego, co wnoszą kibice na stadion. Inne organy odpowiadają za zabezpieczenie meczu. Jest to pytanie do działu bezpieczeństwa i do firmy zabezpieczającej mecze.
Zlikwidował Pan drużynę rezerw twierdząc, że wszystkie siły klub przeznaczy na CLJ, a tymczasem drużyna juniorów U-19 nie zagra w CLJ.
To nie ja zlikwidowałem drużynę rezerw. Była to decyzja działu sportowego na czele z trenerem Piotrem Nowakiem. Jak już Państwo wiecie, w tym roku przywracamy drużynę rezerw, która będzie zespołem Lechii U-23 Skłonił nas brak awansu CLJ U-19 do połączonej ligi. Chcemy dać możliwość zawodnikom rozwijania umiejętności.
źródło: dziennikbaltycki.pl