W środę w południe Marcin Pietrowski podpisał nowy kontrakt z Lechią. Zawodnik, który przebojem wdarł się do zespołu, uważa to za duże wyróżnienie i mobilizację do dalszej pracy.
Jakie to uczucie podpisać pierwszy profesjonalny kontrakt z klubem, którego jesteś wychowankiem?
Marcin Pietrowski: - To dla mnie ogromna satysfakcja i wyróżnienie, że trener Kafarski wyraził chęć współpracy ze mną. Mówiąc kolokwialnie, trener chce korzystać z moich usług, a ja chcę mu się odwdzięczyć jak najlepszą pracą na treningach i dobrą grą w meczach. W dodatku dziś spełniło się moje duże marzenie. Chciałem zostać w Lechii i nadal tutaj się rozwijać. Klub mi zaufał, a ja postaram się nie zawieźć oczekiwań.
Twoja dotychczasowa umowa wygasała w tym miesiącu. Chyba podziałało to na ciebie mobilizująco, bo przebojem przebiłeś się najpierw do kadry drużyny, a później do podstawowego składu zespołu?
- Jak mam być szczery, to jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie myślałem o tym, że moja umowa kończy się w grudniu. Gdy wywalczyłem sobie miejsce w składzie, trener powiedział, żebym był dobrej myśli. Zapewnił mnie, że jak będę się rozwijał, to na pewno podpiszemy kontrakt. Dlatego nie zaprzątałem sobie tymi sprawami głowy, tylko skupiałem się na pracy.
Nie ma obaw, że teraz spoczniesz na laurach? Podpisałeś pierwszy profesjonalny kontrakt w karierze, trener Kafarski częściej na ciebie stawia, dostajesz powołania do reprezentacji narodowej U-21…
- Spokojnie, zapewniam, że woda sodowa nie uderzy mi do głowy. Od dzisiaj dam z siebie jeszcze więcej niż do tej pory. Na treningach, jak i poza boiskiem, będę pracował jeszcze mocniej, by wszyscy byli ze mnie zadowoleni. Grę i treningi łączysz ze studiami. Jak sobie radzisz? - Studiuję w Akademii Wychowania Fizycznego, jestem na kierunku Turystyka i Rekreacja. Łączę przyjemne z pożytecznym i zarówno nauka, jak i gra, dają mi dużo radości i satysfakcji. Za kilka dni dzień św. Mikołaja. Pomyślałeś już o prezencie? - Ten kontrakt, pierwszy w dotychczasowej przygodzie z piłką, to dla mnie duży prezent. Teraz muszę wybrać się na zakupy, by znaleźć coś dla najbliższych, bo ich też chcę czymś obdarować (śmiech).
- Spokojnie, zapewniam, że woda sodowa nie uderzy mi do głowy. Od dzisiaj dam z siebie jeszcze więcej niż do tej pory. Na treningach, jak i poza boiskiem, będę pracował jeszcze mocniej, by wszyscy byli ze mnie zadowoleni. Grę i treningi łączysz ze studiami. Jak sobie radzisz? - Studiuję w Akademii Wychowania Fizycznego, jestem na kierunku Turystyka i Rekreacja. Łączę przyjemne z pożytecznym i zarówno nauka, jak i gra, dają mi dużo radości i satysfakcji. Za kilka dni dzień św. Mikołaja. Pomyślałeś już o prezencie? - Ten kontrakt, pierwszy w dotychczasowej przygodzie z piłką, to dla mnie duży prezent. Teraz muszę wybrać się na zakupy, by znaleźć coś dla najbliższych, bo ich też chcę czymś obdarować (śmiech).