- Postawiliśmy się Barcelonie, a przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet wygrać - mówi bohater meczu Lechii Gdańsk z Barceloną Piotr Grzelczak.
Grzelczak nie jest kluczowym graczem Lechii, jest bardziej uzupełnieniem składu, ale kto wie, jak się potoczy jego kariera w Lechii po meczu z Barceloną. Piłkarz Lechii zadziwiał momentami kibiców, rywali, a chyba nawet samego siebie. Odważnie wdawał się w dryblingi, najczęściej udane, nie oszczędzał się przy tym ze sztuczkami technicznymi. Nic więc dziwnego, że kiedy schodził z boiska, dostał owację niewiele mniejszą, niż kiedy schodził Leo Messi.
- Nigdy w życiu nie dostałem takiej owacji. Ale nie czuję się bohaterem, cała drużyna ciężko pracowała na to, aby postawić się Barcelonie - powiedział Grzelczak. I dodał: - Przy odrobinie szczęścia mogliśmy sprawić jeszcze większą niespodziankę i wygrać. Przecież w samej końcówce mieliśmy świetną okazję.
Grzelczak strzelił piękną bramkę na 2:1, kiedy huknął pod poprzeczkę. Co ciekawe, kiedy w ostatnim meczu z Ruchem Chorzów miał podobną okazję, strzelił prosto w bramkarza.
- Sytuacje rzeczywiście były bliźniacze, ale jeśli coś nie wyszło, trzeba z tego wyciągnąć wnioski. Z Ruchem miałem moment zawahania i strzeliłem w bramkarza. Teraz się nie zastanawiałem i był ładny gol - mówi Grzelczak, który podkreśla, że Lechia z meczu na mecz gra coraz lepiej. - Zremisowaliśmy z wielką drużyną, która mimo niepełnego składu pokazała w Gdańsku superpiłkę. My przeciwstawiliśmy się przygotowaniem taktycznym, w dużej mierze udało nam się zrealizować założenia trenera. Teraz trzeba to przełożyć na spotkania ligowe. I to jak najszybciej.
Źródło: trojmiasto.sport.pl