To był wyjątkowy mecz, dlatego wyjątkowe również będą oceny. Ciężko po pokazowym spotkaniu kogoś na serio oceniać. Dlatego dziś skupię się na plusach i minusach tego spotkania, choć od razu uprzedzam, że minusów nie będzie za dużo.
Plusy:
Dobra organizacja
Zacznijmy od kwestii poza sportowych. Lechia przez lata pokazywała, że potrafi zepsuć nawet najprostsze rzeczy. Całe szczęście tutaj klub się wykazał i stanął na wysokości zadania.
Symbolika
Wszyscy wiemy z jakich powodów rozgrywane było to spotkanie. Nikt nie udawał, że jest to w pełni normalne widowisko sportowe. Klasycznie nie zabrakło wspólnego śpiewania hymnów Polski, Ukrainy i Lechii. Była również tradycyjna minuta ciszy dla ofiar najazdu na Ukrainę. Symbolem, który jednak będzie najbardziej wyróżniał ten mecz to gol małego Dimy, dało się przy tym uronić łezkę.
https://twitter.com/Jimmy97581115/status/1514688191139360779Rozrywka
Przejdźmy do kwestii stricte sportowych. Mecz miał być pokazowy i swoje zadanie spełnił. To się po prostu dobrze oglądało. Spotkanie było otwarte i oglądaliśmy fajne akcje po obu stronach.
Taktyka
Mam nadzieję, że ten mecz będzie miał znaczenie pod względem taktycznym. Zagraliśmy w dwóch hybrydowych zestawieniach:
1 Połowa (1-4-4-2) ←-> (1-4-3-3 wąskie)
W pierwszej części tego spotkania podczas fazy odbioru piłki Durmus schodził do linii pomocy tworząc trójkę z Gajosem i Kryeziu. Za to napastnicy grali bardzo blisko siebie. Właściwie wyglądało to tak, jakby dwójka z nich (najczęściej Zwoliński i Sezonienko) grali jako podwieszeni snajperzy, za plecami wysuniętego atakującego (zwykle Diabate). Za to w ataku Sezonienko i Durmus schodzili na skrzydła, a Zwoliński i Diabate zostawali napastnikami.
2 Połowa (1-4-1-2-1-2) ←-> (1-4-3-3 wąskie)
Po zmianach zmieniło się również nasze zestawienie, ale tylko w ataku. Na boisku w tym momencie znajdowała się aż 5 nominalnych środkowych pomocników, jeden z nich (Kryeziu) grał na środku obrony. Reszta tworzyła środek pola, gdzie:
Kubicki wspierał środkowych obrońców i był jednym z pierwszych piłkarzy do rozegrania;
Makowski i Neugebauer grali na bokach (w kolejności prawa i lewa strona), ich rolą była asekuracja i pomoc w rozegraniu szarżującym bocznym obrońcom;
Kałuziński grał podwieszony pod napastnikami, a przy odbiorze wchodził z nimi w linie, zmieniając zestawienie na 1-4-3-3.
Reszta była bardzo podobna do tego, co graliśmy w pierwszej połowie.
Wyróżniający się zawodnicy
Przechodzimy do piłkarzy. Ogólnie cała Lechia prezentowała się bardzo dobrze, ale chciałbym wyróżnić kilka nieoczywistych postaci:
Bassekou Diabate
Udowodnił swoją wartość. Zdecydowanie najlepszy piłkarz Lechii na boisku. Widać po nim, że poprawił się w rozegraniu piłki i wypracowywaniu sobie sytuacji bramkowych, jednocześnie nie tracąc swojej nieprzewidywalności. Jedyne co może martwić, to chwilowe odłączenie się od pressingu, taka niefrasobliwość. Czasem wyglądał jakby głową był gdzie indziej. Jednak to tylko chwilę, bo przecież to właśnie po dobrym pressingu nałożonym przez Malijczyka Lechia mogła cieszyć się z bramki.
Egzon Kryeziu
Zaimponował mi. W odbiorze był pewny siebie i czasami wyglądał jakby był nie do przejścia. Jak już miał piłkę przy nodze to potrafił poprowadzić kilka metrów i celnie podać. Wydaje się to banalne, ale nie zawsze jest.
Krystian Okoniewski
Wszedł z ławki i nie zgniotła go presja. Był w miarę aktywny, przy jednej akcji mógł się zachować lepiej. Jednak generalnie, bardzo dobry debiut udokumentowany bramką!
Tomasz Neugebauer
Wszedł i zrobił wrażenie. Dobrze rozumiał się z Conrado, zagrał kilka naprawdę fajnych piłek. Kolejny mały wygrany tego spotkania.
Minusy
Małe zainteresowanie kibiców Lechii
Trochę szkoda, że takie fajne wydarzenie przyciągnęło tak mało polskich kibiców. Tanie bilety, dobry rywal i szczytny cel wszystko to mogłoby składać się na dobrą frekwencję. Niestety ona nie powalała, a szkoda.
Łukasz Zwoliński
Podczas meczu zapomniał, że istnieje coś takiego jak spalony. Jeśli lepiej pilnowałby linii, miałby dwie bramki, a tak został z niczym. Według mnie w tym meczu zagrał poziom niżej niż Diabate i trener Kaczmarek powinien zastanowić się nad zmianą napastnika na mecz w Zabrzu.
David Stec
Karnego nie było, sędzia popełnił błąd. Jednak to nie zmienia faktu, że Stec grał bardzo słabo. Mudryk z jego strony zrobił sobie autostradę, którą jeździł jednocześnie kręcąc bezradnego Steca. Austriak tym występem pokazał, czemu nie gra w podstawowym składzie.