Mistrzowie Polski przerwali dobrą passę rugbistów Arki Gdynia, którzy w tym sezonie nie przegrała żadnego spotkania.
Lechia była tym razem zespołem lepszym, który miał wiele atutów, ale przede wszystkim dominowała gra zespołowa.
Przez pierwsze minuty meczu zarówno Lechia jak i Arka popełniały wiele błędów. Dominowały „przody”, chybione podania, karne, przekopywanie piłek z rąk do rąk, które nie przynosiły żadnych korzyści oraz przestrzelone szarże. Gra była dość chaotyczna, a zawodnicy lekko zdekoncentrowani jednak na ich twarzach było widać szalenie dużo emocji – można podsumować to jednym słowem – derby.
Na pierwsze przyłożenie czekaliśmy do 22. minuty, kiedy to na pole punktowe gdańszczan wdarł się Robert Kwiatkowski, który był najbardziej aktywnym młynarzem Arki oraz jednym z najlepszych zawodników na boisku. „Kwiatek” włączył się do akcji przy skrzydle, wykorzystał odpowiednie tempo oraz swoją fizykę i zdobywa dla swojej drużyny 5 oczek.
Na odpowiedź biało-zielonych nie musieliśmy długo czekać. Podrażnione „Lwy” ruszyły z impetem do ofensywy, piłka od Janeczki trafia do Lorentowicza, ten zawiesza ją w stronę skrzydła przeciwnika, gdzieRobert Kwiatkowski przedziera się i zdobywa doskonałe przyłożenie! Była to jedna z najlepszych akcji meczu.
Kilka minut później, po udanej akcji formacji młyna Paweł Nowak podpisuje się na polu punktowym i zdobywa prowadzenie dla swojego zespołu, a Rafał Janeczko dorzuca jeszcze 2 punkty.
Pierwsza połowa kończy się wynikiem 12:5 dla Lechii, ale nie wynik pozwala schodzić gdańszczanom z podniesionymi głowami do szatni, ale sam fakt, że gra zaczęła się coraz bardziej zazębiać i z chwili na chwilę rośnie przewaga podopiecznych trenera Pawła Lipkowskiego.
Po gwizdku arbitra obie piętnastki chciały udowodnić, że słowa trenerów w szatni zmotywowały ich do dalszej gry. Po trzech minutach Lechia popełnia karnego, którego Sirocki próbuje zamienić na 3 punkty. Piłka mija słupy, a od pola 22. metrów zaczyna "10", piłka trafia w ręce lechistów, którzy starają się złamać linię obrony przeciwnika. W 46. minucie gdański walec ruszył do pracy. Po wygranym aucie, młynarze rozpoczęli przegrupowywać się i brnąć w stronę pola Arki. Bliska gra przy młynie, silna ofensywa i przyłożenie debiutanta w składzie Lechii – Eneliko Fa’atau. Bardzo pomógł kolegom w tej akcji i trzeba przyznać, że znalazł się w idealnym miejscu, ponieważ na pole punktowe Arki właściwie… wszedł. Patrząc jednak na całe spotkanie to nie można powiedzieć, żeby Nowozelandczyk pokazał swoje atuty w 100%. Za każdym razem, kiedy dostawał piłkę zdobywał w prawdzie kilka metrów, jednak nie wyróżniało się to aż nadto na tle całego zespołu. Najwyraźniej nie zgrał się jeszcze z kolegami. Ma na to najbliższy tydzień, aby na meczu z Budowlanymi Łódź udowodnić swoją wartość.
Kolejne „piątki” dołożyli jeszcze Buczek i Kwiatkowski, którzy wyśrubowali wynik na 33 oczka! Lechia nie utrzymała niestety koncentracji, ponieważ ostatnie minuty wykorzystał szybki i mobilny atak gdynian. W 79.minucie punkty zdobywa Sirocki. Arka złapała jeszcze jeden oddech i ponownie zalicza przyłożenie w 87.minucie za sprawą Plichty, minutę później Sirocki podwyższa i gwizdek sędziego kończy derby wynikiem 33:17 dla Lechii.
Podsumowując:
W meczu wystąpiło wiele błędów, jednak gra Lechii może się coraz bardziej podobać. Kibice, którzy przyjechali dość licznie do Gdyni nie mogli schodzić z trybun zawiedzeni. Wygrała Lechia, ponieważ miała więcej indywidualności, ale przede wszystkim zagrała zespołowo. Paweł Lipkowski wprowadził wszystkich młodszych zawodników, którzy rozpoczynali mecz na ławce rezerwowych. Pokazał tym samym, że ufa zmiennikom i bardzo liczy na ich zaangażowanie. Maciej Stachura miał trudno orzech do zgryzienia, ponieważ musiał łatać dziury z uwagi na nieobecność Banaszka i Perzaka. Atmosfera na trybunach godna podziwu! Niesamowity doping ze strony kibiców Arki oraz Lechii, których było słychać przez cały mecz! Dziękujemy kibicom z Gdańska i zapraszamy ich na poniedziałkowe starcie z Budowlanymi Łódź.
Źródło: lechiarugby.pl