Śląsk Wrocław zremisował w meczu 20. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy z Lechem w Poznaniu 2:2 (2:1). Gospodarze kończyli mecz w 10'tkę po czerwonej kartce Huberta Wołąkiewicza.
Pierwsze minuty spotkania wskazywały na lepszą grę naszych Przyjaciół, jednak z biegiem czasu to Lech odzyskiwał inicjatywę. Kolejorz konstruował groźne akcje, przeważał... i nadeszła 22 minuta. W polu karnym doszło do starcia napastnika Śląska - Łukasza Gikiewicza z byłym obrońcą Lechii - Hubertem Wołąkiewiczem. Sędzia wskazał na 11 metr, a swojej szansy nie zmarnował Sebastian Mila.
Nie minęło jednak 8 min, i było już 1:1 po idealnym wykończeniu akcji Lecha przez Sergieja Kriwca.
Po kolejnych 8 minutach wynik znów uległ zmianie. Znów strzelał jednak Lech. Wołąkiewicz huknął w poprzeczkę, do piłki dopadł Wilk, podał do Ubiparipa i na tablicy wyników widniało 2 : 1 dla Lecha.
Niedługo po przerwie padła kolejna bramka. Tym razem piłka zatrzepotała w siatce bramki Krzysztofa Kotorowskiego, po strzale Sztylki. Kolejne minuty przyniosły wyrównaną, lecz szybką grę obu zespołów. W końcu jednak to Lech wypracował sobie przewagę, co wskazuje nawet posiadanie piłki. W pewnym momencie wynosiło ono już 70 do 30 % na korzyść Lecha.
Dopiero ostatnie minuty podziałały na Śląsk mobilizująco. Wrocławianie zepchnęli gospodarzy na własną połowę, jednak jedynym rezultatem ofensywnej gry była... czerwona kartka dla Wołąkiewicza, który bezmyślnie sfaulował Waldemara Sobotę już w 3 minucie doliczonego czasu gry.
Śląsk nie przegrał 13 meczu z rzędu, a sytuacja w tabeli nie uległa zmianie. Nasi Przyjaciele dalej zajmują 6 miejsce, właśnie za Lechem.
Źródło: Własne