Taką Lechię chce się oglądać! Biało-Zieloni odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie 2024/2025 PKO BP Ekstraklasy. Co więcej, dokonali tego w Zabrzu, gdzie Górnik nie przegrał od 1 kwietnia. Po pełnym emocji spotkaniu udało się wygrać 3:2.

Do meczu w Zabrzu Lechia przystępowała w praktycznie niezmienionym składzie względem ostatniego spotkania z Rakowem. Jedyną roszadą, jakiej dokonał trener Grabowski, było wprowadzenie do podstawowej jedenastki Dominika Piły w miejsce nieobecnego Maksyma Chłania.

Spotkanie od samego początku miało wysokie tempo. Obie strony starały się narzucać rywalom swoje warunki gry. Pierwszą dogodną szansę dla Lechii miał Camilo Mena, który w 9. minucie minimalnie przestrzelił z bliskiej odległości. Kolumbijczyk dodatkowo wypracował żółtą kartkę dla Damiana Rasaka podczas wyprowadzania jednego z kontrataków. Górnicy także przyjęli ofensywne nastawienie. W 13. minucie piłkę do bramki Szymona Weiraucha skierował Luka Zahović, ale - na szczęście dla Biało-Zielonych - znajdował się na spalonym.

W kolejnych minutach coraz większą inicjatywę przejmowali gospodarze. Po jednym z dynamicznym wejść lewym skrzydłem Taofeeka Smaheela, tylko szczęście sprawiło, że na tablicy wyników wciąż widniał remis. Nigeryjski skrzydłowy był zresztą jednym z najaktywniejszych piłkarzy gospodarzy. Wielokrotnie napędzał akcje ofensywne swojej drużyny, a na koniec pierwszej odsłony doszedł do niezłej sytuacji po rajdzie bokiem boiska.

Mimo przewagi Górnika, to Lechia objęła prowadzenie. W 24. minucie świetnym strzałem sprzed pola karnego popisał się Anton Tsarenko. Ukrainiec po indywidualnej akcji wpisał się na listę strzelców po raz pierwszy w tym sezonie i pokonał bezradnego Michała Szromnika uderzeniem w długi róg bramki.

Chwilę później zrobiło się już 2:0. Z rzutu rożnego dogrywał Rifet Kapić, a bezbłędnie główkował Elias Olsson. Dla Szweda to również było pierwsze trafienie w Ekstraklasie. Po 28 minutach Biało-Zieloni mogli się cieszyć komfortowym prowadzeniem.

 

Zabrzanie mogli znaleźć się w jeszcze trudniejszej sytuacji, gdyby w 34. minucie arbiter Karol Arys podyktował rzut karny. Jak wykazała jednak analiza VAR, Josema nie zagrywał piłki ręką. Gospodarze byli podrażnieni dwoma szybkimi ciosami Gdańszczan i ich gra wyglądała dużo gorzej niż przy wyniku remisowym. Lechia co prawda nie zepchnęła ich do głębokiej defensywy, ale nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce Szymona Weiraucha. Co więcej, to goście tworzyli sobie więcej sytuacji i pewniej rozgrywali piłkę. Na przerwę drużyna z Trójmiasta schodziła w dużo lepszych humorach.

Chcieliśmy zagrać dokładnie takie spotkanie - mówił w przerwie Elias Olsson i dodał, że po zmianie stron trzeba utrzymać koncentrację, by zgarnąć 3 punkty.

Druga połowa także miała dynamiczny przebieg. Zaczęła się od groźnej sytuacji Górnika. Ismaheel wyszedł praktycznie na czystą pozycję przed bramką Lechii. Skończyło się tylko na strachu, bo Nigeryjczyk trafił w boczną siatkę. Chwilę później odpowiedziała Lechia, a konkretnie Camilo Mena, którego efektowny rajd prawym skrzydłem został przerwany dopiero wybiciem piłki na rzut rożny.

W 53. minucie Górnik strzelił bramkę kontaktową. Po koronkowej akcji Erik Janża posłał prostopadłe podanie do Pawła Olkowskiego, który nie pomylił się w sytuacji sam na sam. Obrońca zaliczył więc wejście smoka, bo na boisku pojawił się chwilę po przerwie.

Po zdobytym golu Górnik zyskał przewagę, narzucając Lechistom swoje warunki gry. Podopieczni Szymona Grabowskiego mogła mówić o sporym szczęściu, gdy w 61. minucie Lukas Ambros strzelił minimalnie obok słupka.

Mimo trudnego momentu, Gdańszczanie mogli odskoczyć na 3:1. Najpierw po strzale Camilo Meny piłka nie leciała wystarczająco szybko, by wpaść do bramki i została wybita na rzut rożny. Z kolei po kornerze Górnik także musiał ratować się rozpaczliwym wybiciem piłki.

Co się odwlecze, to nie uciecze! Po kolejnym rzucie rożnym zamieszanie w polu karnym wykorzystał Bohdan Wjunnyk i podwyższył prowadzenie ekipy z Trójmiasta. Co ciekawe, był to już 3 gol dla Lechii w tym meczu, który był jednocześnie premierowym trafieniem na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce dla danego zawodnika. W 68. minucie Gdańszczanie znów cieszyli się z dwubramkowego prowadzenia.

 

Po tej bramce Lechiści starali się efektywnie bronić wypracowanego wyniku. Udawało im się to aż do 82. minuty. Wtedy zza pola karnego przymierzył Filipe Nascimento i Szymon Weirauch nie miał żadnych szans przy jego strzale. Zrobiło się nerwowo, bo atmosfera stadionu została już podgrzana do czerwoności. Wszystkim musiała przypomnieć się końcówka ostatniego meczu z Rakowem, kiedy Gdańszczanie wypuścili punkty w samej końcówce.

Tym razem jednak nic takiego nie miało miejsca. Udało się przetrwać napór gospodarzy i w końcu, po 7 kolejkach, pierwsze zwycięstwo Lechii w sezonie 2024/2025 stało się faktem.

 

Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 2:3 (0:2)

Gole: 53' Paweł Olkowski 82' Filipe Nascimento - 24' Anton Tsarenko, 28' Elias Olsson, 68' Bohdan Wjunnyk

Górnik Zabrze: 25. Michał Szromnik - 22. Manuel Sanchez (46' 16. Paweł Olkowski) , 27. Dominik Szala, 20. Josema, 64. Erik Janża, 8. Patrik Hellebrand (46' 23. Filipe Nascimento), 6. Damian Rasak, 11. Taofeek Ismaheel, 20. Lukas Podolski (46' 18. Lukas Ambros), 15. Norbert Wojtuszek (68' 17. Kamil Lukoszek) - 7. Luka Zahović (87' 44. Aleksander Buksa)

Lechia Gdańsk: 1. Szymon Weirauch - 11. Dominik Piła, 44. Bujar Pllana, 3. Elias Olsson, 20. Conrado (83' 23. Miłosz Kałahur), 5. Ivan Żelizko, 7. Camilo Mena, 8. Rifet Kapić (82' 99. Tomasz Neugebauer), 17. Anton Tsarenko (73' 94. Loup-Diwan Gueho), 33. Tomasz Wójtowicz (62' 79. Kacper Sezonienko) - 9. Bohdan Wjunnyk

 

źródło: własne