Do tego meczu Legioniści przystępowali jak do najważniejszego momentu sezonu.
Piłkarze podkreślali, że to spotkanie zadecyduje czy zdobędą mistrzostwo kraju. Paweł Janas podkreślał, że Lechia która przed meczem miała 5 punktów przewagi nad strefą spadkową będzie grać o pełną pule. Mobilizacja Gdańszczan przed meczem była ogromna co poskutkowało najwyższą frekwencją w 2012 roku. Na PGE Arenę przyszło niespełna 21.500 kibiców. Spotkanie to miało jeszcze dwa podteksty bo w Lechii w roli kapitana grał dziś były piłkarz Legii który przy Łazienkowskiej, również był kapitanem - mowa oczywiście o Łukaszu Surmie. Drugim z podtekstów był pojedynek Pawła Janasa z Maciejem Skorżą. Paweł Janas jako pierwszy dał szanse Skorży zabłysnąć.
Odwiedź blog autora tego tekstu
Legia zaczęła dobrze, lecz z kolejnymi minutami gasła, a gospodarze rozpędzali się niczym tsunami.Legioniści atakowali praktycznie do 10. minuty, w 3 minucie mogło być już 1-0 Janusz Gol ograł Łukasza Surmę i strzelił z 11 metrów, lecz nie dał się zaskoczyć bramkarz Lechistów- Sebastian Małkowski.W 4 minucie kolejna okazja dla Legii z pod poprzeczki strzał Vrdolijaka wybił golkiper Lechii.. Biało-zieloni przeprowadzali coraz to składniejsze ataki, a bardzo dobry mecz rozgrywał Jakub Wilk. W 13 minucie przeprowadzili dobrą akcję zakończoną strzałem Traore, strzał niestety przeleciał nad poprzeczką. W 27 minucie Legia mogła strzelić gola, lecz na posterunku stał świetnie tego dnia spisujący się Małkowski. W 33 minucie świetną bramkową akcję przeprowadzili gospodarze, lecz Kuciak uratował Wojskowych przed stratą bramki. Z 5 metra strzelał Deleu. W 43. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego Jakub Wilk pokonał bramkarza gości. Kuciak powinien obronić strzał.
Po pierwszej połowie byliśmy świadkami dobrego widowiska gdzie Lechia zasłużenie prowadziła z Legią Warszawa. Na początku spotkania to Legia przeważała, lecz Lechia opanowała sytuację i przez 30 minut pierwszej połowy dominowała sytuację na boisku. W 55 minucie mogło być już 2-0 Traore ograł Astiza, a Żewłakow omal nie strzelił samobójczej bramki. 73 minuta Nowak nie strzela z paru metrów po podaniu Deleu. W 87 minucie PGE Arena na chwilę zamarła, ponieważ Legia strzeliła bramkę, której sędzia nie uznał. W 88. minucie 100 procentową sytuacje zmarnował zawodnik Lechii-Patryk Tuszyński.Traore wyłożył mu piłkę, a on w sytuacji sam na sam strzelił obok bramki. Sędzia doliczył 5 minut, lecz Legia i tak nie stworzyła sobie klarownej sytuacji do zdobycia gola.
Po meczu szał radości na trybunach, Lechia się utrzymuję, Legia spada na 4. pozycję w lidze, a zaprzyjaźniony Śląsk wraca na pozycję lidera. Lechia Gdańsk całkowicie zasłużenie wygrywa, a Maciej Skorża może dziękować, że nie skończyło się to wyższą porażką Legii.
Zobacz raport meczowy [Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:0]
autor: Michał Rosiek