Biało-zieloni oszukali przeznaczenie i wygrali na wyjeździe ze Stalą Mielec 1:0 po golu Łukasza Zwolińskiego w końcówce pierwszej połowy. 

Ten mecz pokazał jednak jak piłka nożna potrafi być okrutna, niesprawiedliwa i brutalna. Lechia nie była lepsza od Stali w żadnym aspekcie. To gospodarze od pierwszych minut atakowali, narzucili swój styl gry i długimi fragmentami nie wypuszczali biało-zielonych ze swojej połowy. Cóż jednak z tego, skoro nie zamienili ani jednej sytuacji na bramkę. Standardowo uderzeń z dystansu próbował Petteri Forsell, groźnie było też po stałych fragmentach, ale Dusan Kuciak ani razu nie musiał wyciągać piłki z siatki. Lechia zaatakowała raz, a konkretnie. Najpierw potężną bombę zza pola karnego odpalił Jan Biegański, a po chwili z gola cieszył się Łukasz Zwoliński, który wykorzystał fatalny błąd defensywy gospodarzy. To była 45. minuta. Miło, że gdańszczanie wreszcie zdecydowali się dojechać na mecz w Mielcu, bo do tego momentu wyglądali - powiedzmy to łagodnie - dość średnio.

Wcześniej Lechia nie potrafiła nic wykreować. Napastnicy byli odcięci od podań, środek pola nie funkcjonował, a bokami boiska były niewielkie szanse powodzenia. Przypominało to trochę mecz z Puszczą Niepołomice. 

Po przerwie nie wyglądało to lepiej. Stal wciąż atakowała, ale ponownie nie udało jej się znaleźć sposobu na Kuciaka. Słowak był pewny, czy to na linii czy na przedpolu, choć obiektywnie trzeba zauważyć, że czasem pomagało mu szczęście. Na przykład w sytuacji, gdy nieatakowany w polu karnym był Forsell, ale nie potrafił oddać celnego strzału głową. Albo w doliczonym czasie gry, kiedy ratowała go poprzeczka. Gospodarze robili wszystko, żeby doprowadzić do wyrównania, lecz tego dnia nie było im to pisane. Lechia? Odpowiedziała minimalnie niecelnym strzałem Karola Fili z ostrego kąta i dwiema nieudanymi szarżami Zwolińskiego, ale to tyle.

Był to mecz z cyklu wygrać i zapomnieć. Trener Piotr Stokowiec ma jednak o czym myśleć, bo choć Lechia wygrała trzeci mecz z rzędu, to na dłuższą metę gdański zespół nie może tak grać.

Stal Mielec - Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)
Bramka: Zwoliński (45.)

Stal: Strączek - Granlund (69. Dadok), Flis, Czorbadżijski (79. Prokić), de Amo, Getinger - Forsell, Matras, Domański Ż, Jankowski (79. Mak) - Kolew (69. Zjawiński).

Lechia: Kuciak - Fila Ż, Maloca, Tobers Ż, Pietrzak - Ceesay (72. Conrado), Biegański, Kubicki, Gajos (88. Makowski), Zwoliński - Flavio Paixao.

źródło: własne

O AUTORZE
TG
Author: TG
Dziennikarz
Piszę o najbardziej utytułowanym klubie w Trójmieście ;)
Ostatnio napisane przez autora