Z nieba do piekła. Lechia po dramatycznej końcówce przegrała we Wrocławiu 1:2 i na dobre zacumowała na dnie tabeli.
Biało-Zieloni do meczu we Wrocławiu przystąpili z jedną zmianą w porównaniu do meczu z Wartą Poznań. Maciej Kalkowski zdecydował się wystawić od pierwszych minut Joeri de Kampsa, na ławce zaś usiadł Flavio Paixao.
Lechia zaczęła to spotkanie nieźle. Już w 7. minucie świetną piłkę w pole karne posłał Conrado, tam wbiegał Kacper Sezonienko. Młodemu napastnikowi zabrakło jednak nieco wykończenia i potknął się o piłkę. Chwilę później Lechia stworzyła kolejną ciekawą akcję, jednak nie zakończyła się ona strzałem Łukasza Zwolińskiego. Pierwszy kwadrans był zdecydowanie na korzyść Biało-Zielonych, którzy byli aktywniejsi w ofensywie i nie dopuszczali Śląska do zbyt wielu okazji. W 16. minucie Maciej Gajos pokonał Michała Szromnika. Kiedy Lechiści cieszyli się z prowadzenia...sędzia podbiegł do monitora i po analizie VAR uznał, że Michał Nalepa faulował jednego z piłkarzy Śląska. Bramka nie została uznana i na tablicy wyników wciąż było 0:0. W kolejnych minutach tempo meczu nieco spadło. Do 30. minuty, w której Lechia wyszła na prowadzenie po bramce samobójczej. Pięknym przerzutem popisał się Michał Nalepa, a piłkę do siatki wpakował Patryk Janasik. Lechia dopiero drugi raz w sezonie, jako pierwsza wyszła na prowadzenie. Do przerwy Lechia kontrolowała mecz i stwarzała kolejne okazje - najlepszą z nich miał w 42. minucie Michał Nalepa. W końcówce groźny strzał oddał Olsen, jednak jeszcze lepiej zainterweniował Dusan Kuciak i po 45. minutach zespół Macieja Kalkowskiego zasłużenie prowadził ze Śląskiem Wrocław.
Śląsk mógł z wysokiego "C" zacząć drugą połowę. W 49. minucie świetny strzał oddał Patrick Olsen, jednak jeszcze lepszą interwencją popisał się Dusan Kuciak. Tego dnia Słowak pokazał, że jest prawdziwym liderem naszej defensywy. Po zmianie stron nieco lepiej wyglądał Śląsk, który dążył do zdobycia bramki na 1:1. Biało-Zieloni wyraźnie osłabli, a wrocławianie z minuty na minutę wyglądali coraz lepiej. Lechia dopiero po kilku zmianach i wejściu na plac gry m.in. Clemensa i Flavio zaczęła istnieć w ofensywie. Świetną okazję na 2:0 miał w 69. minucie Christian Clemens, jednak uderzył we Flavio, który był na spalonym. Dwie minuty później we Wrocławiu był już remis. Dusana Kuciaka silnym strzałem pokonał Erik Exposito. Sporą odpowiedzialność za straconego gola ponosi Kristers Tobers, który kilka minut wcześniej pojawił się na placu gry zmieniając Michała Nalepę. Łotysz w 80. minucie miał okazję do rehabilitacji. Huknął zza pola karnego i po interwencji Szromnika piłka poleciała na rzut rożny. W końcówce nerwy puściły Dusanowi Kuciakowi, po którego bezmyślnym zachowaniu Śląsk otrzymał rzut karny. Słowak jednak zrehabilitował się i obronił rzut karny wykonywany przez Erika Exposito. Kiedy wydawało się, że mecz skończy się remisem, do akcji wkroczył Konrad Poprawa. Obrońca wykorzystał błąd gdańskich defensorów. Chwilę później kretyńskim zachowaniem "popisał się" Mario Maloca i wyleciał z boiska otrzymując czerwoną kartkę.
Lechia po raz kolejny nie potrafi wygrać. Lechia, która w 1. połowie była zespołem lepszym. Zadecydowały koszmarne błędy i głupota poszczególnych zawodników. Lechia wciąż na dnie. Nie tylko organizacyjnym, ale też sportowym.
Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 2:1 (0:1)
Bramki: 71' Erik Exposito, 91' Konrad Poprawa - 30' Patryk Janasik (sam.)
Śląsk Wrocław: 1. Michał Szromnik (c) - 27. Martin Konczkowski, 34. Konrad Poprawa, 2. Diogo Verdasca, 19. Patryk Janasik - 8.Patrick Olsen, 20. Adrian Bukowski, 7. John Yeaboah (88' 33. Adrian Łyszczarz), 15. Matias Nahuel, 11. Denis Jastrzembski (64' 23. Victor Garcia) - 9. Erik Exposito
Lechia Gdańsk: 12. Dusan Kuciak (c) - 29. David Stec, 23. Mario Maloca, 25. Michał Nalepa (66' 4. Kristers Tobers), 2. Rafał Pietrzak - 8. Joeri de Kamps (66' 88. Jakub Kałuziński), 79. Kacper Sezonienko (64' 17. Christian Clemens), 7. Maciej Gajos (78' 33. Marco Terrazzino), 6. Jarosław Kubicki, 20. Conrado - 9. Łukasz Zwoliński (66' 28. Flavio Paixao)
źródło: własne