Biało-zieloni byli zdecydowanie lepsi od gości z Krakowa i w odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo. Inna sprawa, że gdyby gdańszczanie byli skuteczniejsi, wygrana mogła być jeszcze bardziej okazała.
To był mecz z gatunku tych, które trzeba wygrać. Hutnik praktycznie nie zagrażał bramce, nie miał żadnych argumentów, by wrócić do siebie z jakimikolwiek punktami.
Tym bardziej dziwiło, że Lechia potrzebowała aż czterdziestu trzech minut, żeby objąć prowadzenie. Wówczas pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się kapitan Jakub Kałuziński. Do tego momentu gra toczyła się głównie w środku pola. Wcześniej bliski trafienia był Mikołaj Pietrzak, ale po jego sytuacyjnym strzale piłka trafiła w poprzeczkę.
Druga połowa wyglądała znacznie inaczej. Lechia wsadziła swoich rywali na ostrą karuzelę i non stop wyprowadzała ataki. Po jednym z nich ewidentnie faulowany w polu karnym był Kacper Sezonienko, jednak pani sędzia z tylko sobie znanych przyczyn tym razem nie pokazała na "wapno". W kolejnych minutach obraz gry nie uległ zmianie. Gdańszczanie dalej cisnęli, lecz długo byli nieskuteczni. Wreszcie na dziesięć minut przed końcem po sprawnie wyprowadzonym kontrataku prowadzenie podwyższył Jakub Cieślicki, czym uspokoił sytuację na boisku.
Lechia odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu w Centralnej Lidze Juniorów, dzięki czemu dobiła do czołówki.
Lechia Gdańsk - Hutnik Kraków 2:0 (1:0)
Bramki: Kałuziński (43. - karny), Cieślicki (81.)
Lechia: Łobaczewski - Pietrzak, Nowakowski, Drzazga, Majer - Szymański (38. Sadowski), Wszołek (78. Rakowski), Niewiadomski, Kałuziński, Cieślicki Ż (85. Dziurzyński) - Sezonienko (78. Schopiński).
źródło: własne