W poniedziałek o godz. 18 piłkarze Lechii zagrają na własnym boisku z Wisłą Płock. Jest to idealna okazja do zrehabilitowania się za trzy porażki z rzędu w PKO Ekstraklasie. Spotykają się dwa zespoły w dołku, bo Wisła przegrała cztery kolejne ligowe spotkania, a dodatkowo odpadła z rozgrywek Pucharu Polski.
Postawmy sprawę jasno. Poniedziałkowy mecz Lechii z Wisłą Płock nie jest wydarzeniem, na który czekalibyśmy z wypiekami na twarzy. Prawdopodobnie znaleźlibyśmy setki innych rozrywek, podczas których z dużą dozą prawdopodobieństwa bawilibyśmy się lepiej niż w poniedziałek na stadionie.
Trzy ostatnie mecze Lechii? 0 zwycięstw, 0 remisów, 0 strzelonych goli.
Trzy ostatnie mecze Wisły? 0 zwycięstw, 0 remisów, 0 strzelonych goli.
Wiecie co, dziwnie to zabrzmi, ale chyba dobrze, że stadiony są obecnie zamknięte dla kibiców. Bo nawet największy specjalista od marketingu nie zdołałby przyciągnąć ludzi na tak zapowiadający się mecz. My oczywiście dajemy szansę piłkarzom obu zespołów, bo już niejednokrotnie się przekonaliśmy, że w polskiej lidze wszystko jest możliwe i nawet najgorzej zapowiadający się mecz potrafi przerodzić się w coś fajnego.
- Prawdziwy kibic jest z drużyną na dobre i na złe i rozumie, że w sezonie drużynie przytrafiają się różne momenty. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale zawsze czujemy wsparcie i wiarę w nas. Nie przestajemy wierzyć w naszą pracę, w nasze wartości i jestem przekonany, że to jest tylko kwestia czasu, kiedy zaczniemy punktować i będzie to szło w parze z odważną, atrakcyjną grą. Patrząc jak pracują zawodnicy, wierzę w to, że to nastąpi już w najbliższych meczach i drużyna zacznie grać atrakcyjnie i - co najważniejsze - skutecznie - powiedział trener Piotr Stokowiec.
Biało-zieloni są świeżo po fatalnym występie w Warszawie. Tam przegrana była w pełni zasłużona i w zasadzie gdańscy piłkarze powinni być wdzięczni, że skończyło się tylko na 0:2. Wcześniej natomiast była zupełnie niezasłużona przegrana z Lechem po omawianych już wielokrotnie kontrowersjach sędziowskich. A zaczęło się od porażki w Gliwicach, gdzie również nie musiało się to tak skończyć. Tym niemniej, biało-zieloni osunęli się aż na dziewiątą pozycję w tabeli.
Zapytaliśmy trenera Piotra Stokowca czy możemy mówić już o kryzysie Lechii czy mamy do czynienia z lekką zadyszką.
- Kryzys jest wtedy, gdy przegrywa się mecz za meczem i gra wygląda słabo. A my zarówno z Piastem, jak i Lechem mieliśmy momenty bardzo dobrej gry, a o końcowym wyniku decydowały detale. Myślę, że z zespołem Lechii nie jest tak źle, jak wskazywałyby na to ostatnie wyniki. Potrafimy zdefiniować to, co się dzieje i odpowiednio zareagować. W tygodniu doszło do spotkania ze starszyzną drużyny, którego byłem inicjatorem. Jest to taki moment, w którym ci najbardziej doświadczeni zawodnicy powinni wziąć odpowiedzialność na siebie i pokazać tym młodszym, że drużyna tego potrzebuje. Uważam, że dobrze jest jak zawodnicy czasem porozmawiają ze sobą, dobrze jest przegadać pewne sprawy, żeby ponownie poczuć się drużyną - powiedział trener Stokowiec.
- Nie chcę mówić o wyciągniętych wnioskach. Chcemy przemówić na boisku - podkreślił trener Lechii.
*
Ileż to razy słyszeliśmy o tym, że w piłce liczą się zdobywane punkty, a nie styl. Wrażenia artystyczne ważne są w łyżwiarstwie figurowym, a nie w futbolu. Po trzech porażkach z rzędu raczej trudno oczekiwać fajerwerków w spotkaniu z Wisłą Płock.
- Potrzebujemy punktów, nie ma co się oszukiwać. Jest to dla nas priorytet. Nie oznacza to oczywiście, że zrezygnujemy z naszej gry. Wciąż chcemy grać ofensywnie, ale jednak w tym meczu przede wszystkim liczą się trzy punkty. Kluczem będzie skuteczność, bo Wisła przyjedzie do nas z podobnym nastawieniem - podsumował szkoleniowiec biało-zielonych.
źródło: własne