Tomas Bobcek nie wpisał się w piątek na listę strzelców, ale był ważną postacią w szatni. Po meczu w rozmowie z nami przyznał, że jako napastnik musi wykorzystywać swoje szanse. Nie zabrakło też słów w kierunku kibiców. - Dziękuję za ten gest - ocenił.

- Kibice dali mi fajne wsparcie. Jak graliśmy w Bielsku, doszło do incydentu z moją rodziną. Kibice Podbeskidzia podeszli do moich rodziców i chcieli zabrać szalik Lechii, ale nie udało się im. Dlatego dziękuje za ten gest, ale się nie spodziewałem tego - rozpoczął Bobcek, który podziekował raz jeszcze fanom Lechii za pomeczowe okrzyki w jego stronę. 

Tomas Bobcek dzisiejszy mecz zakończył bez gola, choć miał ku temu kilka okazji. - Nie jestem szcześliwy z tego, że nic nie wpadło. Jestem jednak szczęśliwy, że zrobiliśmy trzy punkty. Drużyna jest najważniejsza. Ja jestem napastnikiem i chcę strzelać bramki. Pracuje na bramki kolegów, to jest moja praca. Cieszę się, że przy golu Camilo Meny też miałem wpływ - przyznał i dodał: - To dobrze, że szuka mnie piłka i muszę to wykańczać.

 Napastnik znalazł się na liście rezerwowej pierwszej reprezentacji Słowacji. - Jestem szczęśliwy, że trenerzy mnie wypatrzyli. Będę pracował jeszcze bardziej, abym znalazł się w przyszłości na liście powołanych - ocenił.

- Kiedy przyszedłem do Gdańska, z Lesiem zadzwoniliśmy do Haraslina. Wiem, jaki to piłkarz i chciałbym w przyszłości też być tak wspominany - przyznał.

Na początku meczu Bobcek był trochę poturbowany. Wydawało się, że nawet może dojść do zmiany. - Dostałem w głowę i zobaczyłem aż mroczki przed oczami. Na szczęście nic się stało - zakończył napastnik.

źródło:własne